Dobry serial czy sentyment?

Wszystko o serialu, książkach, DVD, WB, UPN...
Post Reply
User avatar
leland_gaunt
Gość
Posts: 20
Joined: Mon Jan 09, 2006 11:10 pm

Dobry serial czy sentyment?

Post by leland_gaunt » Sat Dec 30, 2006 7:15 pm

Ostatnio po bardzo długiej przerwie postanowiłem odkurzyć segregator z rosołowem i włączyłem 2 odcinek 2 serii. Po obejrzeniu zacząłem się zastanawiać czy puszczać następne odcinki czy darować sobie. Chodzi o to, że w porównaniu do Lost czy Prison Break, gra aktorska w Roswell stoi na nieco niższym poziomie. Momenty, w których Isabell rzucała do Tess teksty typu: "Nie możesz mi tu umrzeć" wydawały się wręcz śmieszne.
W tym miejscu wrócę do tematu przewodniego: czy Roswell to faktycznie dobry serial czy może zwykły średniak, ale z "tym czymś", które do dziś ciągnie masę ludzi?
leland_gaunt

kojot87@vp.pl
Gość
Posts: 37
Joined: Sun Sep 24, 2006 10:14 am
Location: Warszawa
Contact:

Post by kojot87@vp.pl » Sun Jan 07, 2007 2:29 pm

Chętnie odpowiem na Twoje pytanie. Osobiście uważam, że gra aktorska jest faktycznie na niezbyt wysokim poziomie tak samo jak i w serialu jest wiele niedociągnięć jak np: w którymś odcinku 2 serji co do roswell przyjeżdzają wszyscy skórowie. W pewnym momencie jak stoja u "Liz" na balkonie jest przez chwile pokazana ulica co stoją samochody na środu itd... lecz po przyjżeniu się widać, że na górze są samochody które dalej jeżdzą. Ale mniejsza wracając do tematu nie liczy się tylko gra aktorów, lecz liczy sie też sama historia i momenty z życia innych gdzie wiele osób może się utorzsamiać z danymi postaciami. (takie jest moje zdanie)

User avatar
Graalion
Mroczny bóg
Posts: 2018
Joined: Sat Jul 12, 2003 8:10 pm
Location: Toruń, gdzie 3 małe kocięta tańczą na kurhanach swych wrogów
Contact:

Post by Graalion » Mon Jan 08, 2007 10:56 am

Kiedy oglądałem pierwszy raz pierwszą serię, nie miałem dostepu do netu i nie byłem w naszej "wspólnocie" ani nawet nie miałem o niej pojęcia. I traktowałem ten serial jako kolejny z wielu, ani fajniejszy, ani gorszy. Była fajna tematyka i odpowiedni wiek bohaterów, a dziewczyny były ładne. Dopiero po wciągnięciu się w naszą społeczność zxacząłem traktować ten serial jako coś więcej. I choć nadal dostrzegam w nim wiele błedów konstrukcyjnych , jak uzdrawianie przez Michaela czy zmianę osobowości Tess, mam do niego duży sentyment. Nie ze względu na sam serial, ale na nas i na to jak na nas wpłynął - on i nasza mała społeczność.
"Please, God, make everyone die. Amen."
Wieczorny pacierz Scratch'a ("PvP")

User avatar
LEO
Minstrel przy dworze Czasu
Posts: 978
Joined: Fri Sep 12, 2003 7:16 pm

Post by LEO » Thu Feb 08, 2007 11:11 am

Witam :)

Jak oglądam 4400 to ręce mi opadają... Jak oglądałam inne filmy (np. Covenant) - podobnie. Brak logiki, ciągu spójnych zdarzeń, wielki galimatias tworzący tło dla efektów lub mieszaniny wszystkiego.. a co jest do wszystkiego to jest do niczego cytując emerytkę dzierżącą ace w ręku...

Nadal uważam, że R jest jedynym w swoim rodzaju dramatem o kosmitach. Temat mimo upływu czasu nadal daje do myślenia. Nadal jest aktualny, bo strach jest chyba jednym z najpotężniejszych motorów działania kazdego gatunku - nie tylko ludzkiego. To instynkt przetrwania a o tym między innymi jest R.

Pomijam niedociagnięcia efektów spec, głupawe odcinki (bo przyznaję, że i takowe były) oraz grę aktorską. Widzę jedynie treść i problem. To tak jak oglądać film sf z lat 60. ktoś kto wchodzi do pokoju i obserwuje na ekranie "latający spodek" najpierw się śmieje, potem gdy widzi zaintresowanie na twarzy oglądającego zaczyna się martwić o jego zdrowie psychiczne. A widzem kieruje sentyment. Pomija śmieszność wykonania i oglada z zapartym tchem.

Przerysowania w stylu Tima Butona i jego "Mars attacks" nie zyskują poklasku dzięki efektom tylko dzięki pomysłowi i piętnują nie historię tylko pewne postawy społeczne. I moze dlatego cieszą się niewielką popularnością.
"...I'm a member of that group of... outsiders. So... thank you, Roswell... Thank you for... for letting me live among you...Thank you for giving me a home... "

coolinka
Gość
Posts: 28
Joined: Sat Jul 26, 2003 6:29 pm

Post by coolinka » Sun Feb 18, 2007 2:57 pm

Cóż... Sądzę, że serial może rzeczywiście nie jest wspaniały, obrazy w nim nie są tak wyrażne, gra aktorska niestety nie jest najwyższych lotów. Popełniane są błędy itd. Ale jednak ma w sobie coś...
Jednakże jego fabuła i pomysł na jakim został oparty dalej mnie niezwykle fascynuj i wciągą -)
Przez ponad rok, a może nawet dwa lata, zapomniałam całkiem o Roswell... Jednakże niedawno jak byłam na youtubie wpisałam Roswell i po obejrzeniu kilku filmików znów zatęskniłam do naszego serialu...

User avatar
LEO
Minstrel przy dworze Czasu
Posts: 978
Joined: Fri Sep 12, 2003 7:16 pm

Post by LEO » Mon Feb 19, 2007 9:54 am

to ja wrócę do 4400...

wątek "uzdrawiającej dłoni"... pojawia się nie tylko w tym serialu. i nie tylko w tym serialu uzdrowiciel oddaje część swojej siły życiowej by ratować kogoś innego. Pewna prawidłowość, która przewija się przez większość filmów zawierających w/w wątek.

Jednak w R moim zdaniem to było głębsze. Ale w 4400 jest to jeden z lepszych wątków, zwłaszcza ostatnio - po scenie, w której "uzdrowiciel" był oblegany przez tłumy chorych gdyż nieopatrznie uratował życie narkomanowi...

Mam jednak nieodparte wrażenie, że R wybrało sobie mniejszy zakres "odpowiedzialności' za wprowadzane pomysły i to mi sie bardzo podoba. Wątek uzdrowiciela jest silnie związany ze strachem czego nie ma już w 4400. Przedstawienie tego typu wydarzenia moim zdaniem pociągnęłoby za sobą zdecydowanie więcej konsekwencji, niż pokazują to autorzy 4400...
"...I'm a member of that group of... outsiders. So... thank you, Roswell... Thank you for... for letting me live among you...Thank you for giving me a home... "

User avatar
Tess
Pleciuga
Posts: 43
Joined: Wed Jan 19, 2005 12:01 am
Location: Antar ;-) Waiting For The Story To Finally End (MAD)
Contact:

Post by Tess » Thu Feb 22, 2007 1:32 pm

Patrzysz się tylko z punktu widzenia Roswell tak to odbieram. Max był kosmitą, a w 4400 ludzie zostali uprowadzeni po czym "odstawieni". Stąd też bierze się inne podejście do nich. Osobiście jestem fanką tego serialu, wciągnął mnie niesamowicie :) Póki co jestem za nim i mu kibicuję, co będzie dalej się zobaczy.
Kiedyś też tylko Roswell było dla mnie jedynym idealnym serialem a na inne równie świetne nie zwracałam najmniejszej uwagi, choć były pod nosem (jak choćby Buffy i Angel). Tak było jeszcze pół roku temu, ale życie idzie na przód. Roswell to fenomen, serial który zawsze będzie mnie inspirował i fascynował, ale teraz potrafię dostrzec inne seriale :)
Może po prostu nie lubisz The 4400, nie Ty pierwsza i nie ostatnia :roll:

P.S. Najgorsze co może przytrafić się świetnemu serialowi to niedostrzeżenie go lub niedocenienie (filmowi zresztą też). Tak było z Roswell, nigdy się nie pogodzę tak naprawdę że zakończono emisję na trzecim sezonie :cry: Bo jestem pewna że można było zrobić jeszcze z dwa sezony jak nic które zapewne nie byłyby gorsze... :roll: :cry:
Image
Image Image Image

User avatar
LEO
Minstrel przy dworze Czasu
Posts: 978
Joined: Fri Sep 12, 2003 7:16 pm

Post by LEO » Mon Feb 26, 2007 7:20 pm

Za każdym razem gdy słysze czyjąśpochlebną opinię nt filmu vel serialu którego osobiście fanem nie jestem cieszę sie w duchu powtarzając, że to dobrze gdy każdy ma inny gust. Inaczej życie byłoby potwornie nudne i monotonne i zdecydowana większośćludzi skazana byłaby na cierpienie porażki nie mogąc mieć tego co by chcieli, jako że inni szybciej by to zdobyli (bo wszystkim podobałoby się to samo/ ta sama/ ten sam... :))

4400 to na pewno inny serial. Ogladam go :) tylko się nie zachwycam. natomiast bardzo podoba mi się Prison Break. Jest też seria, która nie tylko rozrosła się do w tej chwili już szóstej serii, ale jeszcze poszła wpierw dwutorowo, a potem trzytorowo jesli w ogóle można użyć takiego sformułowania :) CSI tj Kryminalne zagadki. Początkowo było CSI Las Vegas. Moim zdaniem znakomity serial sensacyjny, który w pełni zasługuje na to, by TVP emitowała go o takich porach jak północ. Mocny, trzymajacy w napięciu, inteligentny z dobrą obsadą, niebanalny. Serial cieszył się tak wielką popularnością,że około 2 lat po emisji pierwszego odcinka CSI LV zaczęto kolejną serię: CSI Miami, którymi raczy nas teraz Polsat. Uważam tę serie za lepszą od CSI LV, ale nie uważam CSI LV za gorszą :) A na dodatek po kolejnych 2 latach emisji obu seriali powstało CSI NY... obsada, zagadki kryminalne, polecam. :)
"...I'm a member of that group of... outsiders. So... thank you, Roswell... Thank you for... for letting me live among you...Thank you for giving me a home... "

User avatar
Athaya
Zainteresowany
Posts: 298
Joined: Sun Jun 20, 2004 2:14 pm
Location: Kalisz

Post by Athaya » Mon Mar 05, 2007 12:21 am

Roswell mam mały sentyment do tego serialu 8) Aczkolwiek nie tęsknię już tak bardzo, ale nie pogardziłabym <del>powturką</del> <ins>powtórką</ins> z rozrywki <ins>przecinek</ins> tudzież nową serią :lol: Aż się <del>rozmażyłam</del> <ins>rozmarzyłam</ins>...

4400 - Mam tyły, więc trudno mi się połapać. Z reguły jestem w pracy, wiec nie mam czasu oglądać :roll:

CSI Las Vegas -Miami
Las Vegas - Uwielbiam! Genialnie zrobione, na wielu płaszczyznach i z utalentowanymi bohaterami.
Miami - Jeszcze się trudno mi przyzwyczaić, za bardzo mi się myli z Las Vegas, ale wciągające 8)
Image

User avatar
miss independent87
Gość
Posts: 27
Joined: Sun Mar 25, 2007 4:55 pm
Location: Gliwice
Contact:

Post by miss independent87 » Mon Mar 26, 2007 4:52 pm

chcecie wiedzieć, co jest nie tak z grą aktorską w "Roswell"?? Otóż tak:
1. Emilie (serialowa Tess) jest przez większość czasu sztuczna, bynajmniej w moim odczuciu; sama postać mi się podoba - nigdy nie jest do końca pozytywna (i dobrze!!), ale ta aktorka... Cóż, nie wydaje mi się, by była jakoś szczególnie utalentowana :roll: .
2. Shiri - świetna aktorka, tylko tylko czasami mi się zdaje, że początkowo nie bardzo jej pasowała rola nieśmiałej(?) Liz, wypadała momentami trochę sztucznie trzeba przyznać. Dużo lepiej jej poszło, jak jej bohaterka zmieniła się w istną buntowniczkę :twisted: , wypadło bardziej przekonująco.
3. Max mnie czasem denerwował (nie Jason tylko zachowanie postaci, którą grał).

Moim zdaniem serial jest dobry, Katie (serialowa Izzy) świetna, ale nie nazwałabym tego przełomem. Może u nas rzeczywiście zainteresowanie wzrosło właśnie dzięki "Roswell", ale np. w USA "Buffy" cieszyło się od początku (1997 rok) ogromną popularnością; dla porównania: decyzja o zakończeniu "Roswell" zapadła odgórnie, serial od początku "wisiał na włosku", a "Buffy" zakończono tylko dlatego, że Sarah Michelle Gellar zrezygnowała z roli. Jakbym miała jakiś serial nazwać przełomem to właśnie "Buffy" :) .
"Ladies leave yo man at home / The club is full of ballas and they pockets full grown / And all you fellas leave yo girl with her friends / Cause its 11:30 and the club is jumpin jumpin"

http://www.scoobygang.fora.pl/

User avatar
Graalion
Mroczny bóg
Posts: 2018
Joined: Sat Jul 12, 2003 8:10 pm
Location: Toruń, gdzie 3 małe kocięta tańczą na kurhanach swych wrogów
Contact:

Post by Graalion » Wed Mar 28, 2007 10:06 am

Heh, "Buffy" to legenda sama w sobie, choć tak naprawdę pierwsze sezony są w wielu miejscach strasznie naiwne, ograne i ogólnie niezbyt ciekawe. Moim zdaniem serial przebij się dzięki samej S.M.Gellar. Nie ma to jak extra laska która walczy z wampirami i potrafi nieźle przyłożyć. Później jednak historia nadgoniła za główną bohaterką i zrobił się naprawdę świetny serial.

"Roswell" na pewno nie jest przełomem, przynajmniej nie z obiektywnego punktu widzenia. Seriale takie jak "Lost" czy "Gotowe na wszystko" zdecydowanie pobiły go przecież popularnością i sławą, a nawet w niszy gatunkowej "Roswell" można odnaleźć wiele seriali równie popularnych. Choć na pewno serial był przełomem dla wielu jego wielbicieli. To przecież właśnie fani "wymusili" nakręcenie 3 sezonu. Ogólnie rzecz biorąc fanów "Roswell" nie było tak wielu jak innych seriali, ale byli silniejsi duchem 8)

A co do Emily - a oglądałaś "Zagubionych"? Bo jeśli wyrobiłaś sobie zdanie o jej aktorstwie tylko na podstawie roli Tess, to możliwe że popełniłaś błąd. Wielu zwala winę za jej aktorstwo w "Roswell" na fakt, że musiała tam mówić bez swego (uroczego) australijskiego akcentu, co utrudniało jej grę. Zaś w "Zagubionych", gdzie juz mogła mówić normalnie, jej gra jest chwalona. Oczywiście jeśli po "Zagubionych" nadal uważasz ją za słabą aktorkę, to trudno. Ale warto mieć porównanie, mimo wszystko.
"Please, God, make everyone die. Amen."
Wieczorny pacierz Scratch'a ("PvP")

User avatar
miss independent87
Gość
Posts: 27
Joined: Sun Mar 25, 2007 4:55 pm
Location: Gliwice
Contact:

Post by miss independent87 » Wed Mar 28, 2007 5:49 pm

Ok, przyznaję, trochę przesadziłam z tym talentem u Emilie (albo jego brakiem); oglądałam kilka jej ról, które zagrała już po tym jak zniknęła z obsady ROSWELL i rzeczywiście nie wypadła w nich źle, najlepiej zagrała właśnie w ZAGUBIONYCH :) . Jak widać po kilku latach grania czegoś się nauczyła (co może jej wyjść tylko na dobre 8) ), bo trzeba przyznać, że jej występ w ROSWELL wypada raczej blado w porównaniu z tym, jak gra teraz....
"Ladies leave yo man at home / The club is full of ballas and they pockets full grown / And all you fellas leave yo girl with her friends / Cause its 11:30 and the club is jumpin jumpin"

http://www.scoobygang.fora.pl/

User avatar
Olka
Redaktor
Posts: 1365
Joined: Tue Jul 08, 2003 1:14 pm
Contact:

Post by Olka » Wed Mar 28, 2007 8:42 pm

bo trzeba przyznać, że jej występ w ROSWELL wypada raczej blado w porównaniu z tym, jak gra teraz....
Zakładam, że piszesz o jej roli w pierwszym sezonie. Bo choć trzeci nie był najlepszy to już zdecydowanie widać, że Emilie gra o wiele lepiej.

User avatar
miss independent87
Gość
Posts: 27
Joined: Sun Mar 25, 2007 4:55 pm
Location: Gliwice
Contact:

Post by miss independent87 » Wed Mar 28, 2007 10:05 pm

rzeczywiście, można powiedzieć, że w 3 sezonie gra lepiej tyle że występuje tam w jednym jedynym odcinku...
"Ladies leave yo man at home / The club is full of ballas and they pockets full grown / And all you fellas leave yo girl with her friends / Cause its 11:30 and the club is jumpin jumpin"

http://www.scoobygang.fora.pl/

Michał
Gość
Posts: 58
Joined: Sun Sep 02, 2007 2:02 pm

Re: Dobry serial czy sentyment?

Post by Michał » Tue Oct 16, 2007 12:39 pm

Tess grała bardzo dobrze, była zdecydowana i pewna siebie, wiedziała co chce osiągnąć, a zabicie Alexa była zapewne wynikiem zrezygnowania z grania w serialu Hanksa. Wzbudziła u mnie o wiele większą sympatię niż Miaria i Issy. U Liz mnie troszkę denerwowało jej częste wahanie i filozoficzne wywody. Tess miała charyzmę, której brakowało niektórym aktorom w serialu. Mogła stworzyć fajną parę z Kylem :) Szkoda że jej losy nie potoczyły się inaczej, ale przeszłości już nie da się zmienić :(

User avatar
MissIndependent
Nowicjusz
Posts: 69
Joined: Fri Jun 05, 2009 8:21 pm
Location: Gliwice/Zabrze
Contact:

Re: Dobry serial czy sentyment?

Post by MissIndependent » Sat Jun 13, 2009 7:13 pm

zdecydowana i pewna siebie była Isabel. Tess miała być zdecydowana, a była często irytująca... nie mówię tego dlatego, ze była czarnym charakterem i maciła, bo uważam, że to ciekawa postać, ale dalej sądzę, ze Emilie nie poradziła sobie z tą rolą. ale spoko, była początkująca ;)

User avatar
MAX EVANS
Fan
Posts: 569
Joined: Wed Feb 03, 2010 2:44 pm
Location: Ciałem w Wałbrzychu ale duchem w Roswell.

Re: Dobry serial czy sentyment?

Post by MAX EVANS » Thu Feb 04, 2010 1:44 pm

Zdecydowanie jedno i drugie bo choć Roswell nie jest jakimś arcydziełem kina o kilkuset milionowym budżecie i choć można się w nim dopatrzyć błędów i prostoty to i tak ma w sobie to coś czego nie mają obecne seriale i te z lat ubiegłych. A jeśli chodzi o sentyment to w moim wypadku jest on ogromny i zawsze taki pozostanie.
Image

Roswell to dla mnie coś więcej niż tylko serial to opowieść o przyjaźni i miłości, to część mojego życia.

User avatar
Beauty_Has_Come
Zainteresowany
Posts: 407
Joined: Mon Feb 01, 2010 6:37 pm
Location: Kraina baśni

Re: Dobry serial czy sentyment?

Post by Beauty_Has_Come » Fri Feb 26, 2010 11:46 am

Roswell jest serialem, z którym jako nastolatka wiązałam najcieplejsze uczucia. Pamiętam, jak uśmiechałam się w zabawnych momentach, ocierałam łzy w tych smutnych a nawet tragicznych i zastanawiałam się, czy Max i Liz będą ostatecznie razem.

Oczywiście, że mam sentyment do tego serialu w dalszym ciągu. I z przyjemnością oglądałam powtórki, przypominając sobie te wszystkie chwile spędzone z Roswell. Trudno mi ocenić teraz, na ile przeważa sentyment a na ile serial był po prostu dobry. Już nie jestem w wiekowej grupie docelowej, już wiem jak to wszystko się skończy - a jednak dalej lubię obejrzeć przygodny kosmitów i ich ziemskich przyjaciół. Więc może serial był rzeczywiście dobry? Nie uważam go za arcydzieło, to pojęcie rezerwuje na kilka naprawdę świetnych filmów które w życiu widziałam, ale zawsze będę go ciepło wspominać.

Ale trzeci sezon oceniam jako mocno średni. I to dla mnie najsłabszy fragment serialu.
Image

Post Reply

Who is online

Users browsing this forum: No registered users and 10 guests