Page 5 of 7

Posted: Sun Sep 21, 2003 4:42 pm
by {o}
10 postów spośród ponad 600 - to niewiele. Większość z nich nie jest też przyznaniem racji komuś innemu po przeprowadzonej dyskusji, lecz wypowiedzenie własnej opinii, która akurat pokrywa się z opinią kogoś innego.

Posted: Sun Sep 21, 2003 5:00 pm
by Kwiat_W
Jak juz mowilem to nie jest kolko wzajemnej adoracji. Ciekaw jestem ile razy na tym forum ty lub LEO przyznaliscie komus racje po przeprowadzonej dyskusji? A odnosnie mnie to LEO nie mowila nic o przyznawaniu racji po dyskusji tylko w ogole. I co ja moge poradzic na to, ze zazwyczaj mam racje :P :twisted:

Posted: Sun Sep 21, 2003 5:07 pm
by {o}
Ano widzisz - nie ma cię w miejscach, gdzie prowadzone są normalne dyskusje. Natomiast tam gdzie się pojawiasz i wypowiadasz się o Maxie - trzeba w kółko o tym samym...

Posted: Sun Sep 21, 2003 5:15 pm
by Kwiat_W
Mozesz mi pokazac kilka takich normalnych dyskuji?

No a to z Maxem to nie moja wina. Jak ktos nie ma ochoty ze mna o nim dyskutowac to niech to napisze, a nie rzuca blotem, ze podobno ja mam jakies ukryte powody do dyskusji.

Posted: Sun Sep 21, 2003 5:19 pm
by {o}
Myślę, że po prostu boli cię, że ktoś może uwielbiać osobę, w której widzisz wady, a nie uwielbia ciebie, który w sobie wad nie widzisz.

Posted: Sun Sep 21, 2003 5:26 pm
by Kwiat_W
{o} wrote:Myślę, że po prostu boli cię, że ktoś może uwielbiać osobę, w której widzisz wady, a nie uwielbia ciebie, który w sobie wad nie widzisz.
Ech... :roll: Bardzo ciekawe. To co z tymi normalnymi dyskusjami? Chce jakas zobaczyc, moze sie czegos naucze?

Posted: Sun Sep 21, 2003 6:54 pm
by {o}
I może jeszcze dorzucisz swoje co nieco i znów trzeba będzie odpierać te monotematyczne zarzuty?

Posted: Sun Sep 21, 2003 7:04 pm
by Kwiat_W
Ty {o} to jak zawsze potrafiz gadac tylko o niczym.

Posted: Sun Sep 21, 2003 7:08 pm
by {o}
To tylko pozory... Tak na prawdę - po prostu nie znasz mojego celu...

Posted: Sun Sep 21, 2003 11:10 pm
by LEO
Panowie :) - wybaczcie. Ja wyjde przypudrować nosek i nie będę się mieszać w waszą dyskusję, bo już się pogubiłam :) Czepianie się za słówka i gubienie sensu wypowiedzi, tłumaczenie sie z własnych opinii i tak dalej. przepraszam.

Kwiatku - cytować własny cytat to trzeba potrafić! :)

ELU - dzięki, że mi to napisałaś, bo już wątpiłam, czy uzyskam odpowiedź. Ja też sie zastanawiałam. Wizja okropna. W ogóle wiele osób widząc ten odcinek było zszokowanych, że posunięto sie aż tak daleko w sensie ukazania brutalności. Nie wiem co to miało być, to co widział Max wtedy, idąc do Brody'ego. Ale cokolwiek to było, było paskudne i przerażające i zwiastowało kolejne cierpienia. Jason sam opowiadał, że ten odcinek był ciężki. Mówił, że nie ma klaustrofobii, ale w tym malutkim bezokiennym pomieszczeniu był on, Pierce, inni ludzie ze sceny tortur, kamerzyści i inni technicy i w pewnym momencie klaustrofobii można było dostać. Poza tym chciał, żeby szamotanina wyglądała przekonująco i stąd przyszczypane nadgarstki.

Ale to co było dalej było równie mocno wpływające na odbiór odcinka: scena odbicia go. Dyskutowaliśmy na temat tortur, zachowania Pierce'a, ale sama ucieczka była niesamowita. Może to powinno być w temacie o odcinku Destiny, ale wybaczcie mi, dla mnie to ciągle white room. Przyjaciele. Wyprowadzili go, wpół przytomny, zdezorientowany, nie chce nawet wsopomnieć głośno co zaszło tam i tak chyba pozostało na zawsze. Fizycznie doszedł do siebie i to szybko, ale psychicznie uważam, że nie skończyło się na psychologu.

Posted: Sun Sep 21, 2003 11:21 pm
by {o}
No fakt - zeszliśmy z tematu na jakieś głupoty.

Nie przypominam sobie miazgi... Muszę czym prędzej jeszcze raz obejrzeć ten odcinek.

Jak tortury odbijają się na psychce? Trudne pytanie. Przede wszystkim nasycają strachem. Strach to takie uczucie, które zamyka, paraliżuje.

Dalsze przemyślenia jutro, bo mi się spać chce :P

Posted: Mon Sep 22, 2003 6:53 pm
by LEO
{o} - jesli pozwolisz to sie wtrącę w te przemyślenia o wpływie tortur na psychikę... jako że jesteś nauczycielem przytocze przkład szkolny ;)
Otóż jedna ze znanych mi lektorek języka obcego, młoda, ambitna, z niezidentyfikowanych początkowo dla reszty uczniów przyczyn, gnębiła nas niewybrednymi komentarzami, terminami, ilością materiału. Ja wszystko rozumiem, że dla naszego dobra i tak dalej. Jednak któregoś razu, w obliczu buntu, powiedziała, że skoro kiedyś gnębiono ją, terz jej kolej na znęcanie się... i tu jest przysłowiowy piesmpogrzebany i sęk.

Tortury, ból fizyczny i psychiczny, przede wszystkim psychiczny, moim zdaniem działa na tyle podprogowo, ze tylko część zdaje sobie sprawę z jego wpływu na dalsze postępowanie krzywdzionej osoby. Znamy serię reklam o przemocy domowej w stosunku do dzieci: bita dziewczynka bije misia. Nie rozumie dlaczego to miałoby być złe. Przecież rodzice tak samo robią jej, więc tak powinno być. Rola autorytetu jest jak testimoniał w reklamie: przykład idzie z góry i postępujemy tak, jak nam pokazano.

Zatem: konkludując: osoba nad którą się znęcano postąpić może dwojako:

1. oddać się przerażeniu, zamknąć sie w sobie. Stać się "szczelnym' introwertykiem wycofującym się zanim ktoś da mu możliwośćwyboru. Taqcy ludzie, to osoby skomplikowane i ciężkie we współżyciu, ponieważ metoda dotarcia do nich, to próba wywleeczenia na światło dzienne bólu, o którym chciały zapomnieć. Hipnoza to niezbyt popularna metoda, ale chyba w miarę bezpieczna dla umysłu. jego stanu. Łatwiej klasnąć i kazać zapomnieć, niż zmuszać osobę, by słowo po słowie mówiła o tym, co ją spotkało. Max, jak wiemy, nie powiedział nic nikomu. Uważam, że gdyby nie przyjaciele i inne zdarzenia w jego otoczeniu zamknąłby sie szczelnie w swojej skorupie i nie dopuścił do wnętrza światła. Ale jest i druga opcja...

2. Reklama o przemocy wrodzinie, czyli jak ty mnie, tak ... Nie rozpoznając zła nie wiemy, że je wyrządzamy. Ulubiony motyw przewodni amerykańskich prawników. Potem tylko szukać precedensu (oczywiście z wyjątkiem Luizjany o ile dobrze pamiętam) i ... uniewinnienie w kieszeni.
Im młodszy organizm tym większy promień dewastacji jego psychiki. Im starsza osoba tym więcej ma sił odeprzeć atak.

Taki żart na złagodzenie ponurego tematu: dlaczego kobiety nie tylko zyją dłużej, ale i jest nas więcej?
Ponieważ z zasady jesteśmy ekstrawertyczkami :) gadamy czasami bez sensu i to o wszystkim: uczuciach, bólu, ciepieniu i setkach nieszczęść, które nas spotkały i ... i dzięku temu wyrównuje nam się ciśnienie i szybciej zapominamy o co chodziło ;)

Posted: Mon Sep 22, 2003 7:47 pm
by Ela
...idąc dalej Leo, jesteśmy pogodniejsze i łatwiej przystosowujemy się do zmiennych warunków i sytuacji, nie tylko tych łatwych...To cecha naszego instynktu samozachowawczego i co tu ukrywać wyższej uczuciowości i wrażliwości...
Jednym słowem, szybciej zeszłyśmy z drzewa niż osobniki płci przeciwnej (bez obrazy niektórych) :P

Posted: Mon Sep 22, 2003 10:42 pm
by {o}
Ach te feministki! To nie wiecie, że Ewa jest z żebra Adama? :wink: A przed Ewą była jeszcze ponoć Lilith - powstała z ziemi tak samo jak Adam. Była feministką, zbuntowała się i zamieniła w demona. Podobno ona też była wężem, który później skusił Ewę...

Strach tłumi, zamyka. Jednak, jeżeli cierpienie jest dość silne - w końcu eksploduje. Do czego może to prowadzić?

Posted: Mon Sep 22, 2003 11:18 pm
by LEO
{o} - mam doCiebie prośbę - oczywiscie na miare postów na forum ;) Proszę, przeczytaj moja interpretację piosenki Fuel: innocent. Szukaj w temacie muzyka, interpretacje cd, najwcześniej na 9 stronie :) Tam przesdtawiłam człowieka, który moim zdaniem mógłby być tą wersją, która "nie wytrzymała". osoba, która została pokonana przez Cierpienie. Bardzo proszę Cie o opinię, bo chociaż to wizja laika, to jednak jak na potrzeby opowiadania sf ;) wydaje mi się dosyć prawdopodobna (po wycięciu dopowiadanego w ciszy tła kosmicznego pozostaje to , co mogłoby równie dobrze zdarzyć się na Ziemi).

Prosze, napisz co myślisz, albo w tym temacie, albo w temcie muzycznym,.

Posted: Fri Sep 26, 2003 9:56 pm
by LEO
zdaje się, że wyczerpałam temat :wink:

Posted: Fri Sep 26, 2003 10:59 pm
by {o}
Ach - temat interpretacji śledziłem jeszcze na komnacie - chociaż rzadko się tam wypowiadam.
Wizja takiego człowieka porusza wyobraźnię... Nie wiem, czy potrafiłbym jeszcze coś do tego dodać...

Posted: Sat Sep 27, 2003 12:48 am
by Kwiat_W
Mi tez brak slow, ale z innego powodu. Zrobie tylko cos takiego :arrow: :roll:

Posted: Mon Dec 29, 2003 11:48 pm
by LEO
Raaany.... ile tu kurzu!! Czy tu ktoś w ogóle zagląda??? Dostanę jakiejś alergii albo co 8) anyway, czyli do rzeczy.

jakiś czas temu skończyłam czytać opowiadanko pod tytułem "Lethal whispers". Czy polecam? Początek - znakomity, wciąga i nie pozwala się oderwać od treści,ale potem... no właśnie. Potem następuje coś, co sprawiło, że piszę o tym fanfiku własnie tutaj. Mianowicie przydarzył się white room. przydarza sie on i w innym fanfiku, ale w tym, przydarza się on ... Liz.

ok, przywyczaiłam się, że w większości fanfików nasze tęsknoty za doskonałymi parami każą autorom opowiadań czynić z Liz kosmitkę oraz unicestwiać fakt, że Max przespał się z Tess (Obcował, jak by to ładnie ujęły starsze pokolenia :D ) a co najlepsze dzidzia znika i pozostaje fantomem w głowie Maxa oglupionego przez Tess. Oczywiście napisałąm tu o scenie, która jest częścią jednego z najlepszych fanfików jakie czytałam, więc dlaczego tak bardzo poruszyło mnie, że white room, w niemal identycznych okolicznościach przezyła Liz zamiast Maxa???? Te same opisy, to samo traktowanie. Przesada?

Było tam więcej dziwnych rzeczy. Oczywiście nikt nie musi wiedzieć, że nieświadomie trafił w kilka z książek, które jak czytałam 8) ale dlaczego w fanfiku dublować serial, do tego jeden z "cięższych" i najbardziej charakterystycznych odcinków I serii?????????

Posted: Tue Dec 30, 2003 12:09 am
by Lizziett
Tak...masz rację...ta scena, w której Liz ogląda "śmierć" Maxa...ale z drugiej strony, jej reakcja była inna...bardziej gwałtowna...nie tak jak Max, który zaczął pogrążać się w czymś na kształt katatonii, ona się zbuntowała i...przejęła kontrolę...jej rozpacz i wsiekłość znalazła ujscie w morzu ognia, katastrofie i smierci...zapewne twórców Roswell nie było stac na takie efekty specjalne, ale czyż nie byłoby wstrząsająco i efektownie :wink: gdyby Max- zamiast czekać aż Michael go wywlecze, urządził Pierciwi scenę w rodzaju "Carrie 2 - ślepa furia" :wink: od razu zyskałby nalezny szacunek i nikt nie napomykałby już o ciapie :twisted: .
A temat Białego Pokoju i zaszca przezyć Maxa PO jest niesmiertelny,,,na f4f po 1 sezonie utworzono temat "Wpływ Białego Pokoju na psychikę Maxa" :roll: i roztrząsano...do dzis wielu ludzi nie może darować Katimsowi, ze tak "zbył" Maxa i jego tragedię i postanawia to naprawić, tworząc liczne opowiadania...niektóre dość koszmarne i nie wahaja sie przed sugestiami, wdg których Pierce naruszył Maxa....no cóż...nie tylko tak jak to zostało pokazane w serialu- jedynym słowem- koszmar :x
Ja uważam, ze Katims pokpił sprawę...
A z tym Maxiem sierotką ogłupioną przez Tess :wink: to kolejny żelazny motyw...masz pewnie na mysli "Senseless"? Biedny Max, chwilami zastanawiałam sie, jak może jeszcze sie czołgać :roll: