Page 1 of 1

Roswell story - Stwórz własną historię.

Posted: Sun Nov 01, 2009 8:36 pm
by gizol
Hymm, nie wiem czy ktoś tu jeszcze zagląda, ale chyba znajdzie się kilka osób. Stworzyłem ten temat, gdyż chcę umieścić tutaj nieskończoną powieść, którą niegdyś próbowałem napisać. Niech każdy kto odwiedzi ten temat, dopisze do tego co już istnieje kilka zdań, słów.... Lub jakąkolwiek ilość liter :D Oto co na razie napisałem:
Pozdrowienia dla wszystkich fanów Roswell!
Opowieść powstała specjalnie dla forum http://www.Forum.Roswell.pl w celach jego reaktywacji.

*
Większość z was sądzi, iż przygody ujawnione przez mój pierwszy pamiętnik, który z pewnością spłoną na pustyni w Roswell, były jedynymi i ostatnimi. Wyjechałam z moim ukochanym mężem i żyliśmy długo i szczęśliwie. Jak to pięknie brzmi, nieprawdaż? Niestety tak nie było. Życie jest okrutne i pełne smutnych zakończeń, a problemy z przeszłości prześladują nas aż do dzisiaj. Przedstawiam tutaj historię, o tym jak dogoniły nas koszmary z przeszłości, a przeznaczenie, w które kazano nam wierzyć, zaczęło nas prześladować. Spisane tutaj przygody, są pełne kłamstewek. Pozmieniałam imiona i nazwiska ludzi z którymi się spotkaliśmy, nazwy miast oraz stanów, w których przebywaliśmy. A wszystko to gdyż żyjemy w ciągłym niebezpieczeństwie. Nazywam się Liz Evans, przedstawiam wam moje zapiski.

Rozdział 1:
„Witamy w nowym świecie”

Okolice Roswell. 2002 r. Kilka tygodni po ukończeniu szkoły.
Godz. 12.20

Krajobraz przesuwał się powoli za brudną szybą starego vana. Pędzili tak już od kilku dni, po bezdrożach, nie wiedząc dokąd zmierzają. Wiedzieli tylko jedno, musieli uciec jak najdalej od Roswell, ich jedynego domu.
- Musimy zatrzymać się przy następnym motelu – powiedział zmęczony Michael, który prowadził już od kilku godzin. Maks i Liz, przytuleni do siebie, ledwo usłyszeli jego słowa. Zajęci byli długim wpatrywaniem się w swoje oczy. Spełniły się ich najskrytsze marzenia, w końcu byli razem, związani świętym węzłem małżeńskim.
- To dobrze, muszę rozprostować nogi – Kyle przeciągną się w swoim fotelu i spojrzał na Isabel, która siedziała zaraz koło niego. Miała smutną minę, a jej ciężkie od łez spojrzenie skierowane było na pierścionek, który dostała przed wyjazdem od Jessie'go. Chciał ją pocieszyć, lecz nie wiedział jak to zrobić, a źle dobrane słowa mogły tylko pogorszyć sytuację. Każdy z nich pozostawił w Roswell ukochaną osobę, lecz jak na razie o tym nie rozmawiali. Po prostu udawali że jest wszystko w porządku, a głównym tematem ich rozmów był ślub Liz i Maxa, który odbył się już kilka dni temu. To dla tego przez dłuższy czas, krążyli wokół Roswell zamiast się od niego oddalić zgodnie z pierwotnym planem. W tej małej mieścinie wszystko się zaczęło i podczas tak ważnej dla nich ceremonii, chcieli być jak najbliżej domu. Max pamiętał dokładnie szczelaninę w kawiarni, podczas której Liz została ranna. Uratował jej wtedy życie, uzdrawiając ją swoim dotykiem. Jak się później przekonał, ten dotyk związał ich na całe życie. Spojrzał na nią, leżała w jego ramionach, wpatrzona w umykający, ponury krajobraz. Ostatnio pogoda ich nie rozpieszczała, ciągle padało co pogarszało ich i tak już ponury nastrój.
- Jak się czujesz – zapytał czule, odgarniając powoli czarny kosmyk włosów z czoła Liz. - Nigdy nie byliśmy tak daleko od domu...
- Wiem – odparła powoli nie spuszczając wzroku z pagórków, które roztaczały się nieopodal. - Czasem mnie to przeraża, lecz przypominam sobie wtedy, iż jesteś koło mnie i nic więcej się dla mnie już nie liczy.
Nagle do ich uszów dobiegł chrzęst kamieni i żwiru. Chwilę potem stanęli koło obskurnego motelu. Niestety nie mogli oni sobie pozwolić na zbytnie wygody, dlatego też przez ostatni tydzień spali w aucie i teraz tylko marzyli o wygodnym łóżku i ciepłej kąpieli, niekoniecznie w samotności. Podrzędny motel zdawał się im być teraz apartamentem z wszelakimi wygodami. Z zewnątrz nie wyglądał imponująco. Ot zwykły kilku piętrowy drewniany dom, pomalowany na ciemno fioletowy kolor. Nad starymi, niewielkimi drzwiami wisiał szyld z napisem „Motel prawie jak hotel”, który z pewnością miał przyciągać klientów.

Re: Roswell story - Stwórz własną historię.

Posted: Mon Nov 23, 2009 10:11 pm
by Ramzes
bez sensu to forum nie żyje już od dawna ludzie wzieli się za prawdziwe życie a nie za pierdoły :mrgreen:

Re: Roswell story - Stwórz własną historię.

Posted: Wed Dec 16, 2009 3:19 am
by {o}
Wierzysz w to? Ja stawiam raczej na demotywatory, wykop, facebook, joemonster i co tam jeszcze, a nie prawdziwe życie :P

Re: Roswell story - Stwórz własną historię.

Posted: Mon Jan 11, 2010 11:53 pm
by gizol
Jak widać, ktoś tu zaczął wracać z powodu emisji serialu w TV, więc ciągle czekam na wasze propozycje! Ps. Czy dało by mi się po tylu latach cofnąć już rangę pleciugi? Już od dawna nie mam problemów z ortografią...

Re: Roswell story - Stwórz własną historię.

Posted: Mon Jan 11, 2010 11:56 pm
by {o}
Proszę napisać podanie w Urzędzie Forum :P

Re: Roswell story - Stwórz własną historię.

Posted: Sun Jan 17, 2010 12:19 am
by gizol
A w jaki terminie zostanie rozpatrzone? :D

Re: Roswell story - Stwórz własną historię.

Posted: Sun Jan 17, 2010 12:20 am
by {o}
Podzielnym przez 7. Według kalendarza islamskiego.

Re: Roswell story - Stwórz własną historię.

Posted: Sat Feb 13, 2010 9:52 pm
by meagwin
Max pamiętał dokładnie szczelaninę w kawiarni
błagam- pisze się "strzelanina" od strzelania (a "szczelanina" musiałaby chyba pochodzić od..."szczania" :roll: )

Re: Roswell story - Stwórz własną historię.

Posted: Sat Feb 13, 2010 10:31 pm
by {o}
gizol wrote:Max pamiętał dokładnie szczelaninę w kawiarni
gizol wrote:Już od dawna nie mam problemów z ortografią...
Ktoś tu ściemnia :cheesy:

Re: Roswell story - Stwórz własną historię.

Posted: Sun Feb 14, 2010 2:11 pm
by MAX EVANS
Hehe dobre :) 1-0 dla admina :D

Re: Roswell story - Stwórz własną historię.

Posted: Mon Feb 15, 2010 7:30 pm
by gizol
I tak dobrze mi poszło. Tekst był pisany grubo po północy. No cóż, każdemu się zdarza :D W sumie to ranga może zostać... Jest taka... Wyjątkowa :D