Wirtualne opowiadanie

Piszesz? Malujesz? Projektujesz statki kosmiczne? Tutaj możesz się podzielić swoimi doświadczeniami.

Moderators: Olka, Hotaru, Hotori, Hypatia

User avatar
Nan
Hybryda
Posts: 2781
Joined: Sat Jul 12, 2003 6:27 pm
Location: Warszawa

Post by Nan » Thu Jul 17, 2003 9:02 am

Już się nie dam wyrzucić.-Liz, widziałem coś, czego nie życzyłbym najgorszemu wrogowi - rzekł wzburzonym szeptem. - Widziałem coś, w co nie mogę uwierzyć...! Dlaczego to zrobiłaś? Jeśli chciałaś czegoś więcej, mogłaś powiedzieć, ja... Jeśli ci się znudziłem, wystarczyło powiedzieć...!Liz milczała i walczyła ze łzami. Nie miała prawa mu powiedzieć... Dla jego własnego dobra, dla jego przyszłości, dla przyszłości ich wszystkich... Wbiła wzrok w podłogę.-Liz, dlaczego mnie tak zraniłaś? - zapytał po chwili Max. Jego głos był bardzo cichy i bardzo spokojny. Liz miała wrażenie, że zaraz się rozpłacze. - Odpowiedz. Chyba tyle mi się należy - powiedział gorzko. Liz pokręciła przecząco głową. Nie była w stanie nic odpowiedzieć... Max wyciągnął rękę i dotknął jej łokcia, Liz jednak odsunęła się trochę. Nie bała się go, bała się raczej siebie... Tego, jak może zareagować...-Liz, czy możesz powiedzieć mi prosto w oczy, że mnie już nie kochasz? - zapytał łagodnie. Liz zdrętwiała. Wiedziała, że nie jest w stanie tego zrobić... Po prostu nie mogła. Nie mogła również się odsunąć, wyjść z pokoju, Max stał zbyt blisko, a jego obecność w intrygujący sposób nie pozwalała jej się poruszyć...Niespodziewanie Max podniósł jej twarz do góry i spojrzał jej w oczy, poczym uśmiechnął się z niejakim tryumfem.-Nie możesz - powiedział z satysfakcją. - Nadal mnie kochasz. I nie wiem, dlaczego to zrobiłaś, ale przysięgam ci Liz, że dowiem się prawdy. I nie pozwolę ci od tak odejść...Kolana Liz były jak z waty, czuła się tak, jakby ktoś kazał jej biec w martonie... Max uśmiechał się tak dziwnie, jego oczy błyszczały niebezpiecznie... Liz poczuła, jak kręci jej się w głowie.-Liiiiiz!!!! - wrzasnęła z dołu Maria. Liz i Max odskoczyli od siebie gwałtownie. Dziewczyna chwyciła z łóżka szlafrok i popchnęła Maxa w kierunku balkonu.-Idź, idź... Wejdź do kafeterii normalnie! - zawołała usiłując wbić dwie ręce do jednego rękawa. Zdezorientowany Max wyszedł na balkon i zszedł po drabince, Liz zaś wyskoczyła z pokoju i zbiegła na dół.-Co się stało?! - zawołała wpadając do sali kafeterii. Maria, Alex i Tess stali nieruchomo na środku kafeterii i wpatrywali się w podłogę. Zaintrygowana Liz podeszła do nich; podłoga zawsze wydawała jej się być całkiem normalna, co oni tam widzieli...?-Liz... - powiedziała Tess zmienionym głosem, a Alex wskazał podłogę. Liz rzuciła okiem i zmartwiała.Na podłodze widniał wypalony znak, kształtem przypominający egipski znak ankh... Liz zamrugała oczami - widziała ten znak, znała go, kojarzył jej się z czymś... Ciemność... Przsenikliwa ciemność...-Tutaj stał wczoraj ten... mężczyzna... - powiedziała cicho. Maria, Tess i Alex pojrzeli na nią zaskoczeni. Stali nad znakiem, głęboko wypalonym w drewnianej <drewnianej...?> podłodze Crashdown...-Co się tutaj do diabła dzie... - zaczął Jeff Parker wchodząc do kafeterii, urwał jednakże, gdy jego wzrok padł na tajemniczy znak. - Lizzie, weź swoich przyjaciół na górę! - powiedział szybko, wypychając niemalże młodych ludzi na zaplecze. Postał chwilę w drzwiach, upewniając się, że weszli do pokoju Liz, poczym wrócił do kafeterii i stanął nad znakiem. Wiedział, że czekają ich kłopoty... I to duże kłopty... Westchnął ciężko, przykucnął i wyciągnął dłoń nad znak. Spod jego ręki zaczęło wydobywać się jasne światło, znak po chwili zniknął. Jeff Parker wstał i znowu westchnął. Nie zauważył jednak cienia jakiejś postaci za drzwiami Crashdown.Max Evans zaś stał przed szybą kafeterii i zdumionym wzrokiem patrzył na pana Parkera i na to, co przed chwilą zrobił...
Image

Pedros
Starszy nowicjusz
Posts: 211
Joined: Sun Jul 13, 2003 12:31 am
Location: Wrocław
Contact:

Post by Pedros » Thu Jul 17, 2003 11:46 am

no ładnie, ładniezaczyna się okazywać, że parkerowie to rodzina kosmitów :)))teraz będzie walka pomiędzy rodami?? ;)) Evans i Guerin kontra Parkerowie?? :lol: czekam na ciąg dalszy, szkoda że ja nei mam takiej pomysłowości :((

User avatar
Nan
Hybryda
Posts: 2781
Joined: Sat Jul 12, 2003 6:27 pm
Location: Warszawa

Post by Nan » Thu Jul 17, 2003 2:10 pm

No wiesz, zobaczymy, co będzie... Sama nie mam pomysłu... ale niech się ktoś jeszcze włączy oprócz Graaliona, Maddie i mnie! Będzie ciekawiej...
Image

User avatar
maddie
Fan
Posts: 970
Joined: Sat Jul 12, 2003 5:47 pm
Location: Kostrzyn k/Poznania
Contact:

Post by maddie » Thu Jul 17, 2003 2:41 pm

uhhh... Nan, ciężki orzech do zgryzienia na dałaś, ale zastanowię się i MOŻE cos wymysle..... :P
Image

User avatar
Graalion
Mroczny bóg
Posts: 2018
Joined: Sat Jul 12, 2003 8:10 pm
Location: Toruń, gdzie 3 małe kocięta tańczą na kurhanach swych wrogów
Contact:

Post by Graalion » Thu Jul 17, 2003 3:07 pm

Coś się dzieje, coś się dzieje :DBrawo, Nan. Akcja się nawiązuje.
"Please, God, make everyone die. Amen."
Wieczorny pacierz Scratch'a ("PvP")

User avatar
Nan
Hybryda
Posts: 2781
Joined: Sat Jul 12, 2003 6:27 pm
Location: Warszawa

Post by Nan » Thu Jul 17, 2003 3:27 pm

Ach, pochwała z ust (dobra, nie bądźmy małostkowi, z palców...) niedoścignionego mistrza pióra Graaliona :D A, właśnie, zapomniałam cię podręczyć, co ze Ściekami?!!! Błagam....Dobra, to było na marginesie :) Tymczasem zapraszam do pisania :) Jeśli ktoś chce, to mogę podesłać wersję francuską :) Dla mnie nudne, ale cóż. Nic się właściwie nie dzieje, jakiś dialog między Maxem a Liz głównie... W kulminacyjnym momencie, kiedy coś ma szansę się stać, autor skopał opowiadanie i Liz po prostu wyszła z łazienki zamiast tajemniczo zniknąć... Francuzi nie mają talentu, nie trafiłam na żadne interesujące opowiadanko, a przekopałam setki stron. Idioci.
Image

User avatar
maddie
Fan
Posts: 970
Joined: Sat Jul 12, 2003 5:47 pm
Location: Kostrzyn k/Poznania
Contact:

Post by maddie » Wed Jul 23, 2003 11:31 pm

Przez nastepny tydz mam stale wiec chyba cos wymysle :DW ogole co ja tutaj mam do pisania wsrod takich mistrzow jak Graalion i Nan????
Image

User avatar
Hotaru
Fan...atyk
Posts: 1081
Joined: Sat Jul 12, 2003 7:58 pm
Location: Krasnalogród ;p
Contact:

Post by Hotaru » Thu Jul 24, 2003 4:59 pm

dobra... a teraz cosik o rodzinnych kontaktach, ale poniewaz nie wiem, co zamierza Graalion i inni, wiec za bardzo sie nie rozpisze...Liz z westchnieniem ulgi zamknęła drzwi za Marią. Dwie godziny zajęło jej przekonanie przyjaciółki, że powinna iść do domu. Amy była tolerancyjna, ale nie cierpiała, kiedy córka wracała do domu po północy.Pani DeLuce lepiej było się nie narażać.Kilkanaście minut później wychodziła z łazienki, wycierając mokre włosy ręcznikiem. Dlatego też nie zauważyła wysokiej postaci koło okna.Usiadła na łóżku i poczuła się dziwnie słabo. Dostrzegła także swojego gościa, ale po ostatnich wydarzeniach... nic nie mogło jej już zdziwić!Postać powoli odwracała się, a Liz powoli nieruchomiała.Nie, to niemożliwe!!! Nie on! Człowiek, któremu ufała praktycznie bezgranicznie!Nie poczuła nic więcej. Siedziała znieruchomiałą na łóżku, z nieobecnym spojrzeniem. Nie reagowała na nic więcej.Mężczyzna podszedł do dziewczyny i delikatnie, z największą troską ułożył ją na łóżku, odebrał wilgotny ręcznik i przykrył kocem.Delikatnie pogłaskał ją po policzku.Zamknęła oczy.Na to właśnie czekał on i jeszcze jedna istota, obecna w pokoju...Jeff Parker wyprostował się powoli i spojrzał na kobietę, wyczekującą w półmroku.- Masz godzinę. Dłużej nie zdołam jej utrzymać w tym stanie...Wyszedł z pokoju, wciąż z ręcznikiem w dłoni.Nie zauważył, że w ciemnym salonie leżała Nancy, a słone łzy spływały na poduszkę.
Image

User avatar
Hotaru
Fan...atyk
Posts: 1081
Joined: Sat Jul 12, 2003 7:58 pm
Location: Krasnalogród ;p
Contact:

Post by Hotaru » Thu Jul 24, 2003 8:43 pm

Graalion i inni autorzy, ruszcie glowa i dopiszcie wreszcie ciag dalszy!!! Moj krotki tekst byl na zachete!
Image

User avatar
maddie
Fan
Posts: 970
Joined: Sat Jul 12, 2003 5:47 pm
Location: Kostrzyn k/Poznania
Contact:

Post by maddie » Thu Jul 24, 2003 9:30 pm

Witam Hotaru!Tylko co ja tu mam napisać???? Do takiego kawałka??? Co tu wymyślić :shock: ???
Image

User avatar
Graalion
Mroczny bóg
Posts: 2018
Joined: Sat Jul 12, 2003 8:10 pm
Location: Toruń, gdzie 3 małe kocięta tańczą na kurhanach swych wrogów
Contact:

Post by Graalion » Thu Jul 24, 2003 10:36 pm

Coraz więcej nowych postaci pojawia się w ficku. I coraz więcej autorów (co jest akurat bardzo dobrą wiadomością :D ). Ha, czuję wenę.Zielonooki chłopak patrzył chmurnie w okno Liz. W pokoju przebywała teraz tylko ona i Alison. Potrząsnął gniewnie głową. Nie zgadzał się z tym co Alison robiła dziewczynie. To nie tak powinno wyglądać. A Jeff Sunrise ... nie, teraz Jeff Parker, powinien był powiedzieć Liz. Można zrozumieć pragnienie życia normalnie, ale, do diabła, oni byli przecież Sunrie'ami. Nie mogli od tego uciec. Czyżby Jeff nie zdawał sobie z tego sprawy?Odwrócił się i ruszył uliczką. Może powinien był porozmawiać z Alison, spróbować ją przekonać. Nie, to było bez sensu. Ale przecież musiał coś zrobić. Przystanął nagle, podjąwszy decyzję. Porozmawia z Liz, czy im się to podoba czy nie. Ona musi wiedzieć wszystko. Musi znać wszystkie konsekwencje, wszystkie zagrożenia. Jeff i Alison nie mogą jej przed tym chronić.- Zastanawiałem się czyja energia życiowa tak pachnie - niski głos z ciemności sprawił, że po plecach przeszedł mu dreszcz - a to przecież nasz mały Wilczek.Księżyc wyszedł zza chmury oświetlając potężną sylwetkę Murzyna. Mężczyzna uniósł ręce, a między jego dłońmi przeskoczyło wyładowanie elektryczne.- To ty - chłopak cofnął się o pół kroku unosząc zaciśnięte pięści. - Nie pozwolę ci jej skrzywdzić. Nie zdobędziesz Perły.- Mylisz się - mężczyzna uśmiechnął się z okrucieństwem. - Ale dla ciebie już niedługo to nie będzie miało znaczenia.Błyskawica nagle wyprysnęła z jego piersi i pomknęła w kierunku chłopaka. Ten uskoczył, jego ruchy wydawały się nieludzko szybkie. Kolejne wyładowania streliły w jego stronę, lecz w niesamowitym tańcu odskoków i salt ominął je wszystkie. Ostatni skok zaniósł go na ścianę. Odbił się od niej stopami i ruszył w kierunku przeciwnika. Jeszcze jeden odskok, następny i jego dłoń, palce której nie wiadomo kiedy przybrały wygląd ostrych pazurów, sięgnęła do gardła Murzyna. Nie zdążył. Błysk uśmiechu na twarzy mężczyzny uświadomił chłopakowi, że wpadł w pułapkę. Z oczu Murzyna wystrzeliły różowe promienie momentalnie ogarniając ciało Wilczka i rzucając go na ziemię niczym szmacianą lalkę. Mężczyzna spojrzał z pogardą na leżące u jego stóp ciało, roztopione tak, że z trudem dałoby się w nim rozpoznać człowieka. Z niesmakiem dokończył dzieła destrukcji dezintegrując spalone szczątki. Przeciągnął się lekko. Cała walka trwała zaledwie parę sekund, w najbliższych domach zaczynały się zapalać światła, lecz gdy ludzie zwabieni dziwnymi odgłosami wyjrzeli na ulicę, nie było tam już nikogo.
"Please, God, make everyone die. Amen."
Wieczorny pacierz Scratch'a ("PvP")

User avatar
Hotaru
Fan...atyk
Posts: 1081
Joined: Sat Jul 12, 2003 7:58 pm
Location: Krasnalogród ;p
Contact:

Post by Hotaru » Fri Jul 25, 2003 4:05 pm

no dobrze, a teraz ujęcie stęsknionego MaxiaPrzewracał się niespokojnie. W głowie wirowały mu tysiące dziwnych myśli. Niee... to raczej niemożliwe. Tess nie bylaby do tego zdolna.W końcu jest taka jak on.Z ponurym westchnieniem spojrzał na budzik. Piąta nad ranem, a on wciąż przewracał się z boku na bok, nie mogac zmrużyć oka. Dręczyła go pytanie, dlaczego Liz to zrobiła? Nie było ono nowe, ale poprzedniego wieczoru zrozumiał, że tak naprawde Liz wciąz go kocha i z całą pewnoscią nie mogłaby umyślnie go skrzywdzić.Odpowiedź nasuwała się sama, ale wciąz nie mógł w nią uwierzyć. Gdyby w nią uwierzył, oznaczaloby to, że uwierzyl w zdradę swoich najbliższych...Ale w zdradę Liz również jego serce nie chciało uwierzyć.- Nie śpisz?Zaskoczony spojrzal w strone drzwi. Isabel chyba równiez nie mogla zasnąć, albo swoje dwie godziny odrobiła wczesniej.- Nie.- Myślisz wciąz o niej?Skinął glową.Usiadła kolo niego i mruknęła cicho:- Zastanawiałam sie nad tym, co mi powiedziałeś... co widziałeś... i doszłam do wniosku, że...
Image

User avatar
Hotaru
Fan...atyk
Posts: 1081
Joined: Sat Jul 12, 2003 7:58 pm
Location: Krasnalogród ;p
Contact:

Post by Hotaru » Fri Jul 25, 2003 4:11 pm

i doszłam do wniosku, ze urywa mi sie myśl!Miałam ochotę rozpisac się, jak to maxio nie uwierzyl w zdrade ukochanej, ale zrezygnowałam. Byłoby to zbyt nudne przeciąganie akcji. Może jakies wyjaśnienie watku Sunrise? Do wieczora cos wymyślę, ale w akcji chyba nie jestem tak pomyslowa jak Graalion....
Image

User avatar
Graalion
Mroczny bóg
Posts: 2018
Joined: Sat Jul 12, 2003 8:10 pm
Location: Toruń, gdzie 3 małe kocięta tańczą na kurhanach swych wrogów
Contact:

Post by Graalion » Fri Jul 25, 2003 5:49 pm

Swoja drogą to ciekawe, Max był przed chwilą świadkiem jak ojciec Liz używa mocy, a wszystko o czym jest w stanie myśleć to zdrada Liz :wink:
"Please, God, make everyone die. Amen."
Wieczorny pacierz Scratch'a ("PvP")

User avatar
Nan
Hybryda
Posts: 2781
Joined: Sat Jul 12, 2003 6:27 pm
Location: Warszawa

Post by Nan » Fri Jul 25, 2003 8:00 pm

Hmmmm... Dopiero usiadłam, i już mnie wyganiają, to niesprawiedliwe. Widać, że wątki nam się rozwijają, robi się coraz lepsze... Jutro coś dopiszę!!! I to będzie dłuuugie, bo za wiele wątków mnie kusi... :wink:
Image

User avatar
Nan
Hybryda
Posts: 2781
Joined: Sat Jul 12, 2003 6:27 pm
Location: Warszawa

Post by Nan » Sat Jul 26, 2003 1:04 pm

Moja wena się na mnnie chyba obraziła, ale zostały mi muzy... Co by tutaj dopisać...Liz usiadła gwałtownie na łóżku, krzyk uwiązł jej w gardle. Słyszała czyjeś wołanie, czuła... czuła że zginął jej przyjaciel i sprzymierzeniec. Wstała gwałtownie i zaczęła chodzić niespokojnie po pokoju. Wiedziała, że przed chwilą zginął ktoś, kto był jej bliski i kto ją chronił... Nie wiedziała przed kim... Ktoś go zabił... Zaraz, kogo zabił...? Nie, nie żadnego z jej dotychczasowych przyjaciół, kogoś innego... Kogoś, kogo widziała niedawno, choć w gruncie rzeczy czuła, że zna go od dłuższego czasu... Czy może raczej on znał ją. Nagle zatrzymała się - przypomniała sobie zielonookiego gościa... Liz mimo woli zerknęła na balkon i znieruchomiała. Czy jej się tylko wydawało, czy naprawdę mignął jakiś cień...? Liz odzyskała władzę nad sobą, ubrała się błyskawicznie i wyskoczyła z pokoju, zbiegła po schodach i znalazła się na ulicy. Zaczęła biec przed siebie, byle szybciej i byle dalej, do jedynej osoby, przy której czuła się bezpiecznie - do Maxa Evansa. Zdawała sobie sprawę, że on może jej nie wpuścić do domu, że może nie chcieć z nią rozmawiać za to, że go okłamała - ale musiała, musiała uciec...Murzyn stał na balkonie Liz i uśmiechał się do siebie.-Mam czas, jeszcze cię dopadnę, Liz Sunrise - mruknął, poczym wszedł do pustego pokoju i zaczął przeszukiwać szafki. Odnajdzie Perłę... Wiedział, że ma ją wnuczka Claudii Sunrise. Może im się wydawać, że są sprytni, ale nie przechytrzą go... Dosdtanie to, co mu się należy. Odnajdzie Perłę, zemści się na Sunrise'ach za to wszystko, co przez nich przeszedł...-Liz, ko... - zaczął Jeff Parker stając w drzwiach pokoju córki. Dostrzegł Murzyna i na jego twarzy pojawił się grymas strrachu i złości. - Czego od nas chcesz?! - zawołał. Murzyn uśmiechnął się dziwnie.-Jeff Sunrise... Jak miło. Chcę odzyskać moją własność - odparł mrużąc oczy. Jeff spojrzał na niego z wściekłością.-Perła nigdy nie była twoja! Z resztą - nie mamy jej - powiedział z trudem hamując złość. Murzyn roześmiał się głośno i wulgarnie.-Jasne...! Jak zwykle nieugięci Sunrise'owie...! - rzekł po chwili.-Wynoś się stąd! - krzyknął Jeff unosząc dłoń.-Nie tym tonem - warknął Murzyn, z jego oczu wystrzeliły różowe promienie i uderzyły w Jeffa Parkera tak, jak uprzednio w Wilczka...Przerażona Nancy zamknęła drzwi swojej sypialni. Widziała wszystko przez szparę... Wiedziała, że to się kiedyś tak skończy. miała tylko nadzieję, że Liz uda się przeżyć...-Doszłam do wniosku, że... - zaczęła wolno Isabel, siedząc na łóżku w pokoju brata. Nagle rozległo się stukanie do okna. Max i Isabel spojrzeli po sobie; Max powoli wstał z łóżka, podszedł do okna i odchylił zasłonę... Za szybą stała Liz. Max otworzył okno.-Przepraszam... Nie śpisz...? - zapytała nieśmiało Liz zerkając na niego jakby z obawą. Max stał po drugiej stronie okna i patrzył na nią z niedowierzaniem.-Liz... Co ty tutaj robisz o tej porze...? - odparł pytaniem na pytanie. Dziewczyna spuściła głowę.-Przepraszam, ja... Nie powinnam była przychodzić... To chyba nie był najlepszy pomysł i ... - zaczęła.-Liz, wchodź do środka! - zawołała Isabel podchodząc do okna. - A ty też jesteś niezły, zaproś ją i już! - zwróciła się z naganą do brata. Max mrugnął oczami i podał Liz rękę. Dziewczyna weszła do pokoju Evansa, stanęła przed Maxem i Isabel, ale tak właściwie patrzyła tylko na Maxa.-Ja... Musiałam przyjść... Boję się... - szepnęła. Max nie wtrzymał i przytulił ją do siebie.-Wreszcie - mruknęła do siebie Isabel.-Liz, co się stało? - zapytał łagodnie Max głaszcząc Liz po włosach.-Nie wiem... Nic... Ale mam wrażenie... czuję, że ktoś zginął, ktoś, kto mnie chronił... nie wiem, co się dzieje, nic z tego nierozumiem... - rozpłakała się Liz, a Max przytulił ją mocniej.-Cicho, Liz, wszystko będzie dobrze - powiedział kojąco i rzucił porozumiewawcze spojrzenie Isabel. Nagle Liz krzyknęła cicho i zaniosła się płaczem.-Liz, ,co się stało...? - zapytał zdumiony i zaniepokojony Max.-Tata... Mój tata nie żyje... - wyszlochała.
Image

User avatar
Nan
Hybryda
Posts: 2781
Joined: Sat Jul 12, 2003 6:27 pm
Location: Warszawa

Post by Nan » Sat Jul 26, 2003 1:06 pm

No dobra, to co teraz...? Już mamy o dwie osoby mniej w fanfiku...
Image

User avatar
Graalion
Mroczny bóg
Posts: 2018
Joined: Sat Jul 12, 2003 8:10 pm
Location: Toruń, gdzie 3 małe kocięta tańczą na kurhanach swych wrogów
Contact:

Post by Graalion » Sat Jul 26, 2003 2:37 pm

Zaczyna się z tego robić Rzeźnia Tajemnic :wink:
"Please, God, make everyone die. Amen."
Wieczorny pacierz Scratch'a ("PvP")

User avatar
{o}
o'Admin
Posts: 1665
Joined: Tue Jul 08, 2003 10:31 am
Location: Opole
Contact:

Post by {o} » Sat Jul 26, 2003 2:55 pm

Druga??Ale trzeba przyznać, że "Co by było, gdyby Max zginął na prawdę" to chyba najbardziej makabryczny temat jaki wymyślili fani Roswell...
התשׂכח אשׂה עולה מרחם בן בטנה גם אלה תשׂכחנה ואנכי לא אשׂכחך
הן על כפים חקתיך

comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek

User avatar
Nan
Hybryda
Posts: 2781
Joined: Sat Jul 12, 2003 6:27 pm
Location: Warszawa

Post by Nan » Sat Jul 26, 2003 4:37 pm

No co chcesz, jesteśmy oryginalni.... 8) Ale to fakt, że nasza Rzeźnia Tajemnic jest przebojowa... Kto dopisze dalszy ciąg opowiadania?
Image

Post Reply

Who is online

Users browsing this forum: No registered users and 55 guests