Page 4 of 6

Posted: Fri Apr 30, 2004 11:13 am
by LEO
Ja dalej twierdzę, że te odcinki o Skórach i gandarium były kompletnie zbędne. Przez nie drugą serię uważam za słabszą, ale ze wzgledu na odcinki o Alexie, o ciąży Tess, o Dzieciach z Phoenix nie wyobrażam obie serialu bez właśnie części łączącej I serię z II :)

Posted: Fri Apr 30, 2004 4:30 pm
by Asia
Też myśle, ze Hybryd Chronicles byly niepotrzebne. Tylko Iss pocierpiała sobie dodatkowo. Żadnej korzyści... (no, może prócz dolarów dla Michaela)

Posted: Fri Apr 30, 2004 6:17 pm
by Nan
... które i tak wydał/przetrwonił - ale za to w jaki sposób...! :lol:

Posted: Fri Apr 30, 2004 6:29 pm
by Asia
i może właśnie dlatego powstały te odcinki - żeby Michael dostał trochę lewej forsy i mógł się zabawić, a przy okazji i pozostali. Ja bym na to nie wpadła, zeby jechać do kasyna, Co najwyżej mogłabym spełniać rolę Marii - wynajęcie pokoju, fyzjer, stroje itp.

Posted: Fri Apr 30, 2004 7:03 pm
by LEO
uważam, że sprawa z powstaniem kosmitów jest calkiem w porzadku. Krzyżówki mogły powstać, właśnie dokłądniet ak jak to zostało opisane. jednak po co te kryształy? I z gadzam się, że Las Vegas było warte pokazania... :cheesy: pamietam scenę z więzienia. Max i Michael. "Co się wtrącasz, to prywatne rozmowa"... piękne i niebezpodstawne. Każdy z nich wtedy coś zrozumiał. nawet Maria, która z ustami penymi weselnego ciasta z ulgą rzuciła słuchawkę na widełki i oskubała Kyle, by wyciągnąćz więzienia Maxa i ... przy okazji Michaela :D PIĘKNE!

Posted: Fri Apr 30, 2004 8:12 pm
by Nan
Najpiękniejsze zdanie było na samym końcu (no dobrze, przyznam się - dzięki temu wpadłam w tą roswellomanię... :wink: ) - o trupach w Braveheart'cie... :D

Posted: Sun May 02, 2004 7:43 pm
by brendanferhfan
Taaa Viva Las Vegas ogolnie byl fajnym odcinkiem ociagajacym nas od Roswellowego stresu :) (bo pamietam że przedtem była masa "fajnych" odcinków. A szczególnie pojawiło tam się dużo nie uwzględnionych przezemnie braterskich więzi Maxa i Michaela... moim zdaniem to ten odcinek kojarzy mi się jedynie z Michaelem i Michaelem i Maria i jej nową pracą... ogólnie odcinek był "inny" ale ta inność mi się podobała.

Posted: Sun May 02, 2004 10:24 pm
by Asia
Viva Las Vegas to jeden z najlepszych odcinków drugiej serii. Pełen humoru, pozwalał nam sie oderwać od nieziemskich i trudnych spraw. A moze wlasnie miał na celu przygotowanie nas na najgorsze... taka cisza przed burzą....
Braveheart'a, Guerin Party i "Tess, nie każ mi tam wracać" nic nie pobije

Posted: Mon May 03, 2004 9:23 am
by brendanferhfan
Czyli dochodząc do wniosku sezon drugi wcale nie był taki smutny. Odcinek Viva Las Vegas... był chyba jednym z niewielu "wesołych" odcinków... Ale ja twierdze że 3 był najsmutniejszy "KONIEC"

Posted: Mon May 03, 2004 9:51 am
by freja
no tak ale gdyby sie kiedyś miało stać w nierealnej przyszłości, że będzie 4 sezon to chyba 3 nie byłby najsmutniejszy, a ja obstaje przy swoim i rzeczywiście 2 najsmutniejszy jest, nie będę znowu wymieniała tych wszystkich nienajlepszych wydarzeń... :(

Posted: Mon May 03, 2004 10:14 am
by brendanferhfan
- Śmierć Alexa
-Rozstanie Liz i Maxa
-Kłótnia pomiędzy kosmitami i ludzmi :)
- Max... i Tess
-Zan
-K4 chciało wyjechać
-Max nie wierzył Liz
- Isabel dowiaduje się o Vilandrze
-Duplikaty?
Nie wiem co jeszcze...

Posted: Mon May 03, 2004 7:19 pm
by Liz16
brendanferhfan - jednym słowem nic ująć nic dodać. Może jeszcze tylko ta scena kiedy Max zobaczył Liz z Kylem. Według mnie to też było smutne. Max wtedy miał taka minę... :cry:

Posted: Mon May 03, 2004 8:51 pm
by Asia
i gdy Liz zobaczyła Maxa i Tess na balu....

Posted: Tue May 04, 2004 8:04 am
by brendanferhfan
Aha i jeszcze dla mnie był taki moment że Liz wyjeżdzała gdzieś by odszukać "ślady" po morderstwie Alexa i jak wsiadała do taxówki i Max powiedział że jak wsiądzie to "koniec" ich przyjaźnie i ona wsiadła i jeszcze ta koncówka jak Max kocha się z Tess a Liz się dowiaduje że nie ma takiego budynku i stoi na lotnisku... ufff to by było już na tyle nie będe dołować freji :P

Posted: Tue May 04, 2004 9:51 am
by Liz16
Oj, tak ten moment przy Taxi był okropny, tak ją kochał, a coś tak smutnego powiedział. No już naprawdę się nie dołujmy. :cry:

Posted: Tue May 04, 2004 7:47 pm
by Mari
RZeczywiscie sezon drugi to najsmutniejszy sezon, ale na szczescie obfitowal tez w smieszne wydarzenia =)

:hand: Mari :hand:

Posted: Thu May 13, 2004 10:15 am
by LEO
osobiście nie przepadam za 2 sezonem ze wzgledu na moim zdaniem zbędne epizody o Skórach i kryształach, ale uważam, że to dobry spójnik pomiędzy I a III serią i bez niego nie można się obejść.

Posted: Fri May 14, 2004 11:25 pm
by ~Lenka~
LEO wrote:osobiście nie przepadam za 2 sezonem ze wzgledu na moim zdaniem zbędne epizody o Skórach i kryształach.
LEO w Roswell nie ma ŻADNYCH zbędnych epizodów!!! Druga seria była super (mimo, że według mnie najlepsza była I), właśnie dzięki m.in Skórąm, ale też dzięki tym epizodom o których już była mowa (Alex, Max&Liz :cry: ).

Posted: Sat May 15, 2004 3:26 pm
by luki
Dla mnie zbędna jest połowa trzeciej serii. A szczególnie odcinki z Jessim, Iz, ich wielką miłością, ślubem, podróżą poślubną... ble... żenada a nie Roswell. Wycieli by to, a serial nic by nie stacił. A nawet wręcz przeciwnie.

Posted: Sat May 15, 2004 4:20 pm
by Tajniak
Już nie raz pisałem, że śmierć Alexa, zdrada Tess i Jesse to 3 największe błedy w Roswell. :evil: :evil: Przez co połowa 3 sezonu jest gorsza od pierwszych odcinków 2 sezonu, a Skóry były jednym z najciekawszych wątków w Roswell. :D