Page 4 of 4

Posted: Sat Aug 07, 2004 9:47 pm
by Smerfeta
O j niewiem, niewiem... Może Bóg nas poprostu zna i dlatego wie co zrobimy? Chociaż, zna tyle ludzi i pamięta jacy są, jak sie zachowują? Oj już sama niewiem, naprawdę niewiem jak to jest z tym przeznaczeniem...

Posted: Sun Aug 08, 2004 6:51 pm
by Graalion
A dlaczego nie wziąść prostrzego rozwiązania? Dlaczego nie uznać, że to że dla nas czas jest całkowicie linearny, nie znaczy że Bóga również obowiązują takie ograniczenia? Wiemy już, że czas może być względny, że teoretycznie podróze w czasie są możliwe. Dla mnie Bóg zawsze był bytem nieograniczonym czasem, stojącym ponad nim. Istniejącym w każdym czasie i mającym absolutną wiedzę o przeszłości teraźniejszości i przyszłości. Jest to zreszta zwykłe rozwinięcie tego, że Bóg istnieje wszędzie, w każdym miejscu i wie wszystko.

Posted: Sun Aug 08, 2004 7:00 pm
by {o}
Zróbmy taki pseudonaukowy wywód.

Zgodnie z teorią względności, dwa wydarzenia jednoczesne w jednym układzie odniesienia - w innym układzie odniesienia nie są.
Załóżmy, że dla każdej pary zdarzeń można znaleźć układ odniesienia, w którym te zdarzenia są jednoczesne. Nawet jeśli w jakimś przypadku taki układ nie istnieje, to możemy jeszcze dodatkowo założyć, że Bóg może się też posługiwać nieistniejącymi układami odniesienia :wink:
Bóg jest wszędzie, czyli w każdym układzie odniesienia. Dla niego więc każda para zdarzeń jest jednoczesna :mrgreen:

Głupi ten wywód, ale co tam. Ostatnio dużo tu mamy głupich postów...

Posted: Sun Aug 08, 2004 7:39 pm
by brendanferhfan
Możesz pisać prościej... Bo moja inteligencja nie jest w stanie do końca zrozumieć o co ci chodzi {o} :).

Graalion muszę przyznać ci racje. No może poza tym że teoretycznie podróże w czasie są możliwe to przyznaje racje. (mam nadzieje że moja skromna inteligencja choć troche teraz zadziałała)

Posted: Fri Aug 27, 2004 4:04 pm
by Luca
Czy fizyka musi byc wcisnieta wszedzie? :roll: Ona mnie chyba przesladuje :?

Co do przeznaczenia:
Chciala skonczyc z zyciem. Wpadla w dola, nie widziala perspektyw na przyszlosc. W miescie, w ktorym mieszka nie bylo ani jednej osoby, ktora bylaby ja w stanie powstrzymac ( przyjaciel nad morzem, przyjaciolka nad jeziorem, rodzina w lesie. Reszta nieistotna). Przygotowala tabletki, napisala list pozegnalny, bez zbednego sentymentalizmu zaczela zegnac sie z tym, co potocznie nazywamy Zyciem...
Przyjaciolka zdazyla, 500 km w 10 min. Czy to mozliwe? Nie wiem jak to sie stalo, ale zostala odratowana. Do dzisiaj nie wie, w jaki sposob.
Przeznaczenie, magia, moc przyjazni?
Hisotria mojej qmpeli, od tego momentu wierze w przeznaczenie.

Posted: Fri Aug 27, 2004 4:46 pm
by piter
ja tez wierze.. szczegolnie w te 500 kilometrow w 10 minut.. :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

na skrzydlach przyjazn!!! AWAY!!! :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

nie zebym sie nabijal... :roll:


no dobra.. nabijam sie..
:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

Posted: Fri Aug 27, 2004 5:05 pm
by Luca
Chyba logiczne, ze tam nie mogla byc :shock:
Pytanie- jak to sie stalo, ze jednak byla na miejscu :shock:

Posted: Fri Aug 27, 2004 5:26 pm
by inti
Niebardzo rozumiem o co Ci chodzi z tymi 500 km w 10 min...

Posted: Fri Aug 27, 2004 5:35 pm
by piter
magiczne rozwiazanie nr 1: ta przyjaciolka byla znaczne blizej - na przyklad 10 minut drogi od tej z pigulkami...

magiczne rozwizanie nr 2: ta z pigulkami tak sie nacpala, ze jej czas szybko minal...

magiczne rozwiazanie nr 3: Twoja 'qmpela' pieprzy...

magiczne rozwiazanie nr 4: sasiad/listonisz/sprzataczka/ciec/wlamywacz/podgladacz ja odratowal a jak sei obudzila w szpitalu to byla przy niej przyjaciolka...

Boze, Luca nie mam pojecia... nie znam okolicznosci... ale jestem wielkim fanem realizmu i nie dam sobie wmowic jakichs glupot...

Posted: Fri Aug 27, 2004 7:02 pm
by Graalion
Jeden chłopak kupił skreta. Wybulił górę kasy, ale za to dostał towar "najlepszy z najlepszych", o którym diler mu powiedział że jest niesamowity i daje czadu jak nic innego. Chłopak przyszedł do domu, zamknął się w łazience, zapalił. Zaciągnął się - i nagle zrobiło się ciemno. myśli: "co u licha?". zaciągnał się jeszcze raz - zrobiło się jasno. Znowu się zaciąga - ciemno. Znowu - jasno. Myśli sobie: "nie no, ciekawy efekt, ale czy taki fajny? Jarałem już lepsze". Nagle pukanie do drzwi. To matka.
- Synku co ty tam robisz?
- Nie, nic, mamo. Ręce myję - odpowiada chłopak.
- Ale 2 dni?

Może to jest rozwiązanie zagadki? :cheesy:

Posted: Fri Aug 27, 2004 8:50 pm
by Luca
Łokej... Sprostowanie. W miejsce
Przyjaciolka zdazyla, 500 km w 10 min.
wstawcie sobie "Przyjaciolka przypadkiem wrocila o kilka dni wczesniej i zdazyla do nieswiadomej niczego niedoszlej samobojczyni". To jeden problem mamy z glowy, chociaz ja wlasciwie nie widzialam problemu :shock:

Po drugie. Piter nie nadazam, Ty nie wierzysz w taki zbieg okolicznosci, czy przeznaczenie takiego rodzaju?

PO trzecie. Graalion :twisted: Zabawne :twisted:

Posted: Fri Aug 27, 2004 8:58 pm
by inti
W takim razie to co teraz o tym wszystkim mysle jest moim przeznaczeniem. Ale Luca czy ty widzisz jakis sens w przeznaczeniu? Jak wyjde na wiejska dyske 90% ze bedzie jakas burda i 50% ze ja w niej wezme udzial. Po czym strace kilka zebow a po drodze do domu komus spodoba sie muj usmiech i za 2 lata weselicho - jak juz bede tu adminem to zamkne ten temat.

Posted: Fri Aug 27, 2004 9:04 pm
by piter
Luca.. to wiele wyjasnia.. to co pisalas wczesniej brzmialo jakby ona osiagala na tych 500 kilometrach co najmniej 10 Machow (to jest jednosta szybkosci i nie ma nic wspolnego z dowcipem Graaliona)... :mrgreen:

teraz juz we wszystko wierze - tylko, ze dla mnie to sie nazywa szczesliwy zbieg okolicznosci a nie Przeznaczenie...

Posted: Fri Aug 27, 2004 9:12 pm
by Luca
To ja wam coś wyjasnie.

Moze i ta sytuacja wyzej opisana była tylko przypadkiem. Cudownym zbiegiem okoliczności...
Czsami człowiek dopiero, kiedy stanie twarzą w twarz z Czarną Panią z kosą na ramieniu, uruchamia procesy myślowe i wszelkie impulsy na aksonach dla nieco nadziemnych i wątpliwych spraw. Czasami nawet zmienia swe dotychczasowe przekonania. Tego się nie da wytłumaczyć. To trzeba przeżyć samemu.
Jedno jest pewne- niektórzy żyją i są tu dzisiaj, bo ktoś postanowił skrócić sobie swój wyjazd rodzinny o kilka dni.
Może ludzie wierzą w to swoje przeznaczenie, bo jest im łatwiej- skoro los sprawił, że żyję, to może jestem tu jeszcze potrzebny/na. Niby taki drobiazg, ale radykalnie zmienia tok myślowy... O taką zmianę u człowieka o takich zamiarach i z taką depresją jest bardzo ciężko.

Więc nawet jak to nasze przeznaczenie to tylko wymysł, to i tak w nie wierzę. Nie musis być udowodnione naukowo, czy oparte na kilku tysiącach wzorów. To nieistotne.

Posted: Fri Aug 27, 2004 10:43 pm
by {o}
inti wrote:jak juz bede tu adminem to zamkne ten temat.
Ja nie wierzę w skuteczność afirmacji :P

Posted: Fri Aug 27, 2004 10:57 pm
by inti
Nie musisz. Poczekam az o roswell nikt juz nie bedzie pamietac, tobie sie znudzi samotne adminowanie taego wielkiego Archiwum jakis mysli i wtedy nawet nie bede musial o to prosic.

Posted: Sat Jan 28, 2006 11:21 pm
by RaVeN
Przeznaczenie badzo dobry temat niemalże wyśmienity czy one istnieje? Myślę, że tak a czemu? Hmm krótka historia z mojego zycia. Nom stało sie tak, że spodobała mi sie dziewczyna z mojej szkoły cóż dziewczyna jak każda inna niczym sie nie wyróżniała do czasu... Hm przypadkeim poznałem jej imie(nawet tego nie chciałem poprostu) potem pozanłem jej adres zamieszkania(też o to nie zabiegałem poprsotu nadziałem sie ne niego przy okazji robienia innych rzeczy 8) ) coraz cześciej na nią wpadąłem dosłownie doszło do tego że zaczałęm coraz częściej o niej myśleć (co tu duzo ukrywac zabujałem sie ;)) nom ale nigdy nie miałem okazji jej tak naprawde poznać :? I to Ciągneło sie za mną przez 3 lata liceum... sprawa była tego typu, że nieraz próbowałem o niej zapomnieć ale za każdym razem wyskakiwao cos co mi o niej przypominało... dosłownie wyskakiwało, kiedy zapisałem sie na siłownie ona tez tam była :? a miałem tego serdecznie dość. Inny patent, kiedy już znowu doszedłem ze to nie ma szansy jej poznać(z natury jestem nieśmiały a taka fajna dziewczyna napeno niehciałaby poznać kogoś takiego jak ja...) "przypadkiem" kolażanka powiedziała mi o niej itd krótko mówiąć zawsze było cos co mi o niej przypominało za każdym razem jak tylko chcaiłem dać sobie na spokój. Nie robiłem z tym nic no i w końcu doszo do tego że ja poznałem i to jest czego nie żałuje, żałuje tylko że ponałem ją tak późno... :( nom cóż bo to sie stało niemalże nienormalne doszło do tego stopnia że mówimy te same rzczy w tym samym czasie nie wiem co to jest ale ja jestm szczęśliwy jeśli to jest przeznaczenie to ja je kocham! Jeden mały problem czasami trzeba mu pomóc bo gdybym sie w koncu sie nie odważył to by nic z tego nie było... :( Ktoś tam na górze siedzi i daje nam szanse my musimy jetylko w odpowiednim momencie pochwycic tak myśle, nie straćcie swojej bo ja swoją prawie przegapiłem... z resztą sam nie wiem... Wiem że teraz jest dużo lepiej niż było zanim ją poznałem :D