wydaje mi się, że my, jak to Polacy, mamy tendencję do przegięć 

 jak nie w jedną to w drugą 
 
pierwsze primo, jak to mówiono dawnymi czasy   

   : nie ma świętych a i diabeł chcąc skusić może zrobić dobry uczynek.
drugie primo  

 : jeśli chcemy uważać się za toleranyjnych, to potępiajmy w równym stopniu wrędnych hetero jak i wrednych homo. 
trzecie primo: ta hipotetyczna dysusja rozrosła sie do niebywałych rozmiarów, co mnie cieszy 

 ponieważ jeśli się o czymś mówi, to oznacza, że to ludzi interesuje, a jeśli interesuje ich przez tak dlugi czas, to ma to szansę stać się czymś więcej niż tylko przelotną modą na tolerancję i może stać sie prawdziwym pytaniem, na które kiedyś ktoś coś mądrego może odpowiedzieć, a i znajdą się tacy, którzy zechcą wysłuchać.
Ważne jest to, że nie negujemy już a priori pewnych możliwości i sytuacji. Zaczynamy myśleć o ludziach w kategoriach jednostki, nie ogółu. Jesli bedziemy pewne problemy postrzegać indywidualnie, to i ogólnemu pogląowi na niekorzyść nie powinno to wyjść. 

"...I'm a member of that group of... outsiders. So... thank you, Roswell... Thank you for... for letting me live among you...Thank you for giving me a home... "