The Journey Home - Powrót do Domu - KONIEC

Piszesz? Malujesz? Projektujesz statki kosmiczne? Tutaj możesz się podzielić swoimi doświadczeniami.

Moderators: Olka, Hotaru, Hotori, Hypatia

Post Reply
User avatar
Nan
Hybryda
Posts: 2781
Joined: Sat Jul 12, 2003 6:27 pm
Location: Warszawa

The Journey Home - Powrót do Domu - KONIEC

Post by Nan » Sun Nov 28, 2004 9:43 pm

Tytuł jakiś taki podwójny mi wyszedł... No nic, do rzeczy.

Tytuł: The Jorney Home. Albo jak kto woli - Powrót do Domu
Kategoria: hmmm... PG-13 :) A poza tym - wszyscy. I to - dosłownie. A nawet więcej niż wszyscy... także każdy może czytać, Dreamerek, Polarek, Candy, no, może tylko poza Rebel.
Żadnego streszczenia nie daję. Dodam tylko, że rzecz dzieje się w przyszłości. Po Graduation, z jedną, malutką zmianą...
Komentarz własny: na dysku jakoś niepokojąco mało miejsca mi zostało... Opowiadania własne mają tą przewagę nad tłumaczeniami, że do pisania nadają się autobusy i takie cudowne wynalazki jak szkolne okienka. Powiem tylko, że trochę nietypowy temat mi się wybrał, jak na mnie, rzecz jasna...
Podziękowania: jak zawsze muszą być.
Maddie - za przysłowiowego bata :wink:
Iwonie - kotuś, za wszystko!
Lukiemu - za to, że wytrzymał moje utyskiwania i że zrobił obrazek. "Jak plakat filmowy" :D
Specjalne podziękowania dla Audrey - mojej Muzy przez duże M, która musi siedzierć mi na ramieniu i podpowiadać...

Jeszcze gwoli formalności obrazek:

Image

i...

The Journey Home - Powrót do Domu

Prolog + Część 1


Jennie:

(...)Oczywiście na półce stała ostatnia buteleczka sosu. Pewnie nie zdążyli wyłożyć kolejnych pudeł z tą obrzydliwą przyprawą. Kątem oka zauważyłam postać wysokiego chłopaka nadchodzącego z przeciwnej strony niż ja i najwyraźniej w świecie kierującego się również w kierunku ostatniej buteleczki sojowego świństwa! Przyśpieszyłam nieco kroku, ale chłopak był szybszy i wyciągnął rękę po buteleczkę. Nie wiem, co we mnie wstąpiło. Nigdy tak się nie zachowywałam, ale... byłam na zakupach, czego nie znosiłam z całego serca, a ten oto chłopak zabierał mi sprzed nosa coś, czego również nie lubiłam. Myśl, że wystarczy poczekać czy też nawet pójść do ludzi z obsługi i powiedzieć, że na półce zabrakło produktu, który chciałam kupić, nawet we mnie nie zaświtała. Błyskawicznie znalazłam się przy chłopaku i chwyciłam buteleczkę, którą trzymał jeszcze w ręku.
-Przepraszam bardzo, ale zależy mi na tym! – powiedziałam z furią. Przypuszczam, że mój głos brzmiał tak, jakby ktoś przeciągał nożem po szkle, ale nic mnie to nie obchodziło. Chciałam mój sos.
Zdziwiony chłopak puścił buteleczkę. Nie spodziewałam się, że tak łatwo ustąpi. Stałam o krok od niego, przyciskając do siebie zdobycz tak, jakby on zaraz miał mi ją wydrzeć. W zasadzie powinnam była się wtedy odwrócić i po prostu uciec, ale widać wszelka logika była wówczas ze mną na bakier. Zamiast tego tkwiłam nieruchomo w miejscu, mętnie myśląc, że chyba robię coś nie tak, i jednocześnie przyglądałam się chłopakowi. Był wysoki, dobrze zbudowany, i miał ciemne włosy. Nie krótkie ani nie długie, jakieś takie pośrodku. Ale ładne.
-Ja...yh... nie wiedziałem, że... – zaczął, najwyraźniej oszołomiony gwałtowną napaścią na siebie, i podniósł na mnie wzrok.
Wszystkie myśli wyleciały wtedy z mojej głowy i przez chwilę zapomniałam jak się oddycha. Buteleczka z sosem wypadła mi z ręki i rozbiła się na podłodze, ale nawet nie zwróciłam na to uwagi.
Oto bowiem patrzyła na mnie para jasnych, bursztynowych oczu, takich samych jak moje. Takich samych jak oczy mojego ojca, Maxa Evansa.(...)

CDN...?
Last edited by Nan on Sat Jul 30, 2005 9:14 am, edited 11 times in total.
Image

User avatar
Renya
Fan
Posts: 524
Joined: Fri Dec 12, 2003 12:17 am
Location: Brwinów
Contact:

Post by Renya » Sun Nov 28, 2004 11:26 pm

A po co na końcu ten znak zapytania? :D

Jak miło, że napisałaś coś nowego. Napisałaś, że dysk zapełniłaś, czyżby to opowiadanie było tak długie? Jeśli tak, to bardzo mnie to cieszy. Brakowało mi Twoich opowieści.

Jak na razie w pierwszej części z kosmicznej paczki przedstawiłaś postacie Liz i Is. I zrobiłaś to tak, że mnie zafrasowałaś. Wygląda na to, że ułożyły sobie życie zdala od Roswell (co akurat nie jest takie dziwne) i zerwały kontakt z pozostałymi ( :? ). Co takiego się stało, że Liz ma dziecko, o którym nie wiedzą dziadkowie? Chyba wszystko wyjaśnisz w dalszych częściach, prawda Nan?

User avatar
ADkA
Fan
Posts: 555
Joined: Fri Mar 12, 2004 10:07 am
Location: g.Śląsk
Contact:

Post by ADkA » Mon Nov 29, 2004 10:48 am

No właśnie! Powtórze po Renyi : a po co na końcu ten znak zapytania?! :evil:
To było tytułem wstępu! :wink:

A teraz
HA! Gdybyś Nan wiedziała, jak bardzo się cieszę, że znowu coś napisałaś! :aniolek: Wchodzę i widzę, autor Nan! HA! :wink: Tylko od razu mówię, nie zgadzam się na "dawkowanie" Twojej prozy raz na dwa miesiące, albo coś koło tego! Wnoszę protest już na początku! I proszę mi się tu nie zasłaniać szkołą!:cheesy:

Oki, Jennie jest bezbłędna - jak na razie, ale gdy ma się takiego ojca... Opis zakupów w supermarkcie i ta cała scenka z ciąganiem Chrisa! :cheesy:
A właśnie czyżbyś uśmierciła Maxa? Ech... Ale nic to, na scenę wkracza następne pokolenie i widzę, bardzo różniące się od siebie.
Alex, "urocza" osóbka :?
Chris/Zan i tu musze zacytować :wink:
Był wysoki, dobrze zbudowany, i miał ciemne włosy. Nie krótkie ani nie długie, jakieś takie pośrodku. Ale ładne.
Taa... te półdługie włoski Maxia...

O Liz i Isabell, potem, przy następnych odsłonach. :wink:
Tylko ten znak zapytania przy CDN :devil:
"Żal jest potrzebny, żałując swoich pomyłek, uczymy się na błędach. Ale na Boga, nie pozwól, by rządził twoim życiem. Zwłaszcza, że nigdy nie będziesz pewna, że zobaczysz następny wschód słońca."
Hotaru "Freak Nation"

User avatar
onar-ek
Pleciuga
Posts: 887
Joined: Mon Aug 30, 2004 4:40 pm
Location: Białystok
Contact:

Post by onar-ek » Mon Nov 29, 2004 1:22 pm

Uhu jakie fajne :cheesy: Nie mam czasu na komentarz, ale napiszę, że przeczytałam i że mi się spodobało... Czekam na kolejne części :cheesy:

User avatar
age
Nowicjusz
Posts: 114
Joined: Tue Nov 02, 2004 9:21 am
Contact:

Post by age » Mon Nov 29, 2004 1:29 pm

Najpierw otworzyłam je na stronie, ale opis mnie nie przekonał a nowe imiona zrobiły swoje. Wyłączyłam. Kilka minut później weszłam na forum i pomyślałam, że przeczytam komentarze innych. Pomogło. :mrgreen: I całe szczęście, bo przegapiłabym naprawdę dobre opowiadanie, a te ostatnio są coraz rzadsze. :roll: Albo zamykam je zbyt szybko. :scep:
Postać Jennie jest jak na razie najwyraźniejsza(z nowych postaci), ale myślę, że Alex i Chris... może nawet w następnej części. :?
Życie Isabel potoczyło się w sposób, który chyba nie bardzo mnie zaskoczył. Dlaczego? Nie wiem. Chyba o prostu dlatego, że to Isabel- silna, ale mimo pozorów nie zawsze ze wszystkim sobie radzi. Przynajmniej pamiętała o Alexie. :cry:
Liz pali? :shock: :shock: :shock: Jestem w szoku.
Ale czekam na ciąg dalszy. Może pojawią się w końcu Maria i Michael? I okaże się, że 'młode pokolenie' jest liczniejsze? :wink:
Max nie żyje? Nie wiem co o tym myśleć. :(

PS. Mam nadzieję, że ten znak zapytania to tylko tak na zachęte dla nas- komentujących. :cheesy:
"Dałem ci przyjaźń, milczenie, wczoraj swoją krew. Czego chcesz dzisiaj? Nerki?!" (Alex)

User avatar
maddie
Fan
Posts: 970
Joined: Sat Jul 12, 2003 5:47 pm
Location: Kostrzyn k/Poznania
Contact:

Post by maddie » Mon Nov 29, 2004 4:47 pm

Ja jestem w szoku z powodu tego, że już nei pamiętam jak wygląda Chris, oczywiście oprócz wzmianki że wygląda jak Maz Evans :shock:.
Opowiadanie bardzo mi się podoba (oczym oczywiście już wiesz), i czekam na następne częśći (o czym MAM nadzieje, że wiesz).
Specjalne podziękowania dla Audrey - mojej Muzy przez duże M, która musi siedzierć mi na ramieniu i podpowiadać...
Ha! A więc dostawa ośmiorniczki już przyszła! Wiedziałam, że to pomoże!
Image

User avatar
Cicha
Nowicjusz
Posts: 125
Joined: Sun Jun 20, 2004 10:17 pm

Post by Cicha » Mon Nov 29, 2004 5:29 pm

Jestem beznadziejna, jeśli chodzi o pisanie komentarzy, dlatego najczęściej tego nie robię. No, ale postanowiłam sie przełamać :D
Podobało mi się i....to wszystko, bo nic więcej nie przychodzi mi do głowy. Ja oczywiscie czekam na Marię, ale miło, że w opowiadaniu występuje "Alex"...no i co, że jako kto inny, ale jest Alex! Ju-hu!
Znak zapytania na końcu uznaję za zbędny :)
"I have never had a love like this before, neither has he so..."

Hotori
Obserwator Słów
Posts: 1509
Joined: Sat Jul 26, 2003 4:11 pm
Location: Lublin

Post by Hotori » Mon Nov 29, 2004 7:46 pm

Nan , cóż mam ci napisać ? Pewnie to co już wiesz- że zawsze radują mnie twoje opowiadania, bo są pisane z lekkością, zręcznością i przyjemnie się je czyta :D
Cóż,Zan- aż mi się przypomina mój fick :mrgreen: Ale nie będę się tu reklamować...Intryga zawiązała się interesująco, i już przeczuwam, że Max jednak żyje...i może/cicha nadzieja/ Michael ? :P

A poza tym muszę ci powiedzieć, że mam to samo co Jennie-nie cierpię zakupów ! 8)
'' It is easier to forgive an enemy than to forgive a friend''

William Blake

User avatar
Milla
Zainteresowany
Posts: 411
Joined: Fri Apr 09, 2004 12:08 am
Location: Łódź
Contact:

Post by Milla » Tue Nov 30, 2004 2:23 am

Ja się tak nie bawię! :evil: :evil: :evil: Napisałam długaśny komentarz i zamiast się zamieścić, to on sie skasował. :evil: :evil: :evil: Co to miało być, nie może odnaleźć strony!? :evil: Chwilę później nie miał z tym problemów!!!! :evil:

Wdech.... wydech... wdech... wydech...

W telegraficznym skrócie:
Bardzo mi się podoba. Stop. Chwilowy niepokój z powoddu kategorii - wszystkie = Dreamer, Polar, Candy. Stop. Czy Max naprawdę nie żyje? Stop. A może się z Liz zgubili inie mogli potem odnaleźć? Stop. Co za zbieg okoliczności, że Chris jest w Las Cruces. Stop. Czyżby tam studiował? Stop.

Reszty nie da się telegraficznie. :roll:

Moją uwagę zwróciło to, że Chris/Zan nie opierał się, kiedy Jennie ciągnęła go ze sobą do domu. Czyżby on też ją rozpoznał? Przecież Max zostawił mu wspomnienie, zakładam, że o sobie... a może Max żyje, odnalazł Zana i... Nie, to chyba zbyt fantastyczne. :? W każdym razie, bardzo mi się podobała reakcja Liz na jego widok. Powitała go jak zaginionego syna, którego po latach odzyskała, a przecież wszyscy wiemy, że raczej nie była zbyt związana z Zanem, zanim Max go oddał. No chyba, że to jest ta zmiana o której wspomniałaś, ale wątpię. Ta zmiana to pewie to, że zamiast wyjechać razem, rozdzielili się zgodnie z pierwotnym planem. :roll:

Acha, jeszcze jedno. Mała rada dla Isaboring. Kiedy twoja czternastoletnia córka zaczyna się spotykać z dorosłym mężczyzną, zawiadamiasz policję. :roll: A kiedy informuje cię, że wychodzi na całonocną imprezę, zamykasz ją w pokoju, z którego nie da się wyjść oknem. Następnie wysyłasz smarkulę do szkoły z internatem, jednej z tych katolickich, prowadzonych przez zakonnice.

Dzieki Nan, jak na razie świetne. :P
"Największy ze wszystkich błędów to dojście do przekonania, że nie popełnia się żadnego." - Thomas Carlyle

User avatar
Lizziett
Fan
Posts: 1000
Joined: Mon Aug 25, 2003 11:48 pm
Location: Kraków

Post by Lizziett » Tue Nov 30, 2004 9:32 am

Milla, czasami tak się dzieje, zwłaszcza na RF- wyświetla się "Nie może odnaleźć strony" po czym po wejściu na stronę główną okazuje się że twój post się zapisał :wink:

Hm, Nan hm...jestem zaintrygowana 8) jednak postanowiłas pozostać przy dobrej starej Liz? Chwała ci za to :P troche niepokoję się o Maxa, bo znając twój sadyzm gotowaś uśmiercić go w kwiecie wieku i pozostawić Liz jako wdowę w wieku 22 lat. A może nie? (miejmy nadzieję, miejmy nadzieję) I co z Michaelem...czy może obaj panowie jak przystało na prawdziwych mężczyzn :roll: wojują gdzieś na Antarze? I ten Chris...zawsze intrygowało mnie dlaczego Zan junior to zawsze skóra zdjęta z ojca...nic z matki :mrgreen:
I czy może zainspirowały cię "Nobody Son" i "His father's son" Midwest Max, czy pomysł narodził się "sam z siebie"?
Ściskam mocno i dzięki :P
Mała rada dla Isaboring
Gee, imię tej kobiety jest takie inspirujące :lol: Czego tu jeszcze nie było? Isaboring, Isabitch, Isawhore, Isaboo? :roll: Inne nie cieszą się takim powiedzeniem. Tess tradycyjnie jest Gerbil ( :oops: czy ktoś może mi wreszcie wytłumaczyć co to znaczy? :oops: ) a Nan w jej obecnym stanie ducha zapewne niebywale rozraduje Lizbot :roll:
"I know who you are. I can see you. You're swearing now that someday you'll destroy me. Far better women than you have sworn to do the same. Go look for them now." (Atia)

""You...have...a rotten soul" (Cleopatra)

User avatar
Milla
Zainteresowany
Posts: 411
Joined: Fri Apr 09, 2004 12:08 am
Location: Łódź
Contact:

Post by Milla » Tue Nov 30, 2004 3:31 pm

Lizziett wrote:Gee, imię tej kobiety jest takie inspirujące Czego tu jeszcze nie było? Isaboring, Isabitch, Isawhore, Isaboo? Inne nie cieszą się takim powiedzeniem. Tess tradycyjnie jest Gerbil ( czy ktoś może mi wreszcie wytłumaczyć co to znaczy? ) a Nan w jej obecnym stanie ducha zapewne niebywale rozraduje Lizbot
Jest jeszcze Isame :twisted: , ale ja używam tylko Isaboring i to wyłącznie w odnieśeniu do Isabel 3-sezonowej. Wcześniej ją lubiłam, była dość interesującą postacią, ale później... :roll:
Liz nazywana jest często Lizard, czyli jaszczurka.
A co do osławionego Gerbil to jest to chyba wydra. (Ze słownika - niewielkie zwierzę futerkowe z długim ogonem, niektórzy trzymają je jako zwierzęta domowe). Do definicji pasuje też łasica i fretka, ale biorąc pod uwagę negatywne znaczenie tego przydomka, skłaniałabym się raczej ku tej wydrze. :mrgreen:
"Największy ze wszystkich błędów to dojście do przekonania, że nie popełnia się żadnego." - Thomas Carlyle

User avatar
Lizziett
Fan
Posts: 1000
Joined: Mon Aug 25, 2003 11:48 pm
Location: Kraków

Post by Lizziett » Tue Nov 30, 2004 4:39 pm

Lizard :lol: to się Nan powinno spodobać :lol: przyznam się że jeszcze się z tym nie spotkałam...Liz- jaszczurka? :roll: Hm...czy na pewno mówimy o tej samej Liz?
A szukając gerbila przewertowałam wiele słowników, ale jakoś nigdzie nie mogłam na to trafić. Podobno po raz pierwszy pojawiło się to na F4F zaraz jak tylko Tess pojawiła się w serialu i miało stanowić przytyk do wyglądu i głosu EdR. Nie wiem co jedno i drugie ma wspólnego z wydrą :wink:
Isaboring 8) zawsze gdy przypominam sobie "Graduation" i scenę gdy Max "zrzeka się tronu" na pustyni, nie mogę powstrzymac się od prychnięcia. I nie mam tu bynajmniej na myśli Maxa, który obok Liz, Michaela i Kyle'a był jedyną postacią ktorą dało się lubić na końcu 3 sezonu ( no zreanimowali trochę biedaczka po "Changes" :wink: ) tylko Isabel i Marię :roll: ich perfekcyjne pełne zgrozy "So now it is my fault?! :shock: " (nie Iziu skądże. Małe tornado w pokoju było jak najbardziej wskazane) i "So now I'm not invited???! This is perfect, this is just perfect end of this whole stupid situation :shock: " ( czy ktoś tu wspominał coś o dokuczliwym kosmicznym bałaganie?)
Ech...
"I know who you are. I can see you. You're swearing now that someday you'll destroy me. Far better women than you have sworn to do the same. Go look for them now." (Atia)

""You...have...a rotten soul" (Cleopatra)

Hotori
Obserwator Słów
Posts: 1509
Joined: Sat Jul 26, 2003 4:11 pm
Location: Lublin

Post by Hotori » Tue Nov 30, 2004 10:46 pm

Isaboring :lol: nie mogę...a Isame ?O, to bez żartów- wprost stworzone dla mojej egipskiej Isabel ! :shock:

A wracając do dzieła Nan - ja też zaczęłam się zastanawiać, dlaczego Zan zawsze musi być dokładną kopią ojca(nie żebym cos komuś zarzucała 8))...Hm, po prostu to trochę dziwne, żeby nie odziedziczyl nic z Liz. Zresztą wszystkie te dzieci (choćby słodka Sophie) mają fenotyp Maxa, zwłaszcza jeśli chodzi o sławne, bursztynowe oczy... 8) :cheesy:
Ale muszę wam przyznać, że ja zaczynam zrywać z ta tendencją...no nic, nie istotne :wink: Tu przecież chodzi o Chrisa/Zana, więc kontynuuję...Otóż zaskoczylo mnie , że córka Liz tak od razu postanowiła zabrać Chrisa do domu. Nie pomyślala o konsekwencjach (bo będę Nan, prawda? :P )...No owszem- zawsze miła, trochę zgorzkniała Liz okazała się jak zwykle opanowana mimo tego małego wypadku w kuchni. Ale kiedy ochłonie, kiedy zacznie rozmyślać, co zrobi ? Czy konfrontacja bolesnych wspomnień z realiami , może być łatwa ? Z pewnością nie. Oj, czekamy, czekamy Nan... :cheesy:
'' It is easier to forgive an enemy than to forgive a friend''

William Blake

User avatar
Milla
Zainteresowany
Posts: 411
Joined: Fri Apr 09, 2004 12:08 am
Location: Łódź
Contact:

Post by Milla » Tue Nov 30, 2004 10:57 pm

Hotori wrote:Hm, po prostu to trochę dziwne, żeby nie odziedziczyl nic z Liz.
Chodzi ci chyba o Tess, prawda? :wink:
"Największy ze wszystkich błędów to dojście do przekonania, że nie popełnia się żadnego." - Thomas Carlyle

Hotori
Obserwator Słów
Posts: 1509
Joined: Sat Jul 26, 2003 4:11 pm
Location: Lublin

Post by Hotori » Tue Nov 30, 2004 11:42 pm

Aaaaa :oops: tak, jasne Milla- chodzilo o Tess. Cóż, ja ciągle myślę o mojej ''Klątwie...'', jak widać... :mrgreen:
'' It is easier to forgive an enemy than to forgive a friend''

William Blake

User avatar
Nan
Hybryda
Posts: 2781
Joined: Sat Jul 12, 2003 6:27 pm
Location: Warszawa

Post by Nan » Wed Dec 01, 2004 12:35 pm

:cheesy: No i ładnie :cheesy:

Renya - znak zapytania polega na tym, że kolejne części są uzależnione od was. Jak będzie się podobało, to zamieszczę dalej, nie to nie :wink: :roll: "Pisać każdy może, ja po prostu mam talent" :P :wink: Pewnie, że wszystko się wyjaśni - tyle że później :roll:

ADkA - znak zapytania już odpracowałam wyżej :wink: I możesz być spokojna, że tym razem będzie częściej. Dlatego właśnie przez jakiś czas nic nie zamieszczałam, żeby stworzyć sobie pewną rezerwę. Na jakiś czas mi starczy. Co powiesz na co-niedzielne umieszczanie? :wink:
Owszem, następne pokolenie wkracza, i to wkracza przebojowo. Zwłaszcza Alex :mrgreen:

Onar-ek - :cheesy: A ja czekam na komentarz :wink: W każdym razie miło, że przeczytałaś.

Age - a wiesz, całkowicie cię rozumiem. Też nie lubię opowiadań takich... przyszłościowych, i na samym początku zaznaczyłam, że to nietypowe jak dla mnie :wink: W dodatku tym razem zatrzymałam się przy Isabel, choć za nią nie przepadam. Tyle że nie da jej się tu wykluczyć...

Maddie - przyszła, przyszła... ośmiorniczka, mam na myśli. I powiedzmy że wiem, że ci się podoba :wink:

Cicha - a w żadnym wypadku! Nie waż się więcej mówić, że jesteś beznadziejna w pisaniu komentarzy. Tylko nie przerywaj czytania zbyt szybko... Chciałam nie robić głównego bohatera, i staram się tego trzymać, więc czytaj, bo pewnie znajdziesz i coś dla siebie :wink:

Hotori - z czym ty mi tu wyskakujesz, co? Może żyje, może nie... :wink: Moja wyobraźnia męczyła się nad logicznym połączeniem przez dłuższy czas i nadal kuleje.
Więc jednak egipskie Roswell, co?
I mówię, geny dominujące, z oczkami tym bardziej, bo Isabel też miała ciemnawe :wink: i podobnież włoski ciemnieją, widzę to po sobie :P
Nawiasem mówiąc, zaczynam mieć wątpliwości. Chyba muszę przestać myśleć...

Milla - spokojnie, wypiszesz się przy kolejnej części :wink: Bardzo się cieszę, że się podoba. Stop. Kategorie są w porządku. Jestem konserwatystką z polotem liberalistów. Stop. Max nie żyje? Ja wiedziałam, że to najbardziej zastanawia... :cheesy: Stop. Lubię zbiegi okoliczności. Stop.
Być może część II co nieco wyjaśni. Z Liz i w ogóle. Jeśli ktoś wpadnie na to, czemu Liz wita go z radością to chyba sobie pogratuluję, a jak nie to wracam do dalszego pochłaniania książek. Książki óczą :wink: To samo tyczy się Is.
Dobrze myśli, Milluś. Rozdzielili się i mają za swoje.

Lizziett - i to jest najbardziej zastanawiające, tu krytykuję Liz, a tu o niej piszę. I ja - sadystyczna? :roll: Nigdy w życiu. Po prostu mordowanie ludzi daje ciekawsze efekty... :P Nie no, dobrze. Sadyzm to by był, gdybym wydała Liz za Nicholasa. Czego przecież nie robię...
Z mamusi miał na początku. Może po prostu geny Maxa były zbyt dominujące :wink: może to ulepszona genetyka królewska. Nawiasem mówiąc - bardzo przydatna sprawa.
Nobody Son i His Father's Son... a kiedy ona to pisała? Ja to znam jedynie z obrazków, nic więcej. I jeśli pisała to już w czasie roku szkolnego, to ze dwie osoby mogą poświadczyć, że mój pomysł powstał wcześniej, bo w połowie wakacji :wink:
PS: Lizbot rzeczywiście mi się podoba :twisted: a Isaboring bije rekordy. Stanowczo najlepsza odmiana... :lol: Lizarda już słyszałam, ale opinię zachowam dla siebie :P I taak, Tess jako Norka... tfu, fretka :lol:

A skoro już tak krytykujemy - to wiadoma scena z Graduation istotnie była moim punktem wyjścia. Max zrzekający się tronu. Taaak, jasne, jakby ten tron kiedykolwiek widział na oczy. Nie mówiąc już o siedzeniu. Powinien napisać takie oświadczenie i przybić gwoździami na wszystkich słupach w mieście, i jeszcze plakat zostawić tam, gdzie był granilith. A Valenti albo Jesse mieli zadzwonić do Khivara z informacją, że ma Maxowe błogosławieństwo na rządzenie. Ta abdykacja to normalnie tak na miejscu i przy takiej publice... :roll:

Na koniec z innej beczki (nie byłabym sobą, gdybym nie wtrąciła dygresji).
Wczoraj na fakultetach z historii pani profesor urządziła nam próbną maturę ze starożytności. Zadania były beznadziejne, a jednym z nich występowała sobie para ludzików, którzy sprzeczali się kto był ważniejszy - Persja czy Babilonia. Jeden ludzik był rodzaju żeńskiego i nosił imię Martyna, drugi zaś, dla równowagi, był chłopcem i nazywał się Maks... Czy muszę dodawać coś więcej? :wink:
Image

Hotori
Obserwator Słów
Posts: 1509
Joined: Sat Jul 26, 2003 4:11 pm
Location: Lublin

Post by Hotori » Wed Dec 01, 2004 5:41 pm

Nan :cheesy: no wiesz, ja tu tak sobie ''wyskakuję'' , bo coś przeczuwam i jak sądzę, nie głupie te moje podejrzenia :P

Hm...co do Egiptu- to ma ktoś jeszcze wątpliwości czy to piszę ?! Ile razy mówiłam, że tak :cheesy: Ale nie chcę tego tak, hm ''odwalić'' ...także ostro pracuję, a rozdziałów jest już 15 8) (nie zapominajmy, że chyba już coś koło roku mija od kiedy Klątwa zaczęła żyć :mrgreen: we mnie)...
całuski Nan i czekamy na dalsze części !
'' It is easier to forgive an enemy than to forgive a friend''

William Blake

User avatar
onar-ek
Pleciuga
Posts: 887
Joined: Mon Aug 30, 2004 4:40 pm
Location: Białystok
Contact:

Post by onar-ek » Thu Dec 02, 2004 10:16 am

Nan wrote:Onar-ek - :cheesy: A ja czekam na komentarz :wink: W każdym razie miło, że przeczytałaś.
To się wkopałam 8) Heh, ale już się zabieram do roboty :cheesy: Poobiecywałam wszystkim komentarze a teraz musze nadrabiać zaległości :lol: Już zaliczyłam SZD, teraz zabierma się za TJH a potem za FN...
No, ale do rzeczy :cheesy: Jak zaczynałam czytać ten ff pomyślałam sobie 'cholerka znów coś o dzieciach?' jakoś nie przemawiają do mnie te 'przyszłościowe' ff, ale mogę teraz napisać, że co do tego ff się myliłam :cheesy: Postać Jennie jest świetna. Taka wyrazista. Od razu zapada w pamięć. Isabel jak to ona... Doskonale dobrałaś jej zajęcie. Może pozostać perfekcjonistką w każdym calu. A jej Alex... No powiem tylko 'typowa nastolatka z wielkiego miasta' :lol: Jakoś nie przypadła mi do gustu, ale zobaczymy co będzie dalej. Liz... Liz to w ogóle moja ulubiona kobieca bohaterka z Roswell 8) Podoba mi się tutaj... Czyli jest dobrze :cheesy: Ale mały szok nastąpił gdy przeczytałąm, że Liz pali... Wyglądałąm tak -> :shock: Heh :cheesy: No i Zan-Chris przyznam się, że w pierwszej chwili, gdy Jennie spotkała go w sklepie i był ten opis podobnych oczu nie skojarzyłam, że to chodzi o niego :oops: Nie wiem czemu, ale zaczęłam sie zastanawiać kim on jest a to było takie oczywiste...
I jeszcze coś mnie ciekawi :cheesy: Napisałaś, że każdy może to czytać w tym 'polarki' czyżby było coś między Liz i Michaelem? Jeśli tak to już jestem happy :cheesy:

Podsumowując :cheesy: Masz moje błogosławieństwo :cheesy:

PS.Hmm coś mi dużo tego wyszło...

User avatar
Ela
Fan...atyk
Posts: 1844
Joined: Tue Jul 15, 2003 5:55 pm

Post by Ela » Sun Dec 05, 2004 1:12 am

Ha, Nan, z opowiadania na opowiadanie jesteś coraz lepsza. Przyznam że chłonęłam je niemal na bezdechu, i jestem pełna podziwu dla autorki. Pisane lekko, z dużą dozą humoru, postacie tak bardzo nam znajome i bliskie...Trochę szokująca Alex i bezsilna wobec dorastającej zbyt szybko córki, matka. Isabel - na zewnątrz przebojowa, nowoczesna, w środku troszkę niepoukładana i niekonsekwentna wobec swojej jedynaczki. Propozycja Milli z zakonną szkołą dla rozwydrzonego bachora, godna jest polecenia Nanuś :lol:
I wiesz czym jestem zaskoczona ? Wykreowaną postacią Liz. Wydawało mi się że ostatnio trzymasz sie od niej z daleka ...i proszę, tyle w niej ciepła i wrażliwości, i jednocześnie wiele wewnętrzenej siły - odważyła się na coś co mocno zaważyło na jej życiu.
I zastanawia mnie co się stało że rozpadł się przyjaźń i miłość, a życie tych dwóch kobiet jest tak bardzo samotne. :shock:
Image

User avatar
Nan
Hybryda
Posts: 2781
Joined: Sat Jul 12, 2003 6:27 pm
Location: Warszawa

Post by Nan » Sun Dec 05, 2004 6:33 pm

Bloki z lat siedemdziesiątych mają pewną zadziwiającą właściwość. W jednym pokoju słychać wszystko to, co robi się w drugim - począwszy od pisania na klawiaturze a skończywszy na przekładaniu płyt, za to przez ściany nie przechodzą na przykład dźwięki radia... Tata przez cały dzień gwizdał dzisiaj Kasię Kowalską, która wychodzi mi już uszami :wink:

Hotori, no to sobie poczekasz na stuprocentową pewność...
Więc Klątwa żyje, co? :wink: Milusio, ale gdybyś to przeniosła w czasy Aleksandra Wielkiego, to bym cię chyba ozłociła :D Napadło mnie i to tak dosyć... dosyć... :cheesy:

Onarek - :mrgreen: widać że mało kto lubi przyszłościowe opowiadania. Coś w tym jest... Więc czemu ja to w ogóle piszę?! Mniejsza z tym :wink: Przyznam, że przy Jennie staram się, żeby jakoś wyszła.
Polarek - na razie jeszcze Michaela nie było... :roll: "Długa droga przede mną" i tak dalej.
Za błogosławieństwo pięknie dziękuję :wink:
PS: Hm, bardzo dobrze, że dużo ci wyszło :wink:

Elu - dzięki za wizytę :D Podobno ćwiczenie czyni mistrza. Liczę na to, że kiedyś dojdę do dobrego poziomu i... :wink:
Propozycję Milli obiecuję rozpatrzeć :wink: Zresztą, nie tylko tą propozycję obiecuję rozpatrzeć. I słowo honoru, że sama się sobie dziwię z tą Liz. Dlaczego znowu ona? Może dlatego, że co by nie mówić, to jednak była kluczową postacia i nie da się tego zmienić. W jakiś sposób usiłuję się tego trzymać, mniej czy bardziej udanie. Ale nic, w którymś momenie delikatnie sobie odbiję.

Tymczasem zgodnie z zapowiedzią - co niedzielni odcinek (pora na kolejny serial, po Złotopolskich, Na dobre i na złe i kolejnej porcji skoków narciarskich, może nic was nie odciągnie od monitora :P )

Część 2

(...) Liz
Chris nie wiedział o nas nic. Trudno będzie mu uwierzyć.
-Nie śpisz jeszcze? – podniosłam gwałtownie głowę na dźwięk głosu Jennie. Stała w drzwiach, jej postać odcinała się jasną plamą na ciemnym tle przedpokoju.
-To chyba raczej ja powinnam zadać ci to pytanie – uśmiechnęłam się lekko, choć za plecami miałam okno i Jennie nie mogła widzieć mojej twarzy.
-Jesteś na mnie zła? – zapytałam po chwili. Wzruszyła ramionami.
-Trochę – mruknęła. Czyli była na mnie wściekła, na swój sposób rzecz jasna.
-Jennie, posłuchaj – wstałam z miejsca i podeszłam do niej. – Wiem, że masz mi za złe, że nie powiedziałam ci całej prawdy, i masz do tego wszelkie prawo. Ale spróbuj później mnie zrozumieć, dobrze? Wierz mi, wcale nie było łatwo.
Jennie skinęła głową z wahaniem.
-Połóż się – poleciła mi, tak jakby to ona była matką a ja córką. – I nie pal już dzisiaj, dobrze? – dodała ciszej.
Skinęłam głową bez słowa.
Last edited by Nan on Sat May 28, 2005 1:07 pm, edited 1 time in total.
Image

Post Reply

Who is online

Users browsing this forum: No registered users and 21 guests