Page 3 of 5

Posted: Sat Jul 24, 2004 10:49 am
by Olka
Jejku Nan, zaskoczyłaś mnie :shock: I to tak pozytywnie. Lekturkę WOAS zakończyłam gdzieś na drugiej części, gdy zaczynała pojawiać się Tess. A może mnie się tak tylko wydawało od kiedy gdzieś tu w komentarzach zobaczyłam to niepożądane imię. Skojarzenia od razu mi się nasunęły jednoznaczne: Liz nie żyje, Tess wraca do akcji. I mi się odechciało :? Zabrałam się za sprzątanie dawnych pokoików Jasona i kilka innych rzeczy. Ale robota w końcu śnikła ;) i nie było, co robić. Pomyślałam, a co tam, tłumaczyć GF też nie mogę wciąż i bez przerwy. Należy mi się odpoczynek! Więc sięgnęłam znów po twoje opowiadanko, choć nie ukrywam, że z niechęcią, mając w głowie ciągle obraz Tess. Jak już napisałam, miło mnie zaskoczyłaś. Ba, miło! Opowiadanko jest wspaniałe. Znowu mamy okazję obserwować tego dawnego Maxa - z I sezonu. A i łezka mi się kilka razy w oku zakręciła. Cieszę się, że przełamałam się by to przeczytać, tym bardziej, że Tess znikła równie szybko, jak się pojawiła. Fantastyczne, Nanuś. Dzięki! :)

Posted: Sat Jul 24, 2004 4:08 pm
by Dzinks
Zawsze, kiedy czytam książkę lub opowiadanie, staram się odgadnąć i wniknąć w myśli autora. Czasem mi się udaje przewidzieć koniec, ale w tej sytuacji nie mam pojęcia czym nas możesz zaskoczyć. Nawiedzają mnie czasem różne myśli, ale nie chcę na razie nic mówić. Hm pojawiła nam się Serena, która może odnieść kluczową role. Max ratuje ludzi, ale nie może nadal zapomnieć o Liz. Dobrze , że z nikim się nie związał. Powiem krótko COŚ MI TU ŚMIERDZI :cheesy:

Posted: Sat Jul 24, 2004 8:55 pm
by Athaya
To jest piękny fik.... Tylko, że mnie bardzo trudno było przez niego przebrnąć... Mój kolega zmarł równierz w wypadku samochodawym i wiem co znaczy "odgłos ziemi uderzającej o wieko trumny"... Bolesne wpomnienie ale jakoś to się mi się to udała... Nie obyło się bez łez...
Mam pytanie.... Kim jest ten rudzielec o brązowych oczach; którą uratował Max :twisted:
Pozdro. Anita.

Posted: Sat Jul 24, 2004 9:30 pm
by Hotori
A może to Serena ?
Ale Liz też ostatecznie może mieć rude włosy 8)

Posted: Sat Jul 24, 2004 11:02 pm
by Milla
Jeszcze tu jestem, choć naprawdę nie wiem na jak długo pozostanę. Jeśli podejrzenia Dzinks się sprawdzą (mnie też przyszło to do głowy, kiedy Kyle powiedział, że to Serena), to zostanę na dłużej. Ale jednak wiem o twojej niechęci do Liz i chyba raczej nie pójdziesz w tę stronę.

Nie zrozum mnie źle, wcale ie twierdzę, że Max pownien pozostać sam do końca życia. Był sam przez dziesięć lat, należy mu się trochę szczęścia w życiu, ale to takie trudne czytać o nim z kimś innym niż Liz. :(

Posted: Sat Jul 24, 2004 11:27 pm
by Ela
Przeczytałam..i co, przewidujemy co bedzie dalej, gdzie zawiedzie nas wyobraźnia Nan ? :lol: Tylko głośno myślę. Serena to przyjaciółka Liz, z innej rzeczywistości, innego przedziału czasowego. U RosDeidre rzeczywiście miała jasnobrązowe oczy. U Nan oprócz intrygującego imienia nosi nazwisko Turner. Turn...po angielsku to m.in. zakręt, zmiana..., może Serena to ktoś w postaci anioła-posłańca przynoszącego dobre wieści. Może coś się za tym kryje, co Aniu? I tak będziesz milczeć jak grób...w każdym badź razie lubię f-f gdzie Max jest lekarzem bo w końcu kim mógłby być, z takimi umiejętnościami i wrażliwością. No i nie uszło mojej uwadze znajome imię pieska pana doktora :mrgreen:

Posted: Sun Jul 25, 2004 11:15 am
by maddie
Jestem z pewnych powodów ( :wink: ) od wczoraj nastawiona pełną para na Wishing, więc nie zostało mi nic tylko tutaj zawitać. Przeczytałam wszystkie komentarze i... jeszcze z większą siłą poczułam, że byłam nienormalna/chora vel pijana jak czytałam to pierwszy raz. A przynajmniej jak czytałam pierwszą część. Naczytałam się już tyle ff na temat śmierci Liz i rozpaczy Max'a, a potem przejścia na Załamaną Stronę Mocy, która go doprowadziła na skraj przepaści, na najwyższej górze, w najwyższym punkcie (chyba to samo Lizziett :wink:), że nie miałam siły tego czytać. Więc stwierdziłam, że to jest:
- nudne
- niezbyt orginalne
- bardzo przewidywalne
Ogólnie zastanawiałam się co RA (czyt. Nan) wzięło, żeby napisać coś... takiego. Oj, Nan, nie mialaś ze mną łatwego życie :wink:.
Po drugiej części trochę mi przeszło. Po trzeciej zaczęłam stwierdzać, że może jednak to będzie coś na miarę Wielkiego Talentu Nan.
A ponieważ teraz Kocham To Opowiadanie Całą Sobą, i Nan o tym wiesz, to psalmy pochwalne będą innym razem :wink:. Teraz musze ściągać piosenki :cheesy: (Z Indochine nie miałam żadnych problemów, ale nigdzie nie moge znaleść "Fly" Redforda!!!)

I jeszcze jedno: HA, Ha, HA, - mi też daje dużo zabawy czytanie tych wszystkich komentarzy. Czuję ise jak w... wesołym miasteczku :D
Powiem krótko COŚ MI TU ŚMIERDZI
Czyżby to ten sam, ostro słodki (jak Tabasco), przyprawiony nutką żalu zapach, który ja czuję? :wink: :cheesy:

Posted: Mon Jul 26, 2004 8:15 pm
by Nan
Hotori - czytaj dalej, czytaj :twisted: Wychodzi na to, że brązowe oczy na całym świevie należą jedynie do Liz Parker :roll: Poza tym zaraz się okaże, że Liz=Serena=ja. Zaraz, dlaczego nie wpadłam na to, żeby dać jej mój wygląd...? :P

Lizziett - wiem, kotuś :wink:

Olka - czemu ludzie tak nie lubią Tess? Przecież ona tutaj jeszcze nikogo nie zabiła :shock: Poza tym nigdzie nie napisałam, że to jest Rebel. Poza tym znowu powtarzam, że możnaby odgadnąć o kogo tu chodzi. Na początku mówiłam, że to nie jest Dreamer - więc już jedno odpada. Potem zostawały tylko trzy możliwości - Tess, Maria albo ktoś inny. Jedną z nich można było spokojnie wykluczyć po pierwszej części, o ile ktoś zadałby sobie trochę trudu... Kogo - Tess.
A żebyś ty wiedziała, jak ja się cieszę, że się przełamałaś... :wink: Dzięki Oluś :cmok:

Dzinks - no no no. Ciekawe, czy odgadniesz :wink: Ktoś mi napisał, że jestem przewidywalna :wink: Ano jestem, jestem...

Anita - dzięki.

Milla - wiem, rozumiem. I byłam na to przygotowana od pierwszej części, że czytelnicy będą mi się wykruszać. A co do Liz - to nawet nie chodzi o tą niechęć do Liz... raczej o to, w jaki sposób ją przedstawiają.

Elu - DZIĘKI!!! Zastanawiałam się, czy ktoś to zauważy z tym imieniem psa :wink: I bardzo się cieszę :cheesy: A po cichutku - nawet nie zwróciłam uwagi na to, że u Deidre Serena też miała takie oczy.

Maddie - ech ty :D Miło mi ogromnie, rzecz jasna.

Wielkie dzięki za wszystkie komentarze... Ciągle uważam, że to była siła wyższa, że skończyłam to zanim wszelka wena polazła w diabły :wink:

Część 5

Posted: Mon Jul 26, 2004 10:11 pm
by Liz16
Czyli między Maxem a Sereną coś iskrzy. Nie wiem czy się cieszyć czy smucić. Jakoś zawsze jak wyobrażałam sobie śmierć Liz, to wyobrażenie o Maxie było nieco inne niź w tym opowiadaniu. Myślałam, że Max nigdy się z tym nie pogodzi, a tym bardziej nie otworzy się przed inną dziewczyną, że będzie jeszcze bardziej skryty. Dlatego ta otwartość do Sereny mnie trochę zdziwiła. Lecz pomimo tego uważam, że opowiadanie jest super :D

Dzięki Nan.

Posted: Mon Jul 26, 2004 11:30 pm
by Olka
Jesteś przewidywalna, Nan? I dobrze :)
Tak miło poczytać o spokojych losach Maxa & co. Bolesnych, ale pozbawionych niespodziewanych zwrotów akcji, szaleńczych pościgów i nie wiadomo jakich jeszcze cudów na patyku. Taki miły przystanek wśród maratonu opowiadań tak bardzo maltretujących Maxa. I w dodatku Norah w tle. (nawiasem mówiąc, dobrze, że wybrałaś utwór z 1. płytki, bo druga już się jej tak nie udała ;)).

Posted: Tue Jul 27, 2004 5:55 pm
by Lizziett
:lol: Nan, to było urocze. Zaśmiewałam się, czytając o "rozkosznych" dzieciaczkach Isabel, genach Marii i Michaela, sarkastycznym wujku Maxie, Michaelu torturującym Marię mlekiem i witaminami, Marii wylewającej bezcenny płyn do doniczki, rychłym porodzie...mam nadzieję że go opiszesz, kiedyś czytałam opowiadanie w ktorym Maria rodziła a nieszczęsny Max odbierał poród...chociaż nie był lekarzem i myslałam że padnę.
Dzięki :P

Posted: Tue Jul 27, 2004 6:52 pm
by Ela
Ta część to miły odpoczynek po męczącym dniu. Z przyjemnością przeczytałam, nie będę powtarzała to z takim ciepłem opisała Lizziet. Z kolei ja skupiłam się na piesku (kocham pieski, wiesz że mam uroczego kundelka) i z przyjemnością, razem z Maxem wyprowadziłam go na spacer. :lol: Masz dar obserwacji, Nan...skupiasz się na szczegółach, pozornie zwyczajnych a jednak opisanych tak, że wzbogacają opowiadanie. Bardzo to lubię :P

Posted: Tue Jul 27, 2004 9:30 pm
by Dzinks
Heh Nanuś ja już wszystko wiem, ale nikomu nic nie mówie. Tzn nie wiem czy zupełnie wszystko wiem :cheesy:. Poza tym to twoje poczucie humoru, specyficzne poczucie humoru. Ja naprawdę się nigdy nie śmieje czytając cokolwiek. No może czasem, ale tylko z Pottera, a tutaj proszę rozbawiłaś mnie. Max i Serena no no, albo nie bez komentarza. Pamiętajmy o Liz. i Ciszza

Posted: Fri Jul 30, 2004 4:24 pm
by Nan
Ja tylko na moment, pochwalić się bannerkami, które zrobiła Olka. Dzięki Oluś!!!
Image
Image

PS: A jak mi ktoś powie, że ich nie widzi...

Posted: Fri Jul 30, 2004 6:11 pm
by Liz16
Nan, banerki widać. Olu są swietne, idealnie oddają treść i atmosferę tego opowiadania. A na tym drugim jeszcze ten piesek. Poprostu cudne.

Posted: Fri Jul 30, 2004 9:32 pm
by tigi
Olka bannerki są cudowne! Szczególnie podoba mi się ten drugi.

Wreszcie nadrobiłam zaległości w czytaniu. Nazbierało się tego przez ostatnie dwa tygodnie. Pamiętam, że wyjeżdżając zamieszczona była pierwsza część. Opowiadanie bardzo mi się podoba i nawet jestem zadowolona że Maxa połączysz z kimś innym.

Posted: Fri Jul 30, 2004 9:46 pm
by Olka
Miło mi :D Cieszę się, że się podobają. Szkoda tylko, że przed wyjazdem nie zdołam przeczytać kolejnej części. Ale za to, jak przyjadę może uzberają się dwie :D

Posted: Fri Jul 30, 2004 10:58 pm
by aras
Dzieki Nan za ponowne umieszczenie tych wszystkich części, nie było mnie trochę i przed wyjazdem zamieszczone były tylko dwie pierwsze, a potem gdy następne się nie otwierały, to już bałam się, że ich nie przeczytam :roll: .
Ja przeważnie jestem polarkiem, choć gdy zaczęłam czytać GAW stwierdziłam, że chyba zmienie się w Tess& hmm nie wiem kto :wink: , ale zauważyłam,że podobaja mi się wszystkie opowiadania napisane przez Nan , bez względu na kategorię...ciekawe dlaczego :roll: .
A tak przy okazji, (wiem że to nie w temacie, ale może mnie za to nie zdzielicie :mrgreen: ), czy jest nazwa dla pary Tess&Marco ??

Posted: Mon Aug 02, 2004 8:01 am
by Nan
Kolejny obrazek. Nieco starszy od poprzednich. Komentarze kierować do Maddie.
Image

Posted: Mon Aug 09, 2004 8:47 am
by Nan
Wychodzi na to, że jestm bardzo mądra, a mądrość objawia się tym, że skończyłam to pisać już dość dawno. Gdybym tego nie zrobiła, opowiadanie spotkałby taki sam los jak nieszczęsne "Korzenie", które prędzej napiszę od nowa niż skończę.
Liz16, w końcu ktoś musi być inny.
Olka, a wiesz, dlaczego omijałam pościgi? Bo nie potrafię ich opisać i w życiu nie mam szans na zostanie autorką książek sensacyjno-przygodowych. Nie umiem opisywać akcji.
Lizziet, no i powinnam przestać czytywać komentarze. Bo za każdym razem ilość cudownych pomysłów, które zarżnęłam, doprowadza mnie do szału.
Elu, nigdy w życiu nie miałam pieska. I zaraz, kto to powiedział, że diabeł tkwi w szczegółach...?
Dzinks - nie dziwię się, że wiesz, co będzie dalej. Po takim stwierdzeniu powinnam co prawda zrobić z Sereny seryjnego zabójcę i zaciekłego wroga.
Aras - cieszę się. Para Tess&Marco nie ma swojej nazwy, bo jest zbyt mało znana. Tak samo jak moi bohaterowie też nie mają swojej nazwy.

I jak sypać to na całego. Chyba sobie pokój wytapewtuję tymi obrazkami. To się nazywa, mieć pięć obrazków do jednego opowiadania.
Tym razem są to dzieła Lukiego.

Image

Image

Część 6 - półmetek