Page 7 of 11

Posted: Fri Dec 23, 2005 1:22 pm
by AAgusia
To znaczy, że kiedy w końcu myślał, że dopadł gnojka, którego przez całe życie szukał... okazało się, że to nie on?!?! matko... i zabił niewinnego człowieka... i nie ukoił sumienia... o ile ukojeniem można nazwać zemste

Posted: Fri Dec 23, 2005 6:20 pm
by femii
Dokładnie tak. Ale sądze że teraz ma wiekszy problem na sumieniu niż wcześniej. W końcu zabił niewinnego człowieka! I szkoda mi go bardziej niż Charliego po tym jak zabił Ethana.

Posted: Fri Dec 23, 2005 7:21 pm
by AAgusia
Ethan!- to jest imię tego psychopaty z dżungli!!!
No tak, w sumie Charlie miał powód żeby go zabić, Ethan chciał zabic Charliego, ale przede wszystkim chciał skrzywdzić Claire...
A Sawyer... jak ciężko żyć z takim piętnem...

Abstrachując nieco od tematu... podoba mi sie jego relacja z Kate;)

Posted: Fri Dec 23, 2005 7:45 pm
by Tajniak
A Sawyer... jak ciężko żyć z takim piętnem...
Abstrachując nieco od tematu... podoba mi sie jego relacja z Kate;)
Mnie też.

Charlie raczej nie ma z tym problemu, zabił psychola, który zabił jednego z nich, prawie zabił jego i porwał Claire. Ja nie dziwię się że go zabił i wątpię aby kiedykolwiek tego żałował.

Co do Sawyera to naprawdę niezła historia. Jego kumpel to był prawdziwy bydlak, że wykorzystał jego życiową tragedię do włanych spraw. Ale czemu tu sie dziwić. po takiej tragedii chyba nikt nie umiałby już normalnie żyć i szybko wpadłby w złe towarzystwo. Biedny Sawyer

Claire - jezu jak ona pięknie wyglądała w tych odcinkach - miodzio
Może to i lepiej że nie pamięta niczego po katastrofie. raczej nie wszytko chciała by pamiętać. a te dobre wspomnienia adbije sobie na spacerach z Charlie'm ;)

Może powiecie że jestem nie doświadczony, ale ta zabawa Sawyera i Kate była dla mnie czym nowym. oczywiście znałem ją, ale bez alkoholu - brak ochotników. Ale teraz już będą chętni do zabawy :-)

Chyba zapomnieliście o jednym żarciku "- Rączki do góry/ - to ma być zabawne/ właściwie to tak" :-)

PS: w końcu jak było z tym ciałem ojca Jacka bo nikt mi nie odpowiedział. Było na pokładzie czy zostało w Sydney. W końcu nie można było przewozić zwłok, ale może jakoś się udało. proszę o odpowiedź.

Posted: Fri Dec 23, 2005 9:48 pm
by Olka
Tajniak wrote:Charlie raczej nie ma z tym problemu, zabił psychola, który zabił jednego z nich, prawie zabił jego i porwał Claire. Ja nie dziwię się że go zabił i wątpię aby kiedykolwiek tego żałował.
Na odczuwanie wyrzutów sumienia niewielki wpływ ma fakt, jakim człowiekiem był ten, którego się zabiło. Dobry człowiek będzie odczuwał piętno odebrania komuś życia bez względu na to, że zabił zbira, mordercę, czy innego człowieka, który ogólnie mówiąc zagraża innym ludziom. Powtarzając za Sayidem - "to pozostanie z tobą do końca życia" - całkowicie się z nim zgadzam, bo Charlie nie należy do grupy zwyrodnialców, którym zabijanie przychodzi 'od tak'.

Posted: Fri Dec 23, 2005 9:54 pm
by T.O.M.A.S.Z
Według mnie to zabicie człowieka mimo wszystko zastawia ślad w świadomośći i pewnia tak się stało z <del>Charlie'm</del> <ins>Charliem</ins>. Weźmy na przykład ujęcie kiedy nerwowo łupie kokosy czy jakis inny owowc w twardej skorupie. Właściwie to zrobił to w afekcie pod presją świadmomośći niemocy zaopiekowania się kimkolwiek wykrzyczanym przez jego bogatą dziewczyne w "prawdziwym świecie".

Ten serial oprócz tego, że opiewa fantastyczne historie wzięte rodem z czyjejś chorej wyobraźni, to w dodatku swietnie ukazuję skomplikowaną ososbowość ludzką. Każda z postaci posiada własny problem. Charlie-bycie nie odpowiedzialnym i ( bycie niespełnionym rockmanem), Locke- chęć udowodnienie wszystkim, że może zrobić co tylko jego dusza zapragnie, Jack- kompleks gościa składającego obietnice, których nie zawsze może dotrzymać ( albo LOS mu nie pozwala), Kate- *******( w sumie to jeszcze jej nie rozgryzłem bo do końca pierwszej serii nie wiadomo dlaczego była ścigana), Boone- <del>komplex</del> <ins>kompleks</ins> straszego zakochanego braciszka, Shan<ins>n</ins>on- chce za wszelką cene udowodnić, żę jest samowystarczlna tzn. się że świetnie manipuluje ludźmi, Sawyer- ten to chyba ma jakiś głęboki bol istnienia wywołany doświdczeniami z dzieciństwa ( no ale bez jego tekstów to ten serial wiele by stracił), kto tam jeszcze jest Hurley-____________, To by było tak po krótce i jestem ciekaw co wy na to?

Posted: Fri Dec 23, 2005 10:11 pm
by Guest
W większości przypagków moge się zgodzic.

Posted: Fri Dec 23, 2005 10:16 pm
by T.O.M.A.S.Z
A jednak ktoś przeczytał te moje wypociny. W większości tzn? Z którymi nie, szanowny gościu?

Posted: Fri Dec 23, 2005 10:23 pm
by femii
Zgadzam się z tym co powiedział Sayid: "to pozostanie z tobą do końca życia". Charli faktycznie zrobił to pod wpływem dużej dawki emocji ale to nie zmienia faktu, że zabicie kogoś pozostawia niezatarty ślad w pamieci człowieka bez wzgledu na to jakim był człowiekiem ten ktoś.
Zgodze się też z T.O.M.A.S.Z.E.M w kwesti tego, że ten serial to po prostu skarbnica ludzkich zachowań. Każdy psychiatra na świecie powinien go oglądac. Może też my nauczymy się małej analizy ludzkiej psychiki :D

Posted: Fri Dec 23, 2005 10:29 pm
by Guest
W większości tzn. we wszystkim oprócz tego dotyczącego Kate. Uważam że ona dla miłości jest zdolna zrobi wszystko jeśli tylko kogoś naprawde kocha. Sam przykład tego jak bardzo chciała odzyska samolocik z papieru. Najpierw napadła na bank, później za wszelką cene chciała zdobyc walizke a w końcowym efekcie odkopała szeryfa. A wszystko dlatego, że ów samolocik należał do kogos kogo kochała.

Posted: Fri Dec 23, 2005 10:30 pm
by T.O.M.A.S.Z
Piekne słowa Femii. Wydaje mi się, że temn serial ma nas czegoś też nauczyć, może lepiej sluchac innych ludzi, nie zostawać obojetnycm na nieszczeście innych. przedewszystkim jednak, że nie jesteśmy sami na tym świecie, a nasi bohaterowie z całą pewnościa nie są sami na tej wyspie...

Posted: Fri Dec 23, 2005 10:34 pm
by T.O.M.A.S.Z
Aha bo zapomniałem skomentować scen z Kate i <del>Sawyer'em</del> <ins>Sawyerem</ins> i kultowej scenie "zagrej ze mnie w nigdy". tak to już bywa że koń sie topi a grzywa pływa i Sawyer nie był by sobą gdyby nie doprowadził kobiety do płaczu. W ogóle sceny kiedy Kate robi taką smutnawo-prosząco-skrzywdzoną minę zawsze mi sie łezka kręci w oku. wszystko to pewnie dlatego, że tak dobrze gra tą postać.

Posted: Fri Dec 23, 2005 10:39 pm
by femii
Dziekuje.
Zgadzam się też z naszym gościem co do Kate. Szkoda, że na to wcześniej nie wpadałam. A to przecież całkowita racja.
Ale najbardziej jest mi żal Charliego. Zabił Ethana tylko dlatego, że obiecał Claire, że bedzie się nią opiekowac, a teraz bedzie miał go na sumieniu do końca życia nawet jak już ( jeśli) opuszczą wyspe.

Posted: Sat Dec 24, 2005 2:51 pm
by Tajniak
Tak, złożone osobowośi postaci tego serialu są jego wielkim plusem.

Jak już mówiłem nie sądzę aby Charlie kiedyś załował tego co zrobił, oczywiście zostanie mu to w pamięci do końca życia, ale te jego rozwalanie owoców to raczej inna sprawa. Moim zdaniem on chciał zająć czymś swój umysł, przestać na chwile myśleć o Ethanie, ale to nie znaczy, że żałuje tego co robił.
Kiedy człowiek robi coś takiego, zaczyna się zastanawiać czy dobrze zrobił. To przecież było morderstwo, ale przecież Ethan był zły, krzywdził, zabijał, powinien był umżeć - moim zdaniem mniejwiecej takie myśli krążą teraz w głowie Charliego. Zdaje mi sie że w końcu dojdzie do wniosku czy zrobił zgodnie ze swoim sumieniem, czy nie. Jeśli uzna że postąpił dobrze po prostu przestanie o tym myśleć i będzie żył dalej z kolejnym niezbyt miłym wspomnieniem.

I niech ktoś mi w końcu odpowie jak było z tym ciałem ojca Jack albo chociaż niech powie że nie ma pojęcia, bo ta cisza zaczyna mnie denerwować.

Posted: Sat Dec 24, 2005 3:23 pm
by T.O.M.A.S.Z
Dobrze, ja ci spróbuje udzielić mam nadzieję, żę zadowalającej odpowiedzi. Jack znalazł się w Australii po to aby znaleźć ojca być moze przeprosić go i co najważnejsze uspokoić matkę. Na nieszczęście młodego chirurga-Jack znajduje go martwego w kostnicy. Poźniej widzimy scenę na lotnisku gdzie ukazuje się naszym oczom postac nieuprzejmej pani, która sprzedaje bilety na lotnisku ( wszyscy generalnie sa tacy nieuprzejmi). Oczywiście nie wiemy czy Jackowi udało się dopełnić formalności i uzyskać pozwolenie na zabranie trumny. Jednak według mnie spisał się na piątke i dobił swego. Jeżeli chodzi o trumne na plaży to nie było tam ciała jego ojca, zresztą pod wpływem furi Jack demoluje szczątki trumny. Zabieg ze zniknięciem ciała ojca według mnie ma na celu nie moc pogodzenia się z faktem kłotni( miedzy Jackiem a ojcem chodzi o donos) Wiadomo jak by znalazł ciało to urządziłby pogrzeb i sprawa zamknięta, finito benito a tak to bedzie się ciagło aż do no właśnie do...

Posted: Sat Dec 24, 2005 5:04 pm
by AAgusia
femii wrote: Zgodze się też z T.O.M.A.S.Z.E.M w kwesti tego, że ten serial to po prostu skarbnica ludzkich zachowań. Każdy psychiatra na świecie powinien go oglądac. Może też my nauczymy się małej analizy ludzkiej psychiki :D
ślicznie ujęte;) ja uważam, że tam na tej wyspie wychodzą z ludzi te instynkty, o które by sie nawet nie podejrzewali w "normalnym" swiecie...

nie wiem, ale oni chyba nie pojawili sie tam przypadkiem, każdy z nich niesie ze sobą swój ciężąr...swojego demona, z którym chyba dopiero tam będzie musiał sie zmierzyć i stawic mu czoło... i może właśnie tam go pokonać...

Posted: Sat Dec 24, 2005 5:07 pm
by Tajniak
Tą historie jako tako pamiętam, ale czy ciało było na pokładzie czy nie.
Oczywiście nie wiemy czy Jackowi udało się dopełnić formalności i uzyskać pozwolenie na zabranie trumny.
Z tego wynika że nie wiemy, bo tego wogóle nie pokazali.

co do wypowiedzi Aagusi to się zgadzam. Dżungla to zupełnie inne środowisko niż "normalny" świat, nawet na zwykłm obozie zachowujemy się inaczej. A do tego te ich "koszmary przeszłości"

Posted: Sun Dec 25, 2005 12:53 am
by AAgusia
dzięki Tajniak, ciesze się, że się ze mną zgadzasz;)
Swoją drogą może właśnie takie inne środowisko pozwala nabrać zdrowego dystansu do tego co było...

Oni zostali "wyrwani" ze swoich światow i rzuceni gdzieś na dziwną wyspe... nie wiem czy bym tak chciała, chyba każdy ma ochotę czasami uciec i zostawic wszystko, to jednak świat, który się zna, jest przynajmniej pozornie bezpieczny, bo teoretycznie zna się reguły nim rządzące...a na takiej dzikiej wyspie... tam panują zupełnie inne zasady...

Posted: Sun Dec 25, 2005 3:35 pm
by T.O.M.A.S.Z
Wybrani nie wybrani narazie to tylko gdybanie, chyba nawet reżysrzy nie mają zielonego pojęcia po co byli zostali tam dostarczeni.

Posted: Sun Dec 25, 2005 3:42 pm
by femii
Też tak pomyślałam, że może to jakaś wyspa odkupienia. Że dopiero tam bedą w stanie pokonac swoje najgorsze lęki i problemy. A z drugiej strony było by całkiem zabawne gdyby nawet reżyserzy nie wiedzieli po co nasi bohaterowie znaleźli się na tej wyspie, a my tu snujemy domysły jak na zjeździe psychiatrów.