Page 1 of 5

Czy Max powinien być z Tess?

Posted: Sat Aug 16, 2003 7:32 pm
by ;-)
Jak myślicie czy powinno spełnić się przeznaczenia Maxa i Tess? Czy powinni być razem? Ja sama myśle że nie powinni być razem, bo Max nie kochał Tess tylko Liz.

Posted: Sat Aug 16, 2003 7:49 pm
by maddie
Nie, nie powinni być razem. Max kochał Liz ponad wszystko - mimo że trochę załamał się po TEOTW. I to ona była jego przeznaczeniem, bo tak jak któś kiedyś napisał (nie wiem czy czasem nie szanowny {o}) Przeznaczenie to kwestia wyboru, a to my sami kierujemy naszym przeznaczeniem.

Posted: Sat Aug 16, 2003 8:02 pm
by Hotori
Max nie powinien być z Tess. I został z Liz, bo to właśnie ją kochał :D

Posted: Sat Aug 16, 2003 8:45 pm
by Nan
Oczywiście, że Max powinien być z Liz... Miłość jest najważniejsza. Co tam przeznaczenie...

Posted: Sat Aug 16, 2003 9:13 pm
by Kwiat_W
Po pierwsze nie wierze w przeznaczenie w tradycyjnym tego slowa znaczeniu. Jednak Max i Tess byli sobie przeznaczeni, ale za sprawa historii, a nie losu. Powini byc razem, bo tak zostlo zaplanowane, lecz Max to cienies! Nie nadaje sie dla Tess. Po za podrywaniem ziemianek Max do niczego sie nie nadaje. Szkoda, ze Tess od razu nie zauwazyla jaki on jest, ze nie jest jej godzien. Tess zdobyla od Maxa jedyne co mial wartociowego- jego nasienie. Dzieki temu ma dziecko osoby ktora kochala- Zana 1. Gdyby Max byl cos wart powiedzialbym, ze powinni byc razem, niestety jest jaki jest, a co z tym czyms zrobic decydowac powinna Tess.

Posted: Sat Aug 16, 2003 9:33 pm
by Graalion
Czy Max powinien być z Tess? A niby czemu? Bo gdzieś tak zostało zapisane? Max powinien być z tą którą kocha. Jak każdy.

Posted: Sat Aug 16, 2003 10:11 pm
by Ela
Max kochał Liz od czasu kiedy byli dziećmi. Była jego największą miłością, jego muzą i jego przeznaczeniem...Kobieta obdarowana takim uczuciem jest wyróżniona szczególnie.

Ktoś subtelnie napisał:
Tess zdobyla od Maxa jedyne co mial wartociowego- jego nasienie.
To ja dodam, Tess mogła mieć tylko "nasienie" . Miłością Max obdarzył tę jedyną, wybraną.

Posted: Sun Aug 17, 2003 1:48 am
by Kwiat_W
Elu mialas juz tego nie robic.
No ale tak jakby potwierdzilas, ze to jedyne co mil cennego :P

Posted: Sun Aug 17, 2003 12:05 pm
by Lizzie
Nie nie powinien...z jednej prostej przyczyny. Tworzyli najgorsza parę w historii tv :lol: nie jestem fanka niekonwencjonalnych par, ale jestem w stanie zrozumiec wszystkie- polarki, ground zero, outsiders, ludzie, nawet sniadaniowa bandę(choć całujący sie Max i Michael mnie przerazają :twisted: ) WSZYSTKO TYLKO NIE REBELLS. Kto to wogóle wymyslił?Nigdy nie byłam anti Tess, ale mówiąc wprost, była zimną realistką, która przez wiekszosć życia kalkulowała i nie cierpiała na nadmiar wyrzutów sumienia :lol: a choć Max nie był ideałem, wszystkie te cechy były mu zupełnie obce. Przez wiekszosc czasu sprawiał wrazenie jakby na widok Tess miaqł ochotę wpełznąc pod szafę. Zero chemii, ani odrobiny tej niezwykłej magii jaka istniała pomiedzy Maxem i Liz. Ona była jego jedyną miłością, dziewczyną która potrafiła zrozumiec go bez słów, nawiązac kontakt jednym spojrzeniem czy dotykiem. Pies tańcował z Tess i jej durnowatą kosmiczną książką. Czemu nikt nie huknął jej nią w łeb? Moze wszystkie idiotyzmy wyparowałyby jej z łepetyny, zaskoczyły jakies trybiki i przestała powtarzac jak zepsuty automat "Dessstiny dessstiny dessstiny". I wszyscy żyliby długo i szczęsliwie. :P

Posted: Sun Aug 17, 2003 12:38 pm
by Kwiat_W
Lizzie pohamuj sie na przyszlosc dobrze? Bo nie chce wskazywac, kto tu ma duroawta lepetyne.

Posted: Sun Aug 17, 2003 12:46 pm
by Tośka
Kwiecie Lizzie moze mówić to co jej się żywnie podoba. :!: Każdy ma swoje zdanie . Ja ówie że nie powinnie być razem , bo Tess nie była warta Maxa .Ona by była godna Zana z NY a nie Maxa

Posted: Sun Aug 17, 2003 1:28 pm
by ;-)
dlaczego miałaby być godna Zana z NY? przecież Zan był dobry i był ofiarą Ratha i Loonie

Posted: Sun Aug 17, 2003 2:06 pm
by Tośka
;-) taki aniołek to on znowu nie był.;) Ale weźmy Ave z NY ona była inna od Tess

Posted: Sun Aug 17, 2003 2:31 pm
by Graalion
Znowu objeżdżanie Tess? "Im bardziej się coś zmienia, tym bardziej pozostaje takie same", ech ...
Tess nie powinna być z Maxem, ale bynajmniej nie dlatego, że na niego nie zasługiwała. Z pewnością nie było jej łatwo przebywać wśród pozostałych i cały czas skrywać tajemnicę o układzie Naseda z Kivarem. Wiemy jak Izzy ciążyła prawda o Vilandrze, Tess musiała mieć jeszcze gorzej. To prawda, Tess nie jest taka jak Liz. Nie jest taka dobra, współczująca itp. Czy przez to nic już jej się nie należy, musi być zepchnięta na margines? Czy porównanie Tess i Liz nie przypomina wam porównania Michaela i Maxa. A przecież Michael ma wielu fanów, właśnie dlatego że jest taki jaki jest. Więc dlaczego Michael to romantyczny buntownik, a Tess to zwykła suka?
Zero chemii? Rozumiem że ta wzbudzana mocami Tess już się nie liczy? No tak, przespał się z nią, ale to też się nie liczy.
Dla mnie Max powinien być z Liz, a Tess z Kyle'm. I tyle.

Posted: Sun Aug 17, 2003 2:52 pm
by maddie
Graalion ma racje.
To ze ja jestem fanką M&L nie oznacza że nie nawidzę Tess. I nie rozumiem czemu odrazu trzeba ją objeżdżać i dopasowywać do niej złe charaktery bo na tesh jest "zła"...

Posted: Sun Aug 17, 2003 2:53 pm
by Kwiat_W
Graalion wrote:Zero chemii? Rozumiem że ta wzbudzana mocami Tess już się nie liczy?
Nie wiemy czy Te cos wzbudzala u Maxa swoimi mocami. Ona nigdy czegos takiego nie powiedziala. To Max sobie cos takiego wymyslil albo Is, juz nie pamietam. Rownie dobrze mozna powiedziec, ze Is chciala zaciagnac Michaela do luzka, albo on ja. Wizje i te wszystkie dziwne zachowania byly w Maxie zaprogramowane.

No ale jak to nie bylo chemi? Czy tylko ja pamietam ta lekcje chemi na ktorej Max sobie fantazjowal o sobie, Tess i biurku nauczyciela? Pomiedzy Maxem i Tess bylo wiecej chemii niz pomiedzy para jakichkolwiek innych bohaterow. No i jeszcze raz przypominam, ze Max przyznal, ze kochal Tess.

Posted: Sun Aug 17, 2003 7:24 pm
by Ela
Nigdy, w żadnym momencie serialu Max nie powiedział, że ją kochał a jego fantazje brały się z wpływu jaki na niego wywierała Tess. Takie nieuczciwe gierki, kłamstwa stosowała wielokrotnie, chcąc osiągnąć zamierzony cel, do którego dochodziła w sposób bezwzględny. Rozmawialismy wielokrotnie o tym..
Wielu wini Tess za śmierć Alexa. To ewentualnie można by zrozumieć (jeżeli w ogóle można!), zresztą ona sama powtarzała że stało się to przez przypadek.... Niech jej będzie, pies z nią... Najgorszą rzeczą jaką się dopuściła, to oszukiwanie pozostałych (gdyby się przyznała, Liz nie prowadziłaby upokarzającego śledztwa, nie byłoby całego ciągu zdarzeń następujących po sobie) i usiłowanie podstępem ściągnąć Maxa, Iz i Michaela na Antar, gdzie zostaliby wydani i skazani na śmierć. Ona o tym doskonale wiedziała...Można ją usprawiedliwiać(!?) i mówić o wpływie Nasedo, paktem jaki zawarł z wrogami, braku uczuć i serca Tess...Ale litować się i przebaczać komuś, kto jest zdolny do takich rzeczy jak zdrada, kłamstwa, wydanie przyjaciół wrogom?...
Dzięki Bogu, że Max w porę przejrzał na oczy :D , szkoda, że nie wcześniej bo jak Lizzie świetnie to ujęła "wszyscy żyliby długo i szsczęśliwie"...włącznie z Alexem.

Posted: Sun Aug 17, 2003 7:35 pm
by Kwiat_W
W Gradution Liz sie go pyta czy on kocha Tess. Co on odpowiada? "Nie taj jak kocham ciebie"- czyli kocha Tess, ale Liz kocha bardziej (nie wiadomo o ile). Pod koniec gdy juz wiadomo, ze to Tess jest winna smierci Alexa Max mowi: jak ja moglem cie kochac (czy cos w tym stylu). A wiec znowu przyznaje, ze ja kochal.

A to czy wizje Maxa sa jej dzielem nie zostalo udowodnione. Tylko Tess mogla by to potwierdzic. Sny Is i Michaaela to nie jej wina, wiec dlaczego wizje Maxa mialy by byc jej dzielem? I nie probowala podstepem sciagnac Is i Michaela. Nikogo do powrotu nie zachecala. Gdy Michael powiedzial, ze zostaje naawet slowem nie probowala go od tego odwiesc. Chciaala po prostu wrocic do domu Is i Michael byli jej obojetni, powiedziala cos w tym stylu: ktokolwiek leci niech sie zbiera bo juz musimy odlatywac. Mozliwe, ze chciala aby Max z nia leciaal. No ale tu ie jej nie dziwie, bo miala sie za co na nim mscic.

Posted: Sun Aug 17, 2003 7:44 pm
by Lizzie
Kwiat w prawie mnie rozczuli
  • e

Posted: Sun Aug 17, 2003 7:53 pm
by Ela
:D :D Dla mnie również jest ciekawym zjawiskiem... :shock: