Page 3 of 5

Posted: Fri May 21, 2004 4:39 pm
by Nan
Jak mogła tak szybko wybaczyć Evansowi, że zdradził ją z Tess, zrobił jej dzieciaka ?! Jak mogła wybaczyć, że wpuścił do ich życia morderczynię?!
Z formalnego punktu widzenia Liz i Max nie byli wtedy razem... Po drugie teoretycznie Liz zrobiła to samo, co dla Maxa było chyba gorsze (ja dziękuję za taki widok). A po trzecie - o dziecko to oni chyba zbytnio się nie starali (przepraszam bardzo, ale informacja, że Tess obłędnie pragnęła być nastoletnią matką-królową jakoś do mnie nie trafia).
Kiedy Tess wróciła Liz miała 'moce' i mogła nią trochę porzucać, ale czy tak naprawdę chodziło o Alexa?
Uważasz, że w takim razie mogła sobie nią porzucać tak dla zabawy? Świetnie. A gdyby Tess nie zdążyłaby oddać Maxowi Zana to co, Liz majtnęłaby dziewczyną i dzieckiem o ścianę. I tutaj nie chodziło tylko o Alexa. Liz była wściekła, bo uważała, że Tess zabrała jej Maxa, co w pewnym sensie nawet było prawdą. Liz była wściekła, bo Tess zabiła jej przyjaciela. Liz była wściekła, bo Tess miała zdradzić Maxa, Michaela i Isabel i zraniła Kyle'a oraz szeryfa. Że nie była w stosunku do grupy fair.
I na końcu...Max z przyszłości. Największe nieporozumnienie serialu! Niby takie romantyczne, ale....on był kompletnym idiotą!
Zawsze ważniejsi od przyjaciół byli kosmici.... to moje zdanie na temat Liz Parker.
To może jednak odrobinę zdecydowania. To, co napisałaś o Maxie z przyszłości kłóci się troszeczkę z tym, co wcześniej twierdziłaś o Liz. Poza tym, o ile nie zauważyłaś, to kosmici byli jej przyjaciółmi... Ona i Max byli małżeństwem. Maria i Michael byli razem. A w dodatku nastąpił koniec świata - wiesz, takie coś, gdzie giną nie tylko kosmici, ale i cała Ziemia. Więc to nie chodziło chyba tylko o czwórkę kosmitów z jakiejśtam planety. Czy każde życie nie jest warte poświęcenia, zwłaszcza życie przyjaciół?

Posted: Fri May 21, 2004 5:01 pm
by Liz16
Całkowicie zgadzam się z Nan, wszystko to co napisała jest prawdą :)

Ale muszę jedno skomentować, jak można powiedzieć, że Max z przyszłości, był największym nieporozumieniem serialu itp. Ja osobiście nie wyobrażam sobie, żeby tą scenę tak poprostu wyrzucili, to właśnie od niej zaczęła rozwijać się akcja....Nie powiem, żebym cieszyła się z tego, że Liz musiała upozorować zdradę(mam problemy z oglądaniem tego odcinka - taki smutny moment jak Max wszystko widzi :cry: ), ale uważam, że ten odcinek był potrzebny!!!! Przy okazji pokazał on jak bardzo Liz troszczy się o innych. Dla ratowanie świata, swoich przyjaciół, rodziny...poświęciła swoją ogromną miłość do Maxa, wątpię, żeby dużo osób było stać na taki gest.

Posted: Sat May 22, 2004 3:28 pm
by ~Lenka~
Zgadzam się, że odcinek w którym pojawia się Max z przyszłości był NIEZBĘDNY. To od tego momentu akcja nabrała większego tempa. Spotkanie Liz z Future Max wprowadziło wiele nowych wątków, sytuacji. Liz rozstała się z Maxem :cry: , Max zbliżył się z Tess :x...

Posted: Sat May 22, 2004 6:08 pm
by Tajniak
Ja uważam Liz za całkiem ciekawą postać. Lubię ją za inteligencję, przyjacielstwo, pomaganie innym i, że wiedziała co jest najważniejsze(TEOTW) :D Ale ma też cechy które mnie denerwują np.: dziecinność, całkowite zapomnienie o Seanie w 3 sezonie i natychmiastowy powrót do Maxa. Czasem kiepskie kłamstwa, impulsywnie działania, uznawanie najbardziej prawdopodobnej wersji wydarzeń i nie myślenie o konsekwencjach swoich działań. (Chociaż to typowe cechy bohaterów tego serialu. :roll: )
Potem to całe ' nie' w głosowaniu, bo nie była morderczynią...czyli Isabel, Michael i Maria nimi byli?
Chodziło o to, że jedno słowo Liz mogło zakończyć życie Tess albo je ocalić. (A może powiedziała ' nie' bo, Tess miała ocalić świat :?: )
I na końcu...Max z przyszłości. Niby takie romantyczne, ale....on był kompletnym idiotą! Przyszedł do nieji opowiedział jej o tym co przeżyli...a potem kazał to zmienić! jak mógł jej to wszystko wygadać i kazać jej żyć z niespełnionymi wspomnieniami?! I kiedy powiedział, że zginęli....a czy Liz zapytała o Marię ,Alexa, Kyla, Valentiego, swoich rodziców? Nie....ważne było to, że zginęli kosmici. Zawsze ważniejsi od przyjaciół byli kosmici
Zgadzam się był idiotą (w końcu to był Max) nie myślący o skutkach swojego postępowania, ślepo zakochany w Liz. Chciał ocalić przyszłość pierwszym głupim sposobem który przyszedł mu do głowy. :roll: A co do myślenia tylko o kosmitach, to raczej nie miało znaczenia czy Maria i pozostali przeżyli, pewnie nawet nie chciała tego wiedzieć. Iz i Michael zginęli to był wystarczający powód by zmienić przyszłość.
Ale ciekawe jak Cicha to sobie wyobraziła :shock:
FUTURE MAX: Michael i Isabel zginęli.
LIZ: A Maria, Alex i reszta. Co z nimi?
FUTURE MAX: Oni, przeżyli.
LIZ: E tam to nie muszę ratować świata, spadaj stąd.

Posted: Sat May 22, 2004 7:11 pm
by Liz16
Co do tego, że Liz powiedziała "nie" w głosowaniu, bardziej przywiązuje do tego, że była ona osobą, która nie miała w zwyczaju mścić się na innych, ani rządzić ich życiem. Nie była ona postacią, która była w stanie krzywdzić innych. Takie jest moje zdanie.

Co do drugiej części, dlaczego piszesz(piszecie), że chciał ocalić świat pierwszym głupim sposobem :?: :?: :!: :!: Przecież jak zaczęła się ta wojna, to najpierw bronili się w sposób, który był im dostępny(moce, itp.). No ale kiedy, umarli Isabell i Michael, to kto miał ich bronić :?: :?: Przecież Max i Liz i może jeszcze parę jakiś innych osób nie poradziłoby sobie. Myślę, że był to jedyny sposób, który mógł ocalić w przyszłości świat.

Jeszcze jedno to to, że w tym wypadku myślę, że cała ta paczka, nie była rozdzielana na kosmici, ludzie, przecież oni wszyscy byli przyjaciółmi, dbali o siebie nawzajem chronili się.

A co do Maxa i Liz, to mimo, tego, że był(Max) w niej "ślepo zakochany" to przecież poświęcił swoją miłość, aby ratować przyjaciół i świat :!: :!: Tak samo postąpiła Liz, przecież nie musiała wypełnić prośby Maxa z przyszłości.

Posted: Sat May 22, 2004 8:45 pm
by Tajniak
To, że Liz chciała ocalić życie Tess to tylko teoria. Twoja może być inna.
:roll: Druga część: Nie chodziło mi o użycie mocy tylko zmianę w przeszłości. Przecież pocałunek Tess i Kyla został przerwany przez Liz, która przyszła tam przez F.M.. W jego świecie oni się pocałowali. I moim zdaniem on jakoś się o tym dowiedział. Może,gdyby F.M. zamiast niszczyć swój związek z Liz, zatrzymałby go w miejscu, aby Tess bardziej polubiła Kyla. I może Tess polubiłaby Kyla na tyle by została w Roswell. Czyli Wszyscy przeżyliby atak w 2014, jeśli Tess byłaby wystarczającą pomocą. Co zawsze wydawało mi się troszeczkę niedorzeczne. :shock:
Ale prawdę mówiąć, trochę mnie niepokoi ten F.M.. w komorze Granilithu tuż po trzymaniu martwego ciała Michaela wydawał się tym aż tak tym nie przejmować. Albo to był błąd przy kręceniu odcinka, albo coś tu nie gra. Hmm... ciekawe. :alien:
A co do ostatnie częśći twojego postu to widzisz Liz16, ja podzielam zdanie Cichej :uklon:
Cicha wrote:Max z przyszłości. Niby takie romantyczne, ale....on był kompletnym idiotą! Przyszedł do nieji opowiedział jej o tym co przeżyli...a potem kazał to zmienić! jak mógł jej to wszystko wygadać i kazać jej żyć z niespełnionymi wspomnieniami?!

Posted: Tue Jun 22, 2004 9:36 pm
by Cicha
Ehhh…..bardzo przepraszam, że dopiero teraz ( po miesiącu ciszy ) odpowiadam na komentarze, które padły pod względem mojej wypowiedzi na temat Liz. Przedwczoraj ( ma się ten refleks :lol: zauważyłam, że ktoś nawiązał do mojego tekstu i postanowiłam bronić swojego zdania! Jeszcze się nie poddałam :D !! Pewnie po tym co tu napiszę będę ostatnią zołzą no ale trudno...
No więc…tym razem zacznę od Maxa z przyszłości….poprzednio napisałam, że jest największym nieporozumieniem serialu, ale niektórzy odebrali to jako moją chęć na wycięcie odcinka „ The end of the world”, a wcale nie o to mi chodziło!!! Sama przyznam, że odcinek ten bardzo mi się podobał ( na końcu prawie ryczałam, a jak widać nie jestem dreamerką ), ale wydaje mi się, że lepiej by było dla Liz gdyby Max jednak przyszedł do niej, ale nie opowiadał o tym, że uciekli, wzięli ślub i byli cali happy, aż do 2014 roku, bo potem gdy zniknął Liz żyła tymi niespełnionymi marzeniami ( dlaczego nie chciała jechać do Las Vegas? Bo Max z przyszłości powiedział, że tam wzięli ślub), a to musiało być bardzo męczące i bolesne. Więc nie potępiam odcinka, a postępowanie Maxa.
Pisząc, że nawet nie zapytała F.M co się stało z jej rodzicami, Marią, Kylem, Alexem itp. nie mówiłam, że fakt, że przeżyli zmieniłby w jakikolwiek sposób jej decyzję czy powinna ratować świat. Wiem, że mnie interesowałoby co się stało z moimi rodzicami czy pozostałymi przyjaciółmi (Wiem, że nie powinnam się z nią utożsamiać, ale może to trochę lepiej przybliży to co mam na myśli, więc proszę o wybaczenie ) i nawet gdyby okazałoby się, że przeżyli pewnie postanowiłabym „uratować świat”. Chodzi mi o fakt, że nawet o nich nie spytała i to mnie lekko zbulwersowało.
Po trzecie: W sumie to wcale nie wiadomo czy Liz uratowała świat…przecież Tess i tak odeszła (zginęła), a Max i ona byli razem… nigdy się nie dowiemy czy wydarzenia z 2014 naprawdę się wydarzyły czy może były fikcją.
Dalej…. Liz i Max rzeczywiście nie byli formalnie razem, kiedy Evans przespał się z Tess, ale to wcale nie zmienia faktu, że jednak to zrobił ( wydaje mi się, że żaden argument go nie usprawiedliwia, bo kiedy kocha się jedną dziewczynę, ale nawet się z nią nie jest, to i tak nie powinno się sypiać z drugą!!), a Liz mu wybaczyła w przeciągu dwóch miesięcy ( bo na początku III sezonu wszystko było cacy…przynajmniej tak wyglądało). Ja raczej nie potrafiłabym wybaczyć chłopakowi zdrady ( może wcale, a może nie tak szybko.)
Po piąte: Propozycja Liz, żeby zabić Michaela…bardzo przepraszam, że nie napisałam o tym, że Liz wspomniała potem, żeby go uzdrowić…musiało umknąć mojej uwadze podczas oglądania ( staram się być jak najbardziej obiektywna i wcale nie chodzi o to, że o tym nie napisałam tylko dlatego, żeby zrobić z Liz negatywny charakter… naprawdę musiałam nie dosłyszeć.), ale to wcale nie zmienia mojego zdania, że nie powinna tego mówić. Pomyślmy tak…Alex został zabity przez kosmitkę i Maxowi nie udało się go ożywić…a co gdyby z Michaelem było tak samo? Zostałby zabity przez kosmitę( rozumiem, że Maxa lub Isabel), Max położyłby mu na klatce piersiowej rękę i wytężył mózg, a potem wielkie pftttt i…nic. Zero. Nada, bo Michael by nie zaczął oddychać i by nie wstał. Przecież istniało takie ryzyko. Nikt na to nie wpadł?! I przepraszam bardzo, ale czym Michael zasłużył sobie na śmierć?! Zrobił wiele mało inteligentnych rzeczy, działał bez zastanowienia, ale żeby go od razu skazywać na śmierć?! ( Podkreślam, że wcale nie tłumaczę jego akcji!) Był „opętany”…próbował zabić Jessiego. No ale jeśli już myślimy w ten sposób to na śmierć zasłużył także Max, który „opętany” próbował udusić Marię i zabić Liz. Nie trafia do mnie taki argument.
„Nie” Liz w głosowaniu na Tess….odkąd Harding odleciała, Liz chciała zemsty ( przynajmniej ja tak to odebrałam ), a kiedy miała szansę to nagle się rozmyśliła. Wydaje mi się, że powinna zagłosować na „tak” i dokończyć to co zaczęła po śmierci Alexa – od początku walczyła o wykrycie i śmierć zabójcy (przecież chcieli z Maxem zabić Leannę – podejrzaną o bycie kosmicznym mordercą i pewnie zrobiliby to gdyby Liz nie wykryła, że Lenna jest człowiekiem – to się Parker chwali :). Tess jest jedną z moich ulubionych bohaterek, ale to nie zmienia mojego nastawienia do błędów i zła, których narobiła ( zabiła Alexa, a tego nie potrafię zapomnieć) i faktu, że powinna ponieść karę wymierzoną przez osoby, które skrzywdziła.
Przepraszam, jeżeli kogokolwiek uraziłam tym co tu napisałam, ale to nie było moim zamiarem. Dla mnie Liz byłaby zwykłą, nudną i pospolitą nastolatką gdyby nie została wyleczona przez kosmitę. Może nie przepadam za nią też z tego względu, że wszyscy robią z niej taki ideał…a ja jestem przeciwniczką ideałów i tego co jest proste, zwyczajne. Wypisałam tu wady, które dostrzegłam….ale nie zaprzeczam, że znajdzie się kilka zalet….miła, uśmiechnięta, inteligentna itp.…staram się być obiektywna. Bo każdy charakter ma wady i zalety. Dobry ma więcej plusów, mniej minusów, a zły więcej wad niż zalet, a my powinniśmy dostrzegać i wady i zalety.
Nawiążę też do stwierdzenia, które padło, że dreamerki wybaczają, zapominają i rozumieją błędy bohaterów, a fani Michaela robią z niego niewiadomo kogo. Nieprawda. Mi się wydaje, że to nie zależy od podziału „ fani M&L”, „Fani M&M” czy po prostu fani poszczególnych jednostek. To zależy od ustosunkowania się i zaakceptowania wad ulubionych postaci przez fanów. Ja się często spotykam z idealizowaniem „akcji” i decyzji Maxa, a nie Michaela. Ale skoro wyliczamy i myślimy w ten sposób to…..faktem jest też to, że większość dreamerek nie lubi Tess, za to co zrobiła ze związkiem Maxa i Liz….pisze jaka to jest okropną, maniaczką przeznaczenia i nawet nie próbuje doszukać się w niej cech. Albo czy ktokolwiek tutaj potępił jakiekolwiek z zachowań Liz? Przecież nie zawsze postępowała słusznie…ale tego już nikt nie napisze. Gratuluję jeśli ktokolwiek doczytał to do końca, bo strasznie długo mi wyszło.
Pozdrawiam i następnym razem odpiszę szybciej….raczej… :lol:

Posted: Wed Jun 23, 2004 8:10 am
by Graalion
kiedy kocha się jedną dziewczynę, ale nawet się z nią nie jest, to i tak nie powinno się sypiać z drugą!!
Jak ty mało wiesz o życiu :| :)

Posted: Wed Jun 23, 2004 9:45 am
by Rathija
Liz jest dla mnie idealem, jest piekna, madra, inteligetna, czula, wrazliwa, spokojna, zrownowazona, i wogole jest wspaniala!!!!! :P

Posted: Wed Jan 26, 2005 3:43 pm
by brendanferhfan
Tu chyba jeszcze nie pisałam...

Moze bede chociaz troche orginalna bo nie lubie Liz. Powiedziałoby się "Taka prosta dziewczyna"... piękna, szlachetna, dla miłości ślepo zrobiłaby wszystko. Mnie jakoś to "nie bierze". W zasadzie to nie wiem jak wy ale jakbym znała taką osobe to bym nie mogła z nia przebywać... (żeby nie powiedzieć że miałabym chęć rozwalić jej ryja). Nie wiem skad mam takie nastawienie do drogiej "Elizabeth". Ale to tylko moja opinia. (jeśli to tak można nazwać).

Posted: Wed Jan 26, 2005 4:23 pm
by ADkA
W zasadzie to nie wiem jak wy ale jakbym znała taką osobe to bym nie mogła z nia przebywać...
WOW! :shock: Rzeczywiście jej nie lubisz...
I tylko dlatego, że jest tak cicha, spokojna, romantyczna i mądra? :wink:
Czy, że jest np. brunetką? :cheesy:
Dobra, nie odpowiadaj, bo jeszcze sama zmienię swoje zdanie na jej temat... :cheesy: A to by przeczyło mojemu pojmowaniu świata.. :wink:

Posted: Wed Jan 26, 2005 4:53 pm
by Magea
Nie będe inna od większości i napiszę że Uwielbiam Liz !:D i jest moją ulubioną postacią w Roswell ... nie będe wymieniała za jakie cechy ją uwielbam bo to już we wcześniejszych postach zostało wspomniane więc po się powtarzać :P Fotki z 1,2,3 zezonu mam nadziej ze wejdą :P
Max&Liz Destiny - I sezon
Image
Max&Liz - The departure II sezon
Image
Image
Max&Liz - Busted III sezon
Image[/list]
Co prawda to prawda z Maxem wygląda najładniej :D

Liz jest cool !!!!!

Posted: Thu Feb 03, 2005 3:24 pm
by Tess
Liz jest ekstra. Bardzo fajna, sympatyczna, zdolna do poświęceń. Tylko czasami za bardzo chce być dobra, postępować dobrze, a wychodzi całkiem inaczej. Jej postać jest rewelka, ale jest ale.... . Jak każdy ma wady i zalety. Nie postąpiła dobrze z Tess. Zresztą nie tylko ona. Ogólnie jest to postać zbyt pozytywna, Parker zawsze stara się żeby było jak naj. Ale tak się nie da. Czasami za bardzo myśli o innych, a nie osobie. Chce się poświęcić, a tu los płata figla bo wychodzi całkiem inaczej. Kocha Max'a, Max ją. Są świetną parą. Liz jest wspaniała. Wie czego chce, a chce być biologiem. Ciekawe tylko kiedy ona się uczyła??????? Przecież tyle zamieszania było!!!!!! Podziwiam ją za to jaka jest. Czasami staramy się ją za bardzo udoskonalić, ale to tylko psuje jej wizerunek. Nie dostrzega niektórych faktów, jest zbyt łatwowierna niekiedy.

Posted: Tue Jul 12, 2005 2:27 am
by Primek1
Ja bardzo lubię Liz, może dlatego że przypomina mi mopją przyjaciółkę. Tak samo jak Liz- ona jest świetnym przyjacielem i poświęca się dla dobra ogółu(nistety czasem dla niej z opłakanym skutkiem:()

Posted: Tue Sep 20, 2005 6:56 pm
by Chavah
Ostatnio bawiłam się w photoshopie i na rozgrzewkę zrobiłam cuś z Liz ;] Nie wiem, gdzie można się takimi grafikami pochwalić, więc robię to w domowym topicu tej bohaterki =]

Image

Posted: Thu Sep 22, 2005 3:26 pm
by Olka
W pokoju "Twórczość" możesz założyć własny temat i tam wrzucać wszystkie swoje prace. Alebo, jeśli się nie mylę :roll: to gdzieś w Twórcach jest temat Fanarts - tam też możesz wrzucać swoje działka. Ostatnią możliwością jest podesłanie ich do mnie, a ja zamieszczę je na roswell.pl :D

Re: Liz Parker

Posted: Thu Feb 03, 2011 11:33 am
by Goya
A co powiecie na Liz z 3 sezonu ? Bardzo się zmieniła i to na lepsze i choćby za to należy powiedzieć o niej jakieś miłe słowo. :D

Re: Liz Parker

Posted: Thu Feb 03, 2011 8:57 pm
by MAX EVANS
Liz nie da się nie lubić przynajmniej ja tak sądzę.

Re: Liz Parker

Posted: Sat Feb 12, 2011 9:48 pm
by Goya
Oj znalazło by sie kilka ludzi na tej planecie które miałoby odmienne zdanie :mrgreen:

Re: Liz Parker

Posted: Mon Feb 28, 2011 7:26 pm
by irien7
Goya wrote:A co powiecie na Liz z 3 sezonu ? Bardzo się zmieniła i to na lepsze i choćby za to należy powiedzieć o niej jakieś miłe słowo. :D
Mi podobało się to jak Liz w 3 sezonie zrobiła się bardziej pewna siebie i jakby to nazwała bardziej "konkretniejsza".
Goya wrote:Oj znalazło by sie kilka ludzi na tej planecie które miałoby odmienne zdanie
Zgodzam się z tobą w 100%, gdyż ludzie to zawistne stworzenia. A piątkowej Liz, mającej przystojnego i romantycznego chłopaka raczej było co zazdrościć.