Page 1 of 1

PRZYJAŹŃ

Posted: Thu Feb 03, 2005 7:50 pm
by Tess
Serial nie potoczył się tak jak powinien. I wielka szkoda. Dla mnie Roswell miało pokazać prawdziwą przyjaźń, grupę ludzi ufających sobie, którzy są dla siebie więcej niż rodziną! Co nie znaczy że miało by być tak na początku. Najpierw nie ufali sobie, ale z czasem zaczęli i dzięki temu żyją, są razem szczęśliwi pomimo wielu przeciwności losu. Jednak Roswell nie ukazało przyjaźni, tylko zdradę, morderstwo i niby miłość (Alex i Isabell, później Isabell i Jesse). Zniszczyli coś w co wierzyłam i nadal wierzę, ale aby móc wierzyć nadal muszę odrzucić trzecią serię i w dużej miesze drugą!

Posted: Thu Feb 03, 2005 8:14 pm
by Magea
Napisz mi jakby oni to wszystko przetrwali (Pirec, FBi, śmierć Alexa itd ..) gdyby sobie nie ufali ? Gdyby siebie nie uwarzali i nie zachowywali się jak przyjaciele ? ... i kogo masz na myśli myśląc i pisząć o zdradzie ?? .. Acha i jeszczze jedno przecież było pokazane że Isabel kochała tak samo mocno Alexa jak i Jessiego .... więc o jakiej niby miłości piszesz ?

Posted: Thu Feb 03, 2005 9:57 pm
by Tess
Nie byli prawdziwymi przyjaciółmi. Byli zawsze podzieleni na ludzi i kosmitów, bądź na pary. Nie ufali Tess - więc zdradziła. Isabell nigdy nie traktowała Marii i Liz jak przyjaciółki. Zawsze twierdziła że łączy je coś na kształt przyjażni, ale nie przyjaźń. Isabell nie pokochała by Jesse'go, nie jego i już na pewno nie w tak krótkim czasie. To wogóle niepodobne do Isabell z pierwszego i pierwszej połowy drugiego sezonu. Czy Max'a i Kyle łączyła przyjaźń?? Raczej nie, później tylko ich stosunki się poprawiły. Nie może być że ginie jeden z głównych bohaterów zabity przez innego. To nie fair. Serial po prostu został spieprzony.

Posted: Thu Feb 03, 2005 10:05 pm
by Magea
Nie będe już tego komentować szkoda pisać ..

Posted: Thu Feb 03, 2005 11:03 pm
by Livia
To jak nie byli prawdziwymi przyjaciółmi, to kim? Kolegami? Nie sądze, bo jakby byli tylko kolegami to by nie łączyło ich tyle, nie pomagali by sobie wzajemnie w problemach. I wogóle co ma ufność do zdrady Tess??? Reszty już nie będe komentować.

Posted: Thu Feb 03, 2005 11:35 pm
by Tess
Ano ma, bo chodzi mi o to że nie byli takimi prawdziwymi przyjaciółmi, ufali sobie ale i to nie wszyscy (Max i kyle). Poza tym jak traktowali Tess???? Isabell także nie traktowała Marii i Liz jak przyjaciułki. Powiedziała że łączy je coś na kształt przyjaźni.

Posted: Fri Feb 04, 2005 4:10 pm
by Olka
A ja twierdzę, że sobie ufali i byli przyjaciółmi. Tess jednak wyrzucam poza ten nawias. Może i były dni, kiedy ktoś jej ufał lub chciał ufać, ale to wszystko było efektem jej manipulacji. Nie mówię, że była na wskroś zła, bo przecież na początku choć nie znała Maxa, Is i Michaela, to ich traktowała, jak rodzinę, a nie Nasedo, z którym spędziła całe dzieciństwo. Jednak potem wybrała złą drogę i doprowadziła niemal do rozbicia ich paczki. A jednak. Choć wystawiane na ciężkie próby zaufanie i więź, jaka wytworzyła się między tą grupą ludzi w końcu zdemaskowała Tess. To chyba najlepszy dowód na to, kim Liz, Max, Maria, Michael, Isabel i Kyle byli dla siebie.
A wracając do Alexa - wbrew innym uważam, że jego śmieć była dobrym "materiałem" na rozwinięcie serialu (chociaż bardzo mi go brakowało!!!). Chyba po raz pierwszy w serialu młodzieżowym uśmiercono bohatera nie tyle mocno związanego z bohaterami, ale również widzami. Kolejne odcinki były bardzo dobre. Całe śledztwo Liz, było bardzo dobrym posunięciem. Jednak od tego czasu wszystko zaczęło się psuć i nie przestało (z małymi wyjątkami) do końca 3 serii.
I na koniec dodam, że nie zgadzam się co do kwestii, że Is nie mogła się tak szybko zakochać w Jesee'm. Całe lato to wcale nie mało czasu, zważywszy na fakt, że Liz zakochała się w Maxie w przeciągu tygodnia :D

Posted: Fri Feb 04, 2005 5:27 pm
by Tajniak
Oczywiste jest, ze oni sobie ufali, ale nie bezgranicznie w każdej sprawi. Podczas jakiejś "akcji" (np. Gandarium, porwanie Maxa albo Valentiego ) Ufali sobie jako ludzie którzy chcieli przeżyć. Jednak jeśli któreś z nich miało problem nie rozmawiali o nim z pierwszą napotkaną osobą. szli do osoby która ich zdaniem mogła im pomóc.
Więc wydaje mi się, że ufali sobie podczas akcji, ale nie zawsze mówili sobie o wszystkich problemach.

Zawsze uważałem, że śmierć Alexa, zdrada Tess i Jesse o najwieksze błędy serialu. Przez to Roswell dla mnie stało się dla mnie, dużo gorszy serialem, w porównaniu do pierwszej połowy Sezonu 2.

Co do Tess ciężko powiedzieć dlaczego zdradział. Możemy snóć hipotezy, ale zawsze znajdzie się jakieś "ale". chcąc poznać odpowiedź musimy czekać na "Roswell Movie". Na Roswell.pl podali kiedyś post o filmie i strone. pamiętam że było tam napisane, że Emielie także w nim zagra. więc czekajmy z nadzieją :wink:

prawda

Posted: Fri Feb 04, 2005 11:39 pm
by Tess
Alex nie powineien był zginąć, to psuje ukazanie prawdziwej paczki przyjacół. Tess nie była tak dobra jak inni, ale nie wychowała się w dobrej rodzinie. Poza tym Nasedo manipulował nią. To prawda że była w stosunku do niego oschła, ale zarazem bardzo związana i jednak ufała mu. Potem zorientowała się że Max, Isabell i Michael jej nie chcą, nie akceptują i nie potrzebują. Chciała rozdzielić Max'a i Liz bo tak ją wychował Nasedo, ona była przekonana o swojej racji, a pozostali nie starali się zbytnio by przekonać ją do jej zmiany.
Issy nie zakochała by się tak szybko! I nie można porównywać jej do Liz, bo Liz pomimo że wcześniej chodziła Kyle'm to nie kochała go tak naprawdę, natomiast pokochała Max'a. Natomiast Isabell pokazała tuż przed śmiercią Whitman'a że naprawdę go kocha i zależy jej na nim. Więc nie wierzę żeby zakochała się po raz drugi tak mocno i tak szybko. Inaczej wierząc że postawa Isabell jest prawdziwa to wysnuć można bardzo prosty wniosek a mianowicie Isabell nigdy tak naprawdę nie kochała i nie jest w stanie pokochać.

Posted: Fri Feb 04, 2005 11:47 pm
by Magea
Mi się zdaje ż to nie byłoby to samo Roswell gdyby Alex żył do końca ale to jest moje odczucie ...Tess wydaje mi się że za szybko wyciagnełaś ten wniosek dotyczący Alexa, Isabel i Jessiego oraz tego że Isabel nie jest wsatnie nikogo naprawde pokochać.

Posted: Sat Feb 05, 2005 12:38 am
by Olka
Czy Isabel nie potrafiła kochać? Wątpię. Czy kochała Alexa tą jedyną, prawdziwą miłością? Może, a może nie. W obliczu tragedii ciężko jest cokolwiek osądzić. Osoby zmarłe otacza się jedynie pozytywnymi uczuciami i zawsze ciepło o nich wyraża. Isabel napewno kochała Alexa, ale to nie musiała być ta wspaniała i jedyna miłość. Bo jej cierpienie nie pokazywało jednoznacznie, że tak właśnie było. Jest wiele rodzajów miłości. Jesee mógł być tą wspaniałą i jedyną. I odwrotnie, mógł nią być Alex. Ale darzenie kogoś mocnym uczuciem nie przekreśla wcale możliwości ponownego zakochania się. Ja mimo wszystko skłaniam się ku konkluzji, że Alex był pierwszą miłością, a więc niepowtarzalną i niezapomnianą, ale czy tą dla której człowiek jest w stanie na wszystko, niekoniecznie.
Co do Tess. Nigdy nie byłam za nadmiernym demonizowaniem jej. Nie uważam, że człowiek rodzi się zły. Na jego charakter wpływają okoliczności i środowisko w jakim się wychował. Ale uważam również, że człowiek przede wszystkim sam jest za siebie i swoje czyny odpowiedzialny. Owszem, kiepskie dzieciństwo, złe doświadczenia i brak odpowiednich wzorców do naśladowania. Jednak z drugiej strony Tess była już dojrzała. I pod żadnym pozorem nie można zrzucać jej poczynań, zdrady na złe dzieciństwo :!:

Posted: Sat Feb 05, 2005 3:40 am
by Graalion
O ile pamiętam, gdy Isabel mówiła wyobrażeniu Alexa o Jessiem, wspominała że to z Alexem to nie była jeszcze prawdziwa miłość. Ale mogę się mylić. Tak czy owak uważam że to co czułado Alexato była jej pierwsza miłość, lecz jeszcze nie miłość tak głęboka jak to co poczuła do Jessie'go. Stwierdzam to z przykrością, bo nie przepadam za Jessiem, ale sądzę że Isabel kochała go naprawdę i jedne wakacje naprawdę wystarczyły by to odkryła. Bo to wcale nietak krotki okres czasu i wystaczy, by się prawdziwie zakochać.
Co do Tess - temat był już szeroko poruszany, więc ograniczę się do kwestii przyjaźni. Sądzę że Tess rzeczywiście stała nieco z boku i nie wiązały jej z resztą tak silne więzy jak pomiędzy tą właśnie resztą. Wina za to leży oczywiście po obu stronach i nie ma tu co zwalać tylko na jedną z nich. Faktem też jest, że owo niedopasowanie Tess do grupy było jedną z głównych przyczyn jej późniejszej zdrady.
Pamiętajmy jeszcze o jednym. Wszyscy (główni) bohaterowie to nastolatki, postawione wprawdzie w trudnych i niezwykle wymagających warunkach, ale jednak mający też typowe i normalne zmartwienia. To co ich łączyło to jest przyjaźń, choć tak jak w życiu nie była to przyjaźń doskonała i pozbawiona cierpień czy nieufności. Tak jak w życiu ufali sobie, ale nie do końca.
I tyle.

Posted: Sat Feb 05, 2005 2:14 pm
by Hotori
Całkowicie zgadzam się z Graalionem, zresztą zgadzam się z nim prawie zawsze :)
Nie ufali sobie ?! Przepraszam, ale gdyby tak było to po co pomimo tylu trudności i cierpień, wciąż trzymaliby się razem ?! Pozwolę sobie przytoczyć konkretne przykłady :
1. Michael, który po zabójstwie ''Księdza'' przyszedł do Valentiego. Okey, ktoś może powiedzieć, że to jedyny gilna jakiego znał bliżej. Ale też jedyny, któremu ufał i wiedział, że otrzyma od niego pomoc.
2. Sam fakt, że Valenti ich krył- to też objaw zaufania, z trudem wypracowanego- co mogliśmy obserwować przez 1 sezon.
3. Michael, który po kłótni z Hankiem przyszedł do Marii, która go potem kryła i to wraz z matką !
4. Liz, która podświadomie już w Pilocie ufała Maxowi . Posłusznie kryjąc go przed władzami opowiedziała bajeczkę o ''kechupie''.
5. Max, który wyjawił Liz swoją tajemnicę, a idąc dalej- tajemnicę Michaela i Iz. Zawsze ją kochał i od początku ufał jej. To chyba banalny, rzucający się w oczy przykład. Jeśli ktoś tego nie zauwazył to mam wątpliwości, czy w góle pojął przesłanie serialu :roll:
6. No i wreszcie bardzo ogólnikowy przykład- wszystkie akcje, które razem przeprowadzili. Odbicie Maxa z Białego Pokoju, akcja w ''Into the Woods'' czy ''South285''. Nawet Alex nie wsypał reszty przed Topolsky, chociaż na zdrowy rozum mógł- nic nie wiedział o Maksie, był przekonany, że Evans jest podejrzanym typem. A jednak nie zdradził , oddał krew właściwie bez mrugnięcia oka. Owszem, były trudne momenty. Z Tess choćby...
Aczkolwiek czy ogólny rachunek nie jest pozytywny ?! W takich okolicznościach ich ciągłe powroty do siebie, ciągłe podnoszenie się z upadków i zawodów, świadczą o jednym- o NIEZNISZCZALNYM ZAUAFNIU, którym się nawzajem darzyli.
Tyle że każdy ma prawo do subiektywnej opinii...

A Isabel i Alex ? To była miłosć młodzieńcza. Czasami tylko nam się wydaje , że kochamy. Alex wspierał Iz, dodawał otuchy, był takim ''dobrym duchem'' w ich paczce. Isabel mogła go kochać, ale nie była to miłość na całe życie. Taką miłością okazał się Jesse, czy tego chcemy czy nie. I co ma czas do rzeczy ? Miłość może objawiać się powoli, czasami jest obok nas codziennie, a my zauważamy ją w takim momencie, w jakim chce tego przeznaczenie. A czasami miłość to grom z
jasnego nieba, niespodziewana, oszałamiająca i prawdziwa ! To nie my decydujemy o tym, która jest tą ''miłością na wieki'', pewność przychodzi sama. I chyba dobrze, bo życie obfituje wtedy w niespodzianki. :wink:

Posted: Sun Feb 06, 2005 12:34 am
by LadyM
zgadzam się z hotori, te przykłady są dowodem na to jak bardzo sobie ufali, jest ich wiele więcej, np. gdyby nie byli przyjaciółmi, gdyby sobie nawzajem nie ufali, to przecież w graduation nie opuściliby roswell razem, jako paczka, jako ludzie, którrzy tak naprawdę nie mają nic poza sobą nawzajem. musieli sobie ufać, bo nic innego im nie pozostało.

Re: Czy byli przyjaciółmi?

Posted: Fri May 29, 2009 11:57 pm
by przemq
Oczywiście że byli przyjaciółmi, inaczej nigdy by tego wszystkiego nie przetrwali :)

Re: Czy byli przyjaciółmi?

Posted: Thu Feb 04, 2010 1:50 pm
by MAX EVANS
Zdecydowanie byli przyjaciółmi i to właśnie dzięki tej przyjaźni przetrwali wszystkie ciężkie chwile a że dochodziło między nimi do spięć i tymczasowych podziałów to rzecz normalna.

Re: Czy byli przyjaciółmi?

Posted: Tue Feb 09, 2010 4:18 pm
by Beauty_Has_Come
Myślę, że byli przyjaciółmi. Czy wszyscy? - na pewno jedni byli bardziej ze sobą zżyci (paczką Liz, Maria i Alex) a inni dopiero uczyli się czym jest przyjaźń i otwarcie na drugiego człowieka (Isabel), ale ostatecznie stworzyli wspólną wieź przez te wszystkie przygody, jakie ich spotkały. A nawet pojawiła się miłość.

Czy powinno się coś ukrywać przed przyjacielem? Liz wychodzi z założenia, że nie, i mówi Marii i Alexowi o tajemnicy kosmitów. A ja się zastanawiam, czy w ogóle powinna zrobić to bez zgody Antarian, niezależnie od okoliczności. Nie była to bowiem jej tajemnica. Moim zdaniem - nie powinna. Jeśli chciałaby być przyjaciółką Obcych, to powinna dbać o to, aby rzeczywiście mogli jej ufać.