T: Unfolding Future Mistakes [by Gaudicia]

Piszesz? Malujesz? Projektujesz statki kosmiczne? Tutaj możesz się podzielić swoimi doświadczeniami.

Moderators: Olka, Hotaru, Hotori, Hypatia

User avatar
Galadriela
Zainteresowany
Posts: 333
Joined: Sun Jul 13, 2003 1:41 pm
Contact:

T: Unfolding Future Mistakes [by Gaudicia]

Post by Galadriela » Sat Sep 27, 2003 5:42 pm

W oryginale "Unfolding Future mistakes" napisane przez Gaudicie.

Inna wersja TEOTW, w której Future Maxa odwiedza Alexa.


Cz. 1

Alex wszedł do swojego pokoju. Trzymał szklankę soku w ręce. Zamknął drzwi i odwrócił się. Nagle szklanka wypadła mu z ręki. "Chcesz żebym dostał zawału? Co ty tu robisz?" Alex zapytał i zaczął zbierać kawałki szkła.
Jego gość, natomiast uniósł rękę nad bałaganem. Po chwili podał Alexowi całą szklankę. "Musisz mi pomóc."
Nadal gapiąc się na niego, Alex przytaknął, chociaż widział jak używają swoich mocy, nadal był zaskoczony. "Dobrze, ale o co chodzi z tymi długimi włosami i skórą, Max?"
"Nie jestem tym Maxem, którego znasz... Jestem z przyszłości."
Alex się zakrztusił, "Max, nie można podróżować w czasie."
"Można, jeśli jesteś z przyszłości i masz granilit."
Alex usiadł na łóżku. "W czym mam ci pomóc? Co mam zrobić?"
"Pomożesz mi uratować świat przed zagładą."
Alex upadł na łóżko. "Co mam zrobić? Jaki koniec świata? Zwariowałeś? Może powinienem porozmawiać z Isabel."
Max z przyszłości pomógł Alexowi wstać. "Nie zwariowałem. To wszystko prawda. Zadzwoń do Isabel, ona potwierdzi, że Max jest teraz w domu."
Alex wykręcił numer Evansów. "Isabel, cześć, to ja Alex. Czy Max jest w domu? ...Jest? Nie, wydawało mi się, że go widziałem. Chciałem się upewnić. Do jutra." Alex rozłączył się.
"Czy teraz mi wierzysz?"
"Uh... co spowodowało koniec świata?"
Future Max uśmiechnął się smutno, usiadł przy stole. "Małżeństwo moje i Liz. Nie byliśmy sobie przeznaczeni, tak jak myśleliśmy. Zauważyliśmy to dopiero po ślubie. Kochaliśmy się, ale to nie była miłość pokrewnych dusz.W końcu znaleźliśmy swe pokrewne dusze, ale było już za późno, byliśmy już małżeństwem. Liz była królową Antaru, nie mogliśmy się rozstać. Zaczęliśmy się nienawidzić, ponieważ nie mogliśmy być z tymi, których kochaliśmy, nienawiść nas zaślepiła, nasi wrogowie wykorzystali sytuację, nie byliśmy przygotowani na ich atak. Przeżyłem tylko ja i Liz, prawie cała rasa ludzi i antariańczyków została zniszczona".
Alex nie mógł uwierzyć. Max i Liz tak bardzo się kochali, ale widział, że to jest prawda.
"Jak mogę ci pomóc? W kim zakochała się Liz?."
Future Max spojrzał na Alexa. "Zakochała się w Michaelu."
Alex był zaskoczony. "Żartujesz, prawda?"
Future Max potrząsnął głową. "Niestety nie. Dlatego przyszedłem do ciebie. Maria nie zrozumiałaby, a Isabel..."
"Chwileczkę!" Alex wpadł na pomysł.
"Nie wiem jak, ale wpadłem na głupi pomysł. Ty chyba nie chcesz żebym pomógł ci połączyć Liz i Michaela?"
"Tak, taka jest moja prośba."
Last edited by Galadriela on Mon Jul 19, 2004 1:42 pm, edited 5 times in total.
Image

User avatar
Hotaru
Fan...atyk
Posts: 1081
Joined: Sat Jul 12, 2003 7:58 pm
Location: Krasnalogród ;p
Contact:

Post by Hotaru » Sat Sep 27, 2003 6:18 pm

Czytalam ta historie, az do konca... fajna byla. Tlumacz dalej!!!!!!!!!!!!!
Image

User avatar
Nan
Hybryda
Posts: 2781
Joined: Sat Jul 12, 2003 6:27 pm
Location: Warszawa

Post by Nan » Sat Sep 27, 2003 6:56 pm

Yh, właściwie to nie powinnam tego czytać, bo w końcu polarkowe wątki są dla mnie ciężkostrawne... Ale trudno... Z szacunku dla Ciebie, Galadrielo, i żebyś sobie przypomniała czym prędzej RYBĘ (wiem, uparta jestem...)
Image

User avatar
natalii
Zainteresowany
Posts: 306
Joined: Wed Jul 30, 2003 1:41 am
Location: Poznań

Post by natalii » Wed Oct 01, 2003 2:55 pm

Mimo iż chodzi o polarkową parę to czekam na ciąg daszy :)

User avatar
Galadriela
Zainteresowany
Posts: 333
Joined: Sun Jul 13, 2003 1:41 pm
Contact:

Post by Galadriela » Tue Dec 16, 2003 10:15 pm

Po długiej przerwie umieszczam kolejną część. Po długiej gdyż siadł mi komputer, w wyniku czego straciłam wszystkie dokumenty. Postaram się dokończyć wszystkie opowiadania (w końcu są święta), a jak skończę to mam w planach tłumaczenie nowego polarka.
A więc druga część, która od dłuższego czasu dostępna była na komnacie, jak również na xcomie.

2

“Chyba żartujesz! Czy mam na czole napis Alex Whitman – swatka!? Mam sprawić by stali się parą?! Oni nawet nie przebywali ze sobą w jednym pokoju dłużej niż pół godziny, a jeśli to w sytuacjach kryzysowych! Poza tym nawet nie mogę umówić się z Isabel!”.
“Musimy działać szybko. Za kilka godzin Max, którego znasz, będzie śpiewał serenadę z zespołem Mariachi pod balkonem Liz, musimy temu zapobiec,” powiedział Future Max, ignorując to co powiedział Alex.
Alex przestał się spierać i spojrzał na Future Maxa. “Zanim zrujnuję życie Liz, powiedz kto jest twoją bratnią duszą?”
“To zbyteczne. Może spotkam ją w przyszłości, jeśli nie to trudno.”
Alex usiadł i z niedowierzaniem patrzył się na Future Maxa. “Chcesz zaryzykować?”
“Jeśli tego nie zrobię, będziemy zgubieni.”
“Opowiedz mi o niej,” Alex poprosił.
“Była skórem. Zdradziła własną rasę, pracowała jako szpieg.”
Alex wiedział, że już nic więcej z niego nie wyciągnie. “Chodźmy. Mam pomysł jak zrujnować Liz życie. Ale potrzebna mi pomoc.”
“Ty—“
“Chcesz żeby się udało?.
Future Max pochylił głowę. “Chcę.”
“Świetnie. Więc chodźmy.”
“Mówiłeś coś o serenadzie i grupie Mariachi, tak? Więc, wynająłeś czy po prostu natknąłeś się po drodze?”
Future Max Spojrzał na Alexa niepewnie. “Wynająłem. Czemu pytasz?”
Alex wziął książkę telefoniczną. “Pamiętasz może do nich numer?”
Future Max potrząsnął głową. “Nie, ale znalazłem ich numer w książce telefonicznej.” powiedział, wskazując na książkę telefoniczną, którą trzymał Alex.
Alex zaczął przeglądać numery. “Ok, znalazłem.” Alex podał Future Max’owi telefon. “Odwołaj ich.” Zanim Future zdążył zaprotestować, Alex wyciągnął 1$ z kieszeni i pokazał mu. “Czaruj, Max.”
Future Max zmienił banknot w sto dolarów.
Alex wziął pieniądze i schował do kieszeni. “Zadzwoń teraz, później im zapłacimy. Wtedy nie będą źli,” Alex wytłumaczył.
Future Max wybrał numer i odwołał ich występ. “To nie zatrzyma Maxa.”
Alex spojrzał na Future Maxa. “Wiem, ale zyskamy trochę czasu.” Alex podniósł klucze. “Chodźmy.”
* * * *
Alex okrążał miasto, szukając Maxa. Dopiero co zapłacili zespołowi Mariachi. “Gdzie on może być?”
“Wiem gdzie on jest. Jest w kwiaciarni.”
Alex szybko zawrócił, i po chwili byli pod kwiaciarnią. Alex zauważył, że Future Max, był trochę zdezorientowany. “Hej, dobrze się czujesz?”
Future Max potrząsnął głową. “Wydaje mi się, że moje wspomnienia się zmieniają... Ale skoro nadal jestem tu, wydaję mi się, że moja praca tu jeszcze nie jest skończona.”
“Ty pracujesz?...” Alex zamilknął kiedy zobaczył Maxa flirtującego ze sprzedawczynią. Alex nigdy nie widział go tak ‘otwartego’. Alex spojrzał na Future Maxa. “Z przyjemnością pomogę rozdzielić ciebie i Liz.”
Future Max stanął za nim. “Chcesz żeby ktoś nas zauważył?”
Alex spojrzał na Future Maxa. “Czy mógłbyś zmienić benzynę w cukier?”
“Co??? To by popsuło samochód,” Future Max powiedział, okrążając samochód.
“Wielka szkoda, że nie może zabić kierowcy,” Alex zamruczał. Nie mógł się powstrzymać. Liz była dla niego jak siostra.
“Stań za mną, zasłonisz mnie.” Future Max dotknął samochodu.
Alex wsiadł do samochodu. “Więc co, zrobiłeś?”
“Zamieniłem benzynę w cukier, a później w metal, który jest tylko na Antarze, i bardzo trudno go roztopić. Ale z czasem może się to udać, mamy przynajmniej pół godziny.
“Świetnie.” Alex milczał przez chwilę. “Nie poradzę sobie sam,” Alex ostrzegł Future Maxa.
* * * *
Alex nerwowo uderzył w drzwi.
“Potrzebuję twojej pomocy, Isabel.”

Następna część prawdopodobnie jutro.
Last edited by Galadriela on Mon Jul 19, 2004 1:43 pm, edited 3 times in total.
Image

_liz
Fan...atyk
Posts: 1041
Joined: Fri Aug 15, 2003 4:07 pm
Location: Wrocław
Contact:

Post by _liz » Wed Dec 17, 2003 4:22 pm

Polarkowe...to co lubie najbardziej (mniam) 8) Galadrielo czekam z niecierpliwością na kolejne częsci.
Image

User avatar
Galadriela
Zainteresowany
Posts: 333
Joined: Sun Jul 13, 2003 1:41 pm
Contact:

Post by Galadriela » Fri Feb 20, 2004 4:03 pm

Coś długo to jutro nie nadchodziło. Wielkie sorry za tak duże opóźnienie.
A oto kolejna część opowiadania:

Isabel przez krótką chwila była w siódmym niebie, myślała, że Alex przyszedł błagać ją o drugą szansę. Chciała być pewna, że Alex się nie poddał, że będzie o nią walczył.
“Alex, mówiłam ci przecież, że możemy być tylko przyjaciółmi.” Powiedziała Isabel obojętnym tonem.
Alex potrząsnął głową, nie chciał ponownie wdawać się w dyskusję na ten temat.
“Potrzebuję twojej pomocy,” Chłopak rozejrzał się wokoło. “Czy może porozmawiać gdzieś w cztery oczy.?”
“Yy... tak, ” Isabel starała się pogodzić się z faktem, że Alex nie chciał nakłonić ją do związku..
“Chodźmy do mojego pokoju.”
Alex złapał dziewczynę za rękę i pociągnął ją do pokoju.
Isabel nie była zadowolona ze sposobu w jaki traktuje ją Alex.
“Alex, co się z tobą dzieje?” zapytała, powstrzymując się od wybuchu.
“Musisz mi pomóc...”
"Już to mówiłeś. Przejdź dalej.”
“Pozwolisz mi wreszcie skończyć? Mamy mało czasu. Michael i Liz muszą się zacząć spotykać.”
Isabel spojrzała na Alexa w taki sposób jakby mu wyrosła druga głowa.
“Nie możesz do nich zadzwonić. To nic trudnego” powiedziała Isabel.
Alex spojrzał na Isabel błędnym wzrokiem. Ale kiedy zauważył, że nie zrozumiała jego słów, powtórzył dobierając dokładnie słowa,
“Nie, oni muszą być razem, muszą się w sobie zakochać,” powiedział, akcentując każdego słowo.
Isabel była oszołomiona.
“Zwariowałeś.” Stwierdziła po chwili , otworzyła drzwi. Dając do zrozumienia, że pora aby wyszedł. Ale Alex stał w miejscu i nie miał zamiaru go opuścić.
“Isabel, ja nie żartuję, a tym bardziej nie jestem wariatem, chociaż wolałbym już to pierwsze.”
Alex podszedł do okna i zawołał, “Możesz już wejść.”
Kiedy Future Max wszedł do pokoju Isabel krzyknęła, myśląc, że to transmutant.
“Możesz tak nie krzyczeć”.
“To Max ... tyle że z przyszłości.”
“A nie mówiłem Poradzilibyśmy sobie sami,” powiedział Future Max .
“Mógłbyś ją wtajemniczyć? Czas ucieka.”
Future Max opowiedział jej całą historię, a Isabel od czasu do czasu wtrącała „Żartujesz?”, ”Niemożliwe”
“Dobrze, pomogę wam,” powiedziała gdy Max skończył opowiadać.
“Przyszliście z tym do odpowiedniej osoby. Taki mamy plan ...”
* * * *
Alex spojrzał na drabinę, wiedział , był pewien, że na górze będzie Liz. Miał tylko nadzieję , że plan Isabel się powiedzie. Po chwili był już na balkonie Parkerów i pukał w okno. “Liz,” zawołał.
Liz zaniepokojona nagłą wizytą otworzyła okno. “Alex, coś się stało?” Zapytała i wyszła na balkon.
Alex złapał ją za rękę i pociągnął w stronę drabiny. “Musisz mi pomóc,” wyszeptał.
Liz zeszła na dół za Alex’em. “Powiedz ,co się stało?.”
W czasie gdy prowadził ją do samochodu, odpowiadał na jej pytania.
“Nie wiem Liz. Dzwoniła do mnie Isabel, była bardzo zdenerwowana. Powiedział, że jest na pustyni. Głos jej się trząsł. Martwię się o nią,” powiedział zaniepokojonym głosem.
‘Mam nadzieję, że kłamię w dobrym celu. W przeciwnym wypadku będę smażył się w piekle,’ pomyślał.
“Jedźmy.” Nie podejrzewając podstępu Liz wsiadła do samochodu.
Alex nie mógł uwierzyć, że wszystko poszło tak sprawnie. Liz mu ufała. Wiedział również, że gdyby nie jego zdenerwowanie Liz by mu nie uwierzyła.
“Alex, nic jej nie będzie Nie martw się.” powiedziała Liz.
Alex przytaknął, i natychmiast odezwały się w nim wyrzuty sumienia.
‘Michael cię uszczęśliwi, jestem tego pewien,’ pomyślał, chcą pozbyć się natrętnych myśli..
“Co się mogło stać? Może powinniśmy zadzwonić do Max’a....”
Nagle samochód się zatrzymał.
“Co się stało?!” zapytała, zaniepokojona zachowaniem chłopaka.
“Wydawało mi się, że pies przechodził przez ulicę” zmyślił na poczekaniu
“Alex, czemu jesteś taki zdenerwowany? Musisz się uspokoić.”
“Chciałbym być już na miejscu. Naprawdę się o nią martwię. A jeśli przydarzyło się jej coś złego? Co jeśli złapało ją FBI?”
Nagle usłyszeli huk. Hałas dochodził z silnika, a nad maską unosił się dym. Alex stracił panowanie nad autem. Na szczęście samochód utknął na piaszczystej wydmie.
* * * *
Future Max zachwiał się i upadł na podłogę. Ból przeszył go na wskroś, po chwili był już nieprzytomny i nowe wspomnienia zaczęły wpływać do jego umysłu.
Last edited by Galadriela on Mon Jul 19, 2004 1:44 pm, edited 3 times in total.
Image

User avatar
Renya
Fan
Posts: 524
Joined: Fri Dec 12, 2003 12:17 am
Location: Brwinów
Contact:

Post by Renya » Fri Feb 20, 2004 9:10 pm

Bardzo ciekawe opowiadanie. Tylko jak zwykle w tego typu przypadkach za szybko się kończy. Bardzo proszę o następne części.

User avatar
Hotaru
Fan...atyk
Posts: 1081
Joined: Sat Jul 12, 2003 7:58 pm
Location: Krasnalogród ;p
Contact:

Post by Hotaru » Fri Feb 20, 2004 9:28 pm

Isabel "randkowa nazi" chyba się jednak nie popisała ze swoim pomysłem (mówię o skutku pierwszej próby). Kolejne będą lepsze. Już się nie mogę doczekać. Składzik i inne takie :)))
Image

User avatar
Renya
Fan
Posts: 524
Joined: Fri Dec 12, 2003 12:17 am
Location: Brwinów
Contact:

Post by Renya » Fri Feb 20, 2004 10:01 pm

Hotaru, zaciekawiłaś mnie. Składzik i inne takie.. pobudziły moją wyobraźnię.

User avatar
Galadriela
Zainteresowany
Posts: 333
Joined: Sun Jul 13, 2003 1:41 pm
Contact:

Post by Galadriela » Sat Feb 21, 2004 1:38 pm

Opowiadanie w miarę rozwoju akcji robi się coraz ciekawsze .
Isabel "randkowa nazi"
Hehe. Podoba mi się.

Dzisiaj kolejna część opowiadania.

3

Alex natychmiast odpiął pasy i odwrócił się do Liz. ‘To nie było częścią planu,’ pomyślał.
“Liz, nic ci nie jest?”
Liz zakasłała, “Jestem cała. Powinniśmy stąd wyjść.”
Kiedy wyszli z samochodu Alex zauważył, że Liz rozgląda się naokoło.
Liz westchnęła, “Nikogo tu nie ma.”
“Ja też nie widzę nikogo. Uszkodzenia nie są poważne, może samochód zapali.”
Alex wsiadł do samochodu i spróbował włączyć silnik. Niestety bez powodzenia. Wziął więc swoją komórkę, którą wcześniej schował pod siedzeniem.
“Liz, znalazłem mój telefon.”
Liz natychmiast się odwróciła i odetchnęła z ulgą.
“Świetnie. Teraz możemy zadzwonić po pomoc.”
Alex znalazł się w pułapce. ‘Nie mogę zadzwonić do Isabel, nie kiedy Liz siedzi koło mnie, Liz, nie ma sygnału, może gdzieś dalej będzie zasięg,” powiedział, machając komórką.
Odwrócił się, żeby się upewnić, że Liz nadal stoi przy samochodzie, i wykręcił numer.
”Isabel, to ja, Alex, mamy mały problem. Samochód nie chce ruszyć. Jesteśmy jakiej pół godziny za tobą.”
“To nic, trzymamy się planu. Dobrze, to na razie .”
Alex wyłączył się i wybrał inny numer
“Cześć, tu Alex. Michael, musisz mi pomóc.” Alex pokrótce przedstawił mu całą sytuację, i kiedy się rozłączył podbiegł do Liz. “Pomoc w drodze.”
“Do kogo zadzwoniłeś?” zapytała Liz.
“Do Michael’a,” Alex odpowiedział, wzruszając ramionami. Musiał przyznać, że zaczynało go to wciągać. Ta cała intryga. “Coś nie tak?” zapytał kiedy zauważył zdumienie na twarzy Liz
”Musiałeś zadzwonić akurat do Michael’a?”
“On pierwszy przyszedł mi do głowy. Co w tym złego, że zadzwoniłem do Michael’a?”
“Nic,” odpowiedział szybko. Po chwili dodała nieco spokojniej, “Chodzi o to, że czuję się przy nim nie zręcznie, on mnie onieśmiela, ”
Alex spojrzał na Liz i powiedział. “A może to prawda co mówią. Przyciąganie się przeciwieństw, a może to po prostu ukryte pragnienia powoli się ujawniają.”
Liz zarumieniła się gwałtownie, po czym uderzyła przyjaciele w ramię widząc rozbawienie w jego oczach.
“ To nie był miły żart.”
“Kto powiedział, że żartuję?,” Alex odpowiedział poważnie. W tym samym momencie usłyszeli nadjeżdżający motor.
Michael zsiadł z motoru i podszedł do nich, patrząc znacząco na Alexa.
Alex zachowywał się jakby nie zauważył tego spojrzenia. Celowo zapomniał dodać, że jest z nim Liz. Isabel poinformowała go wcześniej o nowym nabytku Michael’a, którym podróżować mogą tylko dwie osoby.
“Więc da się naprawić?”
Michael obejrzał auto. “Jeśli zadzwonisz do pomocy drogowej, i samochód znajdzie się u mechanika.”
“Nie możesz użyć swoich kosmicznych zdolności. Ojciec mnie zabije jeśli zobaczy samochód w takim stanie.”
Liz położyła rękę na ramieniu Alex’a, mówiąc mu żeby się uspokoił.
“Alex, Michael, Liz, co wy tu wszyscy robicie? zapytała Isabel, oznajmiając tym samym swoje przybycie.
Michael spojrzał pytająco na Isabel.
“Podziwiałam gwiazdy,” odpowiedziała Isabel, myśląc, że byłaby niezłą aktorką,
“Co wy tu robicie” zapytała ponownie.
Liz natychmiast odpowiedziała, zauważając, że Isabel nie chce powiedzieć Micheal’owi całej prawdy
“Alex i ja musieliśmy porozmawiać i mieliśmy mały wypadek”.
Liz zauważyła napięcie jakie panowała panowało między Alex’em a Isabel.
“Isabel, może tobie uda się naprawić samochód?”
“Spróbuję.”
“Świetnie. Więc nie potrzebujecie już nas,” powiedziała Liz, mając na myśli również Michael’a.
“Jeśli nie macie nic przeciwko temu my już sobie pójdziemy. Jestem bardzo zmęczona, Michael zawiezie mnie do domu.” Liz zaczęła ciągnąć Michael’a . “Jeśli coś się stanie, dzwońcie do Michael’a,” po czym zwróciła się Michael’a, “Chodźmy stąd. Musza wyjaśnić sobie kilka spraw.”
Michael posłusznie założył kask. “Dobrze.”
Liz zaczęła się trząść.
“Co znowu?” zapytał Michael, zdenerwowany kiedy poczuł, że cała drży.
”Nic, tylko zostawiłam kurtkę w samochodzie Alex’a.”
“Więc idź po nią.”
Liz spojrzała w stronę samochodu i zauważyła, że Alex i Isabel dyskutują o czymś zaciekle. “Nie, nie chcę im przeszkadzać.”
Michael zdjął kurtkę i podał dziewczynie. “Masz.” Zanim Liz zdołała odmówić dodał,
“Weź ją.”
“Dzięki.” Liz włożyła kurtkę, która była na nią kilka numerów za duża i zdenerwowanym wzrokiem spojrzała się na motor.
“Nigdy nie jechałaś na motorze?”
“Nie,” odpowiedziała, czując zawroty głowy. ‘Liz, to przecież nie zapach Michael’a, którym przesiąknięta jest kurtka. To nie on sprawia, że uginają się pod tobą nogi. To w obawie przed tą maszyną’ starała sobie wyjaśnić jej zachowanie.
Michael wsiadł na motor, i nadal się uśmiechając powiedział. “Trzymaj się mnie.”
Liz przytaknęła i zrobiła tak jak powiedział, po czym odjechali.
* * * *

Isabel zauważyła ich odjazd i poszła naprawić samochód Alex’a.
“To jeszcze nie koniec naszego zadania.”
Alex musiał się z tym zgodzić. “Powinnyśmy powiedzieć Future Max’owi o postępach.”
* * * *

Liz zsiadła z motoru, mając duszę na ramieniu. Cała się trzęsła, a jej serce biło tak szybko jak nigdy. Ale nie zrezygnowałaby z żadnej minuty jazdy. To było takie odświeżające. “Dzięki.”
“Jak chcesz. Tylko nie dzwońcie już do mnie z takimi prośbami, to może Nam zaszkodzić” odpowiedział.
“Miałeś tylko naprawić samochód. Nie kazaliśmy ci zwołać konferencji prasowej i przyznać się, że jesteś kosmitą, i że jest was więcej” Co w tym niebezpiecznego? Jesteś niewdzięczny!? My nic innego nie robimy, tylko wam pomagamy. ” powiedział po czym, ostro weszła do Crashdown.
Położyła kurtkę Michael’a na krześle, z postanowieniem, że odda mu ją jutro. Kiedy wyszła z łazienki wzięła kurtkę i założyła ją ponownie. Nie wiedziała czemu to zrobiła. Czuła się w niej bezpiecznie. Wdychając zapach Michael’a usnęła.
* * * *

Michael stał oszołomiony w miejscu, gdzie zostawiła go Liz. Miał przed oczami wyraz jej twarzy. A jej oczy ... one najbardziej go oszołomiły. Sposób w jaki na niego patrzyła odebrał mu mowę. Wiedział jednak, że Max powinien się cieszyć, że znalazł taką osobę jak Liz. A potem to wszystko zaprzepaścił.

Michael rzucił klucze na stół, wyjął colę i jego sos tabasco, po czym usiadł w fotelu. Westchnął przypominając sobie chwile, gdy Liz była tak blisko niego. Zaintrygowała go, nie wiedział czego może się po niej spodziewać. Kiedy wydaje ci się, że już nic nie może cię zaskoczyć, ona to robi. Nie to co Maria..
‘Co ja do cholery robię?’ pomyślał, uświadamiając sobie, że porównuje Marię i Liz. Chwilę później myślał już tylko o Liz, o jej brązowych oczach i aksamitnych włosach.
* * * *

“Max,” Isabel zawołała łagodnie kiedy weszła do domu. “Może jest w moim pokoju”, powiedziała do Alex’a.
Kiedy weszli do pokoju zauważyli Future Max’a leżącego bez ruchu na podłodze.
“Max!” uklękła przy Future Max’ie. “Max, obudź się.”
Last edited by Galadriela on Mon Jul 19, 2004 1:45 pm, edited 4 times in total.
Image

User avatar
lizzy_maxia
Fan
Posts: 888
Joined: Fri Jul 25, 2003 10:01 am
Location: Łódź, my little corner of the world...
Contact:

Post by lizzy_maxia » Tue Feb 24, 2004 5:12 pm

Już sama historia z Futur Maxem jest ciekawa, a co dopiero, gdy zjawia się on nie u Liz, ale u Alexa! Chociaż nie jestem zwolenniczką Polarkowej pary (ale też nie przeciwniczką) z niecierpliwością czekam na kolejne części. Kiedy pojawi się składzik? :wink:

User avatar
ciekawska_osoba
Fan
Posts: 773
Joined: Sun Jul 13, 2003 11:35 am
Location: Rybnik
Contact:

Post by ciekawska_osoba » Tue Feb 24, 2004 7:52 pm

wow Galadrielo super opowiadanie, nareszcie ciąg dalszy:D już się nei mogłam doczekać kolejnych części gdy przeczytałam pierwsze rozdziały na komnacie a tu taka niespodzianka:))))

Najbardziej podobał mi się fragment z motorem :oops: A o co chodzi z tym składzikiem?
"We shall never forget and never forgive. And never ever fear. Fear is for the enemy. Fear and bullets."
Image

User avatar
Galadriela
Zainteresowany
Posts: 333
Joined: Sun Jul 13, 2003 1:41 pm
Contact:

Post by Galadriela » Tue Feb 24, 2004 8:12 pm

Janetko na składzik będziesz musiał jeszcze troszkę poczekać. Ale warto. To jeden z ważniejszych momentów w całym opowiadania. I jest kluczowy w relacjach Michael - Liz.
Image

User avatar
ciekawska_osoba
Fan
Posts: 773
Joined: Sun Jul 13, 2003 11:35 am
Location: Rybnik
Contact:

Post by ciekawska_osoba » Tue Feb 24, 2004 9:02 pm

hehe Galadrielo brzmi to niezwykle interesująco, już nie mogę się doczekac na dalsze części:)

btw gratuluje ci posady:)
"We shall never forget and never forgive. And never ever fear. Fear is for the enemy. Fear and bullets."
Image

_liz
Fan...atyk
Posts: 1041
Joined: Fri Aug 15, 2003 4:07 pm
Location: Wrocław
Contact:

Post by _liz » Thu Feb 26, 2004 6:19 pm

Galadrielo wiesz, że uwielbiam polarki i to opo jest niesamowite. Czytałam je w oryginale, ale nie ma to jak ojczysty język. Czekam na dalsze części :twisted: Szybko!
Image

User avatar
roswelloholiczka
Gość
Posts: 9
Joined: Tue Feb 17, 2004 7:05 pm
Location: z Roswell;)
Contact:

Post by roswelloholiczka » Fri Mar 19, 2004 10:20 pm

Nie wiem, po co to przeczytałam. Po polarach zawsze mam koszmary :cheesy: Ale jest fajnie napisane, jestem ciekawa, jak dalej akcja się potoczy.
Till my body is dustTill my soul is no moreI will love youLove youTill the sun starts to cryAnd the moon turns to rustI will love youLove you...

lonnie
Starszy nowicjusz
Posts: 138
Joined: Sun Dec 28, 2003 4:05 pm
Location: Łomża
Contact:

Post by lonnie » Sat Mar 20, 2004 12:59 am

jejus jak ja uwielbiam polarki :cheesy:
opowiadanie jest fantastyczne, czekam na dalsze czesci :cheesy:

User avatar
Galadriela
Zainteresowany
Posts: 333
Joined: Sun Jul 13, 2003 1:41 pm
Contact:

Post by Galadriela » Mon Jul 19, 2004 2:45 pm

Na początku chcę napisać, że mam straszne wyrzuty sumienia, że tak zaniedbałam to opowiadanie. Dzisiaj kolejna część.

Rozdział 4

Alex klęknął koło Isabel. Starał się ocucić Maxa. W końcu uderzył go.
"Co?"zapytał widząc, że Isabel przestała potrząsać i patrzy się na niego zdumiona. "W filmach zawsze działało"
Future Max jęknął, nie dając Isabel okazji do jakiejkolwiek odpowiedzi.
Isabel szybko odwróciła się do Maxa. "Max, co się stało?"
Future Max potrząsnął głową. "Przyzwyczajam się do zmian. Nie pamiętam co się działo w tym czasie". To jest jak kalejdoskop obrazów.?
"Czy to znaczy, że zmieniliśmy już przyszłość?" Zapytał Alex.
"Nie, przyszłość się zmienia, ale bieg wydarzeń jeszcze się nie ustabilizował."
Isabel wstała I usiadła na łóżku. "Skąd wiesz, że nie zmieniliśmy jej kompletnie?"
"Nadal tu jestem," Future Max odpowiedział.
Usłyszeli, jak ktoś otwiera drzwi. Po chwili Max wołał Isabel.
Isabel, Alex, i Future Max nie wiedzieli co robić; stali w miejscu przerażeni słysząc kroki Maxa.
Future Max potknął się kiedy Alex I Isabel nagle zaczęli go popychać. Uderzył o ścianę a po chwili został wepchnięty do ciemnego pomieszczenia.
Kiedy Max wszedł do pokoju Isabel zdążyła zamknąć drzwi od szafy.
"Iz, co to za hałas?" zapytał Max.
"My tylko rozmawiamy," Isabel nerwowo pisnęła, po czym popchnęła do Alexa.
"Co się stało? Wyglądasz okropnie"zapytał Alex, starając się aby to pytanie zabrzmiało niewinnie i żeby Max nie zauważył dziwnego uśmieszku, którego nie mógł się pozbyć.
Isabel szturchnęła Alexa łokciem I postała mu znaczące spojrzenia. "Wyglądasz na wykończonego" dodała starając się jednocześnie nakłonić brata do zwierzeń.
Max oparł się o drzwi. ?Najpierw zatrzymałem się przy kwiaciarni, kiedy wyszedłem nie mogłem uruchomić samochodu, nawet nie drgnął. Po trzech godzinach znalazłem zespół Mariachi. Podobno do nich dzwoniłem i odwołałem. Ale ja dzisiaj nigdzie nie dzwoniłem. Kiedy wszystko już sprostowałem, nie było Liz. I samochód nadal nie działa"
Alex szturchnął lekko Isabel widząc, że zasypia.
Isabel zamrugała. 'Myślałam, że tylko gadanie Marii może uśpić człowieka'
"Co zamierzasz teraz zrobić?" zapytała.
"Zadzwoniłem do kwiaciarni I zamówiłem bukiet. Mają go dostarczyć jutro do szkoły"
Odpowiedział Max nie zauważając porozumiewawczego spojrzenia. "Dobranoc."
"Zrobimy tak" powiedziała kiedy dołączył do nich Future Max.
"Dlaczego to zawsze ty mówisz co mamy robić?" mruknął Alex.
Future Max uniósł lekko brew kiedy Isabel lekko odpowiedziała, "Masz jakiś pomysł?" Widząc, że Alex nie ma nic do powiedzenia, dokończyła myśl, "Więc nie zostaje nic innego tylko słuchać tego co ja mam do powiedzenia."
* * * *
Chociaż wspomnienia Future Maxa były w nieładzie, zdołali ustalić, o której godzinie kwiaty zostaną doręczone.
Isabel poprawiła fryzurę. "Jak wyglądam?" zapytała Alexa.
"Pięknie" wyszeptał, po czym odchrząknął. "Zobaczymy się później."
"Pamiętaj co masz zrobić"
Alex machnął ręką I powiedział, że nie zapomni. Nie byłby w stanie patrzeć jak Isabel flirtuje z doręczycielem.
Isabel przejrzała się w lustrze ostatni raz, wzięła głęboki wdech i zaczęła iść w stronę doręczyciela krokiem modelki. Gdy zauważyła, że chłopak lustruje jej figurę pomyślała, "Złapany."
Chłopak niepewnym głosem zapytał. "Gdzie mogę znaleźć Liz Parker?"
"Oh, te kwiaty są dla niej? Chciałabym żeby ktoś przysłał mi taki bukiet. Myślą, że skoro jestem taka piękna z pewnością mam chłopaka. A ja jestem taka samotna"
Isabel bawiła się kosmykiem włosów. "Mogę powąchać??
Doręczyciel przysunął kwiaty bliżej Isabel.
Isabel celowo musnęła jego dłoń. "Cudowne. Mogę jej przekazać? Wszystko podpiszę. Chcę przez chwilę wierzyć, że te kwiaty są dla mnie."
Chłopak przytaknął I podał jej kwiaty.
Isabel wzięła bukiet I pocałował chłopaka w policzek. "Dziękuję. Jesteś słodki." Zanim zdążył zareagować, Isabel już nie było.
Użyła swoich mocy, uschnięte kwiaty wrzuciła do kosza. Wyjrzała na chwilę na korytarz i zauważyła, że doręczyciel już sobie poszedł. "Pierwsza część misji wykonana."
Isabel zobaczyła pierwszoroczniaka I zawołała go. "Kevin!"
Kevin spojrzał najpierw na Isabel potem za siebie, kiedy nie zauważył nikogo więcej zatrzymał się.
Isabel podeszła do chłopaka. "Kevin, dam ci 50$ jeśli cos dla mnie zrobisz."
"O co chodzi?" zapytał zbity z tropu, zastanawiając się czego Isabel może od niego chcieć.
Isabel złapała go za rękę I powiedziała co ma zrobić. Kiedy wszystko było gotowe poszła szukać Alexa. ?Rodzicie mnie zabiją jak się dowiedzą, że opuściłam pierwszą lekcją? Isabel zauważyła Alexa i szybko do niego podeszła. "Gotowe."
Alex przytaknął. "Idę porozmawiać z Liz."
"A ja pójdę do Michaela" powiedziała, po czym rozeszli się w przeciwne strony.
Alex usiadł obok Liz. "Liz, możemy porozmawiać po lekcjach w składziku? Musimy ustalić wspólną wersję odnośnie wczorajszego wieczora?"
Zgodziła się bez wahania.
* * * *
Isabel zatrzymała Michaela. "Michael, muszę z tobą porozmawiać o tym co się stało wczoraj. Możemy się spotkać w składziku? Trochę się spóźnię. Nie mogę popsuć sobie reputacji."
Michael wzruszył ramionami. "Jak chcesz."
Isabel przeszła obok niego. "Bądź."

* * * *
Liz powoli niecierpliwiła się. 'Gdzie on jest?' zastanawiała się.
Po chwili korytarz wypełnił się uczniami, a ona została wepchnięta do składzika. Nagle ktoś otworzył drzwi do pomieszczenia i wszedł do środka.
Isabel szybko podeszła do drzwi, Alex stał zaraz za nią. Położyła rękę na klamce, I użyła mocy by je szczelnie. "Wrócimy za kilka godzin." Wyszeptała Isabel kiedy odsunęli się od drzwi. Podeszła do Kevina i dała mu obiecane pieniądze. "Nikomu ani słowa."
Liz mruknęła. "Świetnie" Poczuła czyjąś rękę na ramieniu, Odwróciła się ale widziała tylko zarys sylwetki.
"To tylko ja."
"Michael? Co ty tu robisz?"
Last edited by Galadriela on Thu Jul 29, 2004 11:27 am, edited 2 times in total.
Image

User avatar
Hotaru
Fan...atyk
Posts: 1081
Joined: Sat Jul 12, 2003 7:58 pm
Location: Krasnalogród ;p
Contact:

Post by Hotaru » Mon Jul 19, 2004 4:36 pm

No wiesz, Galadrielo... trzymamy cię za słowo, szczególnie, iż jedno jedyne skończone tłumaczenie polarka to Where It All Began. No jest jeszcze _liz z Polar Novel, ale do końca... hm... bardzo daleko. Oby te wyrzuty sumienia zaowocowały częstszymi aktualizacjami :)
Image

Post Reply

Who is online

Users browsing this forum: No registered users and 26 guests