
Hm...Dziewczyny...ta "piosenka" Marka Grechuty...To jest jeden z najsłynniejszych poematów A. Mickiewicza...

 
Moderator: {o}



 Nie wiadomo co będzie za rok, dwa...
  Nie wiadomo co będzie za rok, dwa...  - poprawiłam! Nie przepadam za poezją, wyjątkiem jest poezja śpiewana, a ten utwór od lat kojarzy mi się wyłącznie z Grechutą...
 - poprawiłam! Nie przepadam za poezją, wyjątkiem jest poezja śpiewana, a ten utwór od lat kojarzy mi się wyłącznie z Grechutą...  
 
 
 
 

 Tu nie chodzi o wstyd, o zakłopotanie i Luca wyraźnie to napisała. Tu chodzi o lęk przed brakiem wzajemności, której na 99% nie ma. Lęk przed stratą tego, co dotychczas się wypracowało, co łączy z przyjacielem. Z całym szacunkiem, ale czy Ty umiałbyś zachowywać się naturalnie i tak jak wcześniej przy przyjaciółce, która nagle mówi Ci, że Cię kocha? Szczególnie w przypadku, kiedy jesteś zakochany w kimś zupełnie innym? Nie wierzę. I zrozumienie nie ma tu nic do rzeczy. Poczytaj jeszcze raz co napisała Luca- zawsze (no, prawie zawsze) wygląda to tak samo.
 Tu nie chodzi o wstyd, o zakłopotanie i Luca wyraźnie to napisała. Tu chodzi o lęk przed brakiem wzajemności, której na 99% nie ma. Lęk przed stratą tego, co dotychczas się wypracowało, co łączy z przyjacielem. Z całym szacunkiem, ale czy Ty umiałbyś zachowywać się naturalnie i tak jak wcześniej przy przyjaciółce, która nagle mówi Ci, że Cię kocha? Szczególnie w przypadku, kiedy jesteś zakochany w kimś zupełnie innym? Nie wierzę. I zrozumienie nie ma tu nic do rzeczy. Poczytaj jeszcze raz co napisała Luca- zawsze (no, prawie zawsze) wygląda to tak samo.

 
  
  ). Podwyzszenie dopaminy w krwiobiegu to rowniez nie jest milosc, tylko chemia. Zaawansowany stan przyzwyczajenia to chyba tez nie to. Milosc to krotkotrwale uczucie miedzy fascynacja, a przyzwyczajeniem. Granica jest niewidoczna, ale dostrzegalna. Potocznie sie mowi, ze wlasnie w tym momencie pragniemy dawac, a nie brac. Wiem jedno, nie jest wieczna (jak w plytkich romansach, albo hollywoodzkich ekranizacjach) i wielkim bledem jest myslec, ze to wiecznosc.
). Podwyzszenie dopaminy w krwiobiegu to rowniez nie jest milosc, tylko chemia. Zaawansowany stan przyzwyczajenia to chyba tez nie to. Milosc to krotkotrwale uczucie miedzy fascynacja, a przyzwyczajeniem. Granica jest niewidoczna, ale dostrzegalna. Potocznie sie mowi, ze wlasnie w tym momencie pragniemy dawac, a nie brac. Wiem jedno, nie jest wieczna (jak w plytkich romansach, albo hollywoodzkich ekranizacjach) i wielkim bledem jest myslec, ze to wiecznosc.  
   
 
 
  
 
  Jeżeli oboje jesteśmy w szczęśliwych związkach, to przyjaźń może nam sie udać, bo eliminujemy problemy natury "damsko-męskiej". Ale wtedy pojawiają się inne- partnerzy. Brutalna prawda jest taka, że oni nie muszą rozumieć istoty naszej przyjaźni. Mogą ja tolerować, mogą bardzo lubic naszego przyjaciela, ale ze świecą szukac dziewczyny, która zniesie nocne telefony do swojego faceta, bo jego przyjaciólka ma doła. Tak samo trudno znaleźć faceta, który będzie z radością witał nocne długie rozmowy swojej dziewczyny z jej przyjacielem. Nie ma w tym nic dziwnego, w końcu w pewnym momencie to zaczyna meczyć. Przyjaciel tej samej płci nigdy (no, prawie nigdy
  Jeżeli oboje jesteśmy w szczęśliwych związkach, to przyjaźń może nam sie udać, bo eliminujemy problemy natury "damsko-męskiej". Ale wtedy pojawiają się inne- partnerzy. Brutalna prawda jest taka, że oni nie muszą rozumieć istoty naszej przyjaźni. Mogą ja tolerować, mogą bardzo lubic naszego przyjaciela, ale ze świecą szukac dziewczyny, która zniesie nocne telefony do swojego faceta, bo jego przyjaciólka ma doła. Tak samo trudno znaleźć faceta, który będzie z radością witał nocne długie rozmowy swojej dziewczyny z jej przyjacielem. Nie ma w tym nic dziwnego, w końcu w pewnym momencie to zaczyna meczyć. Przyjaciel tej samej płci nigdy (no, prawie nigdy  )właściwie nie jest "zagrożeniem". Przyjaciel płci przeciwnej w oczach twojego partnera czasem może wydawac sie rywalem. I znowu pojawia się dylemat- ale to już w temacie "co ważniejsze: miłośc czy przyjaźń"...
 )właściwie nie jest "zagrożeniem". Przyjaciel płci przeciwnej w oczach twojego partnera czasem może wydawac sie rywalem. I znowu pojawia się dylemat- ale to już w temacie "co ważniejsze: miłośc czy przyjaźń"...

Haha.. bo ogólnie to są te same tematy. Tylko inaczej nazwane...caroleen wrote: I znowu pojawia się dylemat- ale to już w temacie "co ważniejsze: miłośc czy przyjaźń"...

Users browsing this forum: Bing [Bot] and 38 guests