Page 1 of 6

2 sezon - najsmutniejszy

Posted: Wed Aug 27, 2003 6:07 pm
by freja
Według mnie w 2 sezonie zdarzyło się wiele najsmutniejszych rzeczy. Max i Liz nie byli razem, pojawiła się na dobre Tess i niestety okazała się potem zdrajczynią :( Zginął Alex- jedna z najzabawniejszych i żywszych postaci :(

Posted: Wed Aug 27, 2003 6:09 pm
by nephit
eh... zycie nas nie rozpieszcza...

Posted: Wed Aug 27, 2003 6:11 pm
by Sadie_Frost
hmm, to fakt rzeczywiście w 2 sezonie skumulowały się złe wydarzenia :? Najgorsze chyba były śmierć Alexa i cierpienie Liz,która musiała rozstać sie z MAxem i jeszcze zniechecić go do siebie. Obecność Tess nie jest zła sama w sobie,tak naprawdę tylko w "departure" jest "zła"

Posted: Wed Aug 27, 2003 6:12 pm
by Sadie_Frost
nephit,wzruszyłeś mnie .... chlip...przepraszam na chwilę

Posted: Wed Aug 27, 2003 6:16 pm
by nephit
sadie, chusteczke?

Posted: Wed Aug 27, 2003 8:37 pm
by ;-)
mnie w 2 sezonie smucilo to ze Max nie jest z Liz

Posted: Wed Aug 27, 2003 8:43 pm
by piter
a mnie nic nie smucilo hehe - wszystko bylo ok, no i moj ulubiony bohater maksio nauczyl sie robic bardzo_superowskie_zielone_cos
bylo kosmicznie, a nie brazylijsko.

Posted: Wed Aug 27, 2003 9:01 pm
by Lizziett
uh...to bardzo_superowskie zielone coś nalezy, obok gumowych wampirów z Buffy(ach co to była za scena gdy po namietnym pocałunku boski Angel zamienił się w straszydło :wink: ) do kultowych efektów specjalnych :wink:
nie byłam wielbicielka 2 sezonu, uwazam ze w poodzi kosmicznych historii i zakręconych sytuacji zgubili to, co w tym serialu najbardziej cenne i ujmujące. Bliskość. Wrazliwość...subtelność uczuć łączacych bohaterów. Ale to prawda, mimo wszystko to właśnie ten sezon jest najsmutniejszy...najbardziej bolesny. Patrzymy jak bohaterowie są stopniowo odzierani ze złudzeń, z wiary, z zaufania. Jak traca niewinnosć. Max, Michael, Isabel, Maria, Liz i Kyle, patrzacy w niebo w ślad za Tess, to juz nie ci sami ludzie, których zegnaliśmy w Destiny. Nigdy nie będą tacy sami.

Posted: Wed Aug 27, 2003 9:05 pm
by freja
No cóż oglądając ten sezon poryczałam się tylko 107 razy i będę ryczeć za każym razem chociążby przy "Cry your name" czy EOTW, który swoją drogą jest moim ulubionym odcinkiem

Posted: Wed Aug 27, 2003 9:53 pm
by maddie
Nie będą tacy sami, bo wreszcie chyba coś zrozumieli. Że niebezpieczeństwo moshe nadejść nie tylko z zewnątrz, ale takze z wewnątrz (i tu nie mam zamiaru krytykowac Tess za to ze zyła). Przedewszystkim chodzi o to że chyba nigdy nie zdawali so sprawy ze moshe kogos z ich grupy kiedys zabraknac, a jak sie jush to stalo (Alex) to zbytnio nie mogli znalezc sie w tym calym swiecie. A grupa sie podzieliła...

Posted: Wed Aug 27, 2003 10:02 pm
by nephit
teraz mala przerobka wypowiedzi maddie:
Tess
za
to
ze
zyła
czyz nie jest zabawne?

Posted: Thu Aug 28, 2003 10:41 am
by freja
właściwie na początku kiedy się pojawiła nawet cieszyłam się że znalazła się wreszcie 4 kosmitka ale jak się zaczęła dobierać to Max'a...

Posted: Fri Aug 29, 2003 4:29 pm
by Asia
Tess to zyła?? raczej zyleta :P heheh. Nephit, ty to masz wyobraznie.

Nie uwazam, ze drugi sezon byl najslabszy, byl inny od pierwszego i trzeciego - inne historie, inne przygody. Najgorsza była pierwsza połowa trzeciego sezonu - byla zbyt monotonna i niekosmiczna

Posted: Fri Sep 05, 2003 10:57 pm
by Ramzes
drugi sezon byl bardzo dobry bez znaczenia na te smutne wydarzenia ale gorszy od 1 i 3 wedlug mnie

Posted: Tue Sep 09, 2003 11:01 pm
by Justynka
Śmierć Aleksa.... za każdym razem jak oglądam ten odcinek to płacze

Posted: Wed Sep 17, 2003 10:04 pm
by LEO
Czy najsmutniejszy? Nie wiem, chyba tak. I zgodzę się z Lizziett, że z całą pewnością było w nim dużo zamieszania, parę niepotrzebnych odcinków i mnóstwo momentów odzierających bohaterów ze złudzeń. To był jakby szok mający wprowadzić ich w bardziej dorosły świat. Ten krok w bardziej brutalne życie. Czasami bohaterowie wręcz stawali się cyniczno-sarkastyczni. To co przeszli m.in. w drugiej serii miało moim zdaniem na to wpływ.

Posted: Sat Sep 20, 2003 10:36 am
by Ela
Zgadzam się ale początek tych zmian, które nastąpią ogladaliśmy już w Destiny, gdzie wraz z wiedzą o swoim pochodzeniu, kończy się etap dzieciństwa i niewinności...Odpowiedzialność jaką zaczynają odczuwać, chęć chronienia siebie i przyjaciół jest początkiem drogi w dorosłość. Trudną, niebezpieczną, wymagającą poświęceń...2 sezon o tym opowiada...

Posted: Sat Sep 20, 2003 1:46 pm
by Doreen
Zgadzam się z opinią że drugi sezon był najsmutniejszy, przyniósł nam wiele smutków, wzruszeń, ale także powodów do refleksji...
Jak dla mnie najtrudniej było 'przejść' przez TEOTW, od tego odcinka całe moje spojrzenie na Maxa i Liz uległo zmianie.
Ciężkim przeżyciem była też śmierć Alexa, bo bardzo lubiłam tę postać :cry:
Wielka wojna pomiędzy Maxem i Isabel, to też były bardzo smutne chwile...
No i na koniec Tess, muszę przyznać że na początku nawet ją lubiłam i nie przeszkadzała mi jej obecność, ale kiedy sprawy pomiędzy nią a Maxem się rozwinęły wtedy już nie mogłam jej ścierpieć :x

Posted: Sun Sep 21, 2003 9:13 pm
by LEO
Z jednej strony jestem zwolenniczką "naturalnoości" scenariusza, z drugiej wiem, że przeważnie śmierćbohatera oznacza, że trzeba było się jakoś pozbyć postaci, bo czekała na nią już bardziej intratna rola gdzie indziej (rzadziej mają na to wpływ "problemy osobiste" aktora/ aktorki). Tu wracając do Alexa... To był jakiś zwrot akcji. Max zbutnował przeciwko sobie chyba wszystkich, z wyjątkiem Tess, ale wiemy dobrze czemu tak uparcie przy nim trwała ;) . Jednak mile zaskoczył mnie fakt, że młody Hanks pojawił się w III serii. Nie zniknął od tak sobie, nie zapadł się pod ziemię, jego śmierć była w miarę logiczna i scenarzyści nawet nieźle to wykombinowali. I tak... ja też płakałam jak bóbr na scenie jego pogrzebu. Pamiętam jak wtedy śpiewała Majandra... Izzabel wyglądała o wiele starzej przez ból... Jeszcze raz chylę czoła przed charakteryzatorami, którzy potrafili powiedzieć "pas" w scenach, które zamiast niezniszczalnego "Maxa Factora" (przepraszam za pseudo reklamę ;) ) wymagają zwykłego, koszmarnego, zdradzającego prawdziwy ból, bez-makijażowego wyglądu.

Posted: Sun Sep 21, 2003 9:42 pm
by Nan
(Jak zwykle mam opóźnienie) Drugi sezon... Jak dla mnie najbardziej pokręcony... Może dlatego, że oglądałam go w najbardziej "rozstrzelony" sposób, skacząc po odcinkach i wątkach... Najsmutniejszy... No może i coś w tym jest, tylko że ja bym to zamieniła na "najbardziej skomplikowany". W końcu właśnie tutaj okazuje się, że jedna z nich jest zdrajczynią (Kwiat_w mnie zabije...), Alex nie żyje, Liz odeszła od Maxa (!), a Kyle nagle zaczyna zmieniać oblicze...W dodatku te wszystkie wątki kosmiczne (gandarium, duplikaty, Skórowie, granilith, Larek, Laurie...)... Mój ulubieniec Nicholas... Sorensen-błyskawica, Jim traci pracę (kolejna nowość), pojawia się kolejny kandydat do ręki... ee, tego, na randki... Sean... To się nazywa natłok akcji i emocji... Można by powiedzieć, że Katims coś przeczxwał i dlatego aż tyle wątków upchnął w II sezonie...